Bułgaria przyjmie euro. Oznacza to w oczywisty sposób utratę jednego z podstawowych atrybutów suwerenności. Bukareszt nie będzie już w stanie samodzielnie kształtować swojej polityki monetarnej, stając się bardziej zależny od centrów decyzyjnych w Unii Europejskiej. Jednak bułgarski minister przemysłu Petyr Diłow dostrzega same zalety.
W wywiadzie dla bułgarskiej telewizji publicznej Diłow zapewnił, że planowane od 1 stycznia 2026 roku wprowadzenie euro w Bułgarii nie pociągnie za sobą wzrostu cen energii elektrycznej, ani paliw. Podkreślił zarazem, że rządowe agendy monitorują wszelkie ruchy cenowe tak, by reagować w razie wprowadzania nieuzasadnionych podwyżek.
Diłow podkreślił też, że małe i średnie przedsiębiorstwa są „w pełni przygotowane i wyraźnie dostrzegają korzyści płynące z przyjęcia euro”. Dodał, że do sfinalizowania pozostały szczegóły techniczne. „Wszystkie branże skorzystają na euro, w tym turystyka” – stwierdził bułgarski minister i dodał, że przystąpienie do strefy euro powinno też poprawić wiarygodność kredytową kraju.
Minister zwrócił uwagę, że w marcu PKB Bułgarii wzrosło w ujęciu rocznym o 3,1 proc., a w rankingu zadłużenia wobec PKB kraj jest na drugim miejscu w UE. Szef bułgarskiego resortu gospodarki i przemysłu dodał, że władze w Sofii aktywnie zabiegają o przystąpienie do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oraz o usunięcie z tak zwanej „szarej listy” FATF, czyli instytucji, która przeciwdziała praniu pieniędzy, finansowaniu terroryzmu i innym zagrożeniom dla międzynarodowego systemu finansowego.
Źródło: PAP
Pach