13 czerwca 2025

W Warszawie rozpoczęła się trzecia już edycja międzynarodowej konferencji zatytułowanej „Wiara i nauka w dobie sekularyzacji”. Hasłem łączącym bardzo interesujące prelekcje zaplanowane na piątek i sobotę, jest kwestia „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję?”. Wydarzenie organizuje, jak co roku, Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi wraz z Discovery Institute.

Intencją tych konferencji jest podjęcie rzetelnej debaty naukowej, której, niestety – szczerze mówiąc – coraz mniej znajdujemy w środowiskach akademickich czy intelektualnych – zwrócił uwagę otwierając wydarzenie Sławomir Olejniczak, prezes SKCh. –  Niestety, podejmowanie tak zwanych kontrowersyjnych i niewygodnych tematów często jest już blokowane. I stąd nasza inicjatywa, aby podejmować te zagadnienia, nie bać się dociekać prawdy.

Wesprzyj nas już teraz!

Gospodarz konferencji wskazał na kontekst obecnych czasów, w których dominuje relatywizm, względność poznania. Utrzymuje się dość powszechnie, że istnieje więcej niż jedna prawda; że mogą obok siebie równoprawnie funkcjonować sprzeczne poglądy na dany temat.

Nasze umysły, nasza dusza rozumna jest kierowana przez zasady logiki. I ostatecznie ta sprzeczność powoduje to, że nie da się służyć dwom panom. W którymś momencie dokonuje się wyboru: albo odrzuca się wiarę, albo odrzuca się ewolucjonizm – mówił prezes SKCh.

Obecnie teorie ewolucjonistyczne przyjęło się traktować jako swego rodzaju dogmat i mało kto odważa się go kwestionować. Między innymi dlatego, że wiązałoby się to z utratą stanowiska, prestiżu, grantu naukowego. Represje, prześladowania dotykają już nie tylko tych, którzy głoszą poglądy niezgodne z utartymi schematami, lecz również stawiających pytania.

Aby uczciwie poszukiwać prawdy, niezbędne są pokora oraz gotowość do przyjęcia faktów, rzeczywistości, nawet gdyby łączyło się to z koniecznością konfrontacji z dysonansem, niewygodą czy nawet represjami.  

Coraz częściej widzimy, że nauka w jakiś sposób ulega korupcji, bo jest finansowana przez określone ośrodki. Jeżeli ktoś nie będzie prowadził konkretnych badań, to nie dostanie grantów albo punktów naukowych za publikację; albo nie będzie mógł awansować, ponieważ ten system już jest administracyjnie kierowany w taki właśnie sposób – zauważył Sławomir Olejniczak.

Uczciwi badacze miewają więc nierzadko problemy z tym, co nazywamy karierą naukową. W tym kontekście szef SKCh zaakcentował uprzywilejowaną w pewnym sensie pozycję własnego środowiska, które wywalczyło sobie finansową niezależność. Trzyma się bowiem z dala od państwowych czy lobbystycznych dotacji, działając dzięki wsparciu indywidualnych darczyńców.

To nam pozwala na podejmowanie tego typu inicjatyw jak ta; że możemy niezależnie podjąć kwestie kontrowersyjne, niewygodne, prowokując ludzi do myślenia; do tego, aby rzeczywiście nie bali się dociekać prawdy, znajdować właściwe odpowiedzi na trudne, acz bardzo ważne dla nas jako katolików. Tak więc życzę Państwu owocnych obrad i także wielu dyskusji, które przyniosą, jak myślę, bardzo dobre owoce intelektualne. Szczęść Boże! – zakończył prezes Olejniczak.

Jako chrześcijanie szukamy syntezy wiary i nauki – przypomniał o. dr Michał Chaberek OP, teolog, autor wielu publikacji na temat ewolucjonizmu. – Chcemy, aby nasz światopogląd był spójny. Nie chcemy ograniczać się jedynie do wiedzy naukowej albo tylko do wiedzy religijnej. Wierzymy, że Pan Bóg objawił się przez te dwie księgi – księgę przyrody i księgę Pisma Świętego – księgę Objawienia; i że nasza chrześcijańska prawda, nasz światopogląd musi być inspirowany dwoma związkami.

Dlatego będziemy tu poszukiwać pewnego rodzaju syntezy wiedzy religijnej i wiedzy naukowej; czegoś, co nam da pełny światopogląd i pełną odpowiedź na pytania o początki. Zachęcam wszystkich, abyśmy szukali ich z otwartością, abyśmy stawiali pytania; abyśmy próbowali zrozumieć tę rzeczywistość – piękną i bogatą – którą Pan Bóg nam zostawił w stworzeniu; abyśmy wyszli stąd ubogaceni mądrzejsi i abyśmy także mieli innych inspirować do tych poszukiwań – mówił o dr Chaberek.

 

Darwinowskie drzewo ścięte

Profesor Paul Nelson, filozof biologii z Discovery Institute i  Uniwersytetu Biola w Los Angeles, to stały uczestnik międzynarodowej debaty na temat inteligentnego projektu. W wykładzie pt. „O tym jak przewraca się drzewo życia Darwina” rozważał, czy teorię wspólnego pochodzenia organizmów można zweryfikować za pomocą obserwacji.

Na wstępie posłużył się cytatem z głównego dzieła Darwina „O pochodzeniu gatunków”. Według twórcy teorii ewolucji, podobieństwa między wszystkimi istotami – nie tylko zwierzętami, ale i roślinami czy mikrobami – można by zawrzeć i połączyć w jednym wielkim drzewie, które bierze się z jakiejś jednej, pierwotnej formy. – Mogę powiedzieć, że moja własna edukacja, moje własne doświadczenie, interakcje z biologami świadczą o tym, że to drzewo jest tak potężne jak system kopernikański. Jest głęboko zakorzenione w myśleniu naukowców – podkreślił uczony.

A dzisiaj to „wspólne drzewo” oznacza molekularne podobieństwa DNA, RNA, białka; oznacza uniwersalne wspólne pochodzenie. Twierdzi się z całym przekonaniem, że 4-5 miliardów lat temu istniała komórka, z której powstało wszelkie życie na Ziemi. Większość biologów nie podważa tej koncepcji. Jest ona przyjmowana jako podstawowy fundament rzeczywistości.

Magazyn naukowy „New Scientist” w 2009 roku opublikował okładkowy artykuł pt. „Darwin się mylił”. Tekst wywołał burzę kontrowersji. Richard Dawkins powiedział, że to czasopismo po prostu służy kreacjonistom. Jednak w udzielonym wywiadzie autor, Carl Woese powiedział: – Ja po prostu relacjonuję to, co się dzieje w teorii ewolucyjnej. Według niego, nadszedł czas, by biologia wyszła poza doktrynę wspólnego pochodzenia, która stoi na przeszkodzie rozwojowi nauki. Trzeba ją zatem odrzucić.

Z kolei w zeszłym roku trzech badaczy holenderskich opublikowało artykuł, w którym napisali: „Musimy bronić teorii Darwina”, drzewa Darwina.

Niepewność do teorii ewolucji wprowadziły nowe odkrycia, takie jak sekwencjonowanie DNA. W Stanach Zjednoczonych bardzo powszechne stało się wyszukiwanie linii genealogicznej rodów za pomocą tej metody. Ta technologia rzuciła wyzwanie teorii Darwina, jego „drzewu”.

– Aksjomaty powodują problemy w biologii, w empirycznych naukach takich jak biologia. Ponieważ mówimy o świecie w określony sposób, a te dane nie potrafią odpowiedzieć nam. Więc co się stało? Jak to jest? Wspólny, uniwersalny przodek musi mieć pewne weryfikowalne cechy – podkreślał prof. Nelson. Podał przykłady teoretyków ewolucjonistycznych, którzy zakwestionowali tezę o wspólnym przodku.

Włoski teoretyk Massimo di Giulio stwierdził, że nigdy go nie było, a życie powstawało niezależnie od siebie, z różnych źródeł. Fundamentalny typ komórkowy by przekształcić się w inny fundamentalny typ komórkowy, musiałby utracić przynajmniej niektóre cechy definiujące jego podstawowy stan. Wydaje się to niemożliwe do osiągnięcia. Zatem wspólny przodek nie mógł istnieć, ponieważ domeny komórkowe są zbyt różne od siebie.

Kanadyjski biolog i teoretyk ewolucyjny W. Ford Doolittle, członek Amerykańskiej Akademii Nauk, dzięki danym genetycznym przyznał, iż uniwersalny wspólny przodek to głęboko problematyczny byt.

W 2010 roku powiedział, że Darwin się mylił. Przez większość historii życia dziedziczenie z modyfikacją nie miało bowiem formy prostego, rozgałęziającego się procesu, jak sądził Darwin.

W jednym ze swych tekstów dowodził, że drzewa ewolucyjne nie zgadzają się ze sobą. – Jeśli Richard Dawkins albo jakiś biolog mówi, że wszystkie drzewa filogenetyczne lub ewolucyjne są zgodne, to  jest po prostu nieprawda. To rozpowszechniony mit. Gdyby Dawkins przyszedł tu dzisiaj, powiedziałbym mu prosto w twarz, że kłamie – podkreślił gość konferencji „Wiara i nauka”.

Czołowy genetyk amerykański Craig Venter w 2007 roku powiedział: – Nie wierzę, że istnieje ten wspólny przodek. To dla mnie nielogiczne. Myślę, że możemy mieć tysiące wspólnych przodków, którzy niekoniecznie są tacy wspólni.

Rosyjski biolog ewolucyjny Eugene Koonin, członek Amerykańskiej Akademii Nauk przyznał: – Drzewo życia nie istnieje.

Zdumiewają mnie dowody, dane, które napływają. Gdybym miał brać udział w zawodach i po jednej stronie by występowałaby natura, a po drugiej naukowcy, wolałby mieć po swojej stronie naturę. Ona jest arbitrem i ona daje nam odpowiedzi – podkreślił profesor Nelson.

– Za każdym razem, kiedy przeprowadzamy sekwencję nowego gatunku, nie da się później wsadzić jej w konkretną gałąź drzewa życia – podsumował.

 

Świat stworzyła inteligencja

Profesor William Dembski to doktor matematyki i filozofii Uniwersytetu Chicago, magister teologii z Princeton Theological Seminary, członek Discovery Institute. – Myślę, że wszyscy mamy pewną intuicję dotyczącą tego, że świat został stworzony według jakiegoś projektu. Takie mamy wrażenie, obserwując go. Ale czy można to robić w sposób rygorystyczny, naukowo? Sądzę, iż to jest dosyć ważna intuicja – powiedział na wstępie swojego wykładu.

Jak wyjaśnił, inteligentny projekt to nauka o wzorcach występujących w naturze; wzorcach, które można najlepiej wyjaśnić jako produkt inteligencji. Nasza mocna intuicja pokazuje nam, że mamy do czynienia z projektem intencjonalnym, tak jak w przypadku potężnych rozmiarów skalnej rzeźby przedstawiającej twarze prezydentów Stanów Zjednoczonych. Patrząc na nią nikt nie rozpoznałby w niej efektu działania natury.

Elementem ludzkiej racjonalności jest zdolność do oceny, czy coś jest efektem intencji, projektu czy przypadku. – Identyfikujemy wzorce, które pozwalają nam zidentyfikować, określić inteligencję. Używam słowa „wzorce”, ale innym terminem, który pasowałby tu, byłoby słowo „informacja”. Teoria inteligentnego projektu jest teorią informacji – tłumaczył uczony.

Uczeni przywiązani do darwinowskiego dogmatu przyznają, że jest w biologii coś, co „wygląda” na inteligentny projekt. Richard Dawkins określił ją jako naukę o skomplikowanych rzeczach, które „sprawiają wrażenie”, jakby zostały zaplanowane w określonym celu. Przyznał, że jakieś działanie przypominające pracę zegarmistrza rzeczywiście ma miejsce, ale uważa, iż jest to „ślepy zegarmistrz”. Jego zdaniem, to nie jest Bóg, to nie jest prawdziwa inteligencja. Substytutem Stwórcy jest dla niego dobór naturalny.

Według darwinistów, biolodzy muszą nieustannie pamiętać, że to, co widzą, nie zostało zaprojektowane, ale jest wynikiem ewolucji. Twórca ewolucjonizmu odrzucił teorię projektu nie dlatego, że była ona w jego przekonaniu nieprawidłowym wyjaśnieniem naukowym, ale dlatego, że w ogóle nie uważał jej za wyjaśnienie naukowe. Takie rozumowanie pokutuje do dzisiaj, i to bardzo mocno.

– Jedną z kluczowych rzeczy, które robimy tutaj w ramach inteligentnego projektu, to jest próba przejścia z postrzegania go jako kontrowersję między nauką a religią na postrzeganie tego jako dwie różne koncepcje naukowe – podkreślał profesor William Dembski.

Uczony wyjaśnił znaczenie powrotu do traktowania inteligentnego projektu jako części nauki. – Centralnym elementem naszego światopoglądu jako ludzi jest historia naszego pochodzenia. Światopogląd skupia się na tym, skąd pochodzimy, kim jesteśmy, o co chodzi w życiu i dokąd zmierzamy. Zatem jeżeli nie wyjaśnimy sobie, jaka jest nasza historia pochodzenia, bo to wszystko będzie nie tak. To jest jak w matematyce. Jeżeli zaczniemy od błędnych danych, to nigdy nie osiągniemy właściwego wyniku w obliczeniach – podkreślał prof. Dembski.

– Jeżeli oprzemy się na tym, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, to w ramach ograniczeń, jakie nakłada na nas Bóg, spełniając zadania, które On nam daje – to prowadzi nas to do zupełnie innego życia, niż jeżeli wyjdziemy z założenia, że ewolucja jest zbiorem przypadków a moralność oznacza tylko jakieś behawioralne warunkowanie. Mamy całkiem inne konsekwencje światopoglądowe – zauważył w puencie swojego wystąpienia.

– Jak się zachowujemy? O co chodzi w życiu? Czym się będziemy kierować? Jakie są nasze aspiracje? Czy mamy żyć z Bogiem w wieczności, czy po prostu zostaniemy zjedzeni przez robaki w ziemi? Jakie są nasze nadzieje? Jakie mogą być nasze aspiracje? Myślę, że tego właśnie dotyczy ten ostateczny spór. Dlatego uważam, że jest niezwykle ważne, aby podkreślić, że ten projekt, według którego Bóg stworzył świat, da się wyraźnie dostrzec a dobra, solidna nauka potwierdza takie założenie – powiedział.

 

Nauka przeciwko wierze?

Ojciec doktor Michał Chaberek OP, doktor teologii, badacz relacji wiary i nauki przypomniał, że ludzie starożytni dysponowali przednaukową wiedzą o świecie. Nie wiedzieli, co jest przyczyną zjawisk przyrodniczych i zasadniczo często bardzo odnosili je do działania bóstw. – Później w historii rozwoju myśli ludzkiej okazywało się, że te zjawiska często mają jednak wyjaśnienie naturalne, czyli możemy znaleźć jakąś przyczynę, jakieś prawo w przyrodzie, które tymi zjawiskami kieruje, a zatem Pan Bóg, czy jakiś anioł, czy jakiś duch nie musi bezpośrednio działać, aby spowodować właśnie burzę, śnieg,  trzęsienie ziemi – mówił autor wykładu.

Jednym z długo dyskutowanych, kluczowych punktów w rozwoju wiedzy o historii cywilizacji zachodniej była kwestia kształtu Ziemi. W Piśmie Świętym obecnych jest wiele fragmentów wskazujących na to, że nasza planeta jest płaska i otoczona tak zwanym firmamentem. Jednak zawarte są też tam takie sformułowania jak krąg czy okrąg Ziemi.

W starożytnej Grecji pojawili się filozofowie, którzy jako pierwsi zaczęli badać przyrodę w sposób racjonalny, przez obserwację. Byli to między innymi Pitagoras, Platon, później – w IV wieku przed Chrystusem także Arystoteles. Doszli oni do wniosku, że Ziemia jednak ma kształt kulisty i wiedział to każdy wykształcony człowiek od starożytności, od III – IV wieku przed Chrystusem. Wymienieni filozofowie nie inspirowali się żadnym objawieniem, lecz bazowali na obserwacji.

W nowożytności, a zwłaszcza w XIX wieku pozytywiści zaczęli promować pogląd, jakoby starożytni ojcowie Kościoła, filozofowie, a nawet ludzie średniowiecza wierzyli w płaską Ziemię. Przekonanie takie ukuli 200 lat temu ateistyczni myśliciele, odwołując się do jednostkowych twierdzeń marginalnych autorów wczesnego chrześcijaństwa.

John William Draper, amerykański historyk brytyjskiego pochodzenia, poprzez swoją książkę pt. „Historia konfliktu między religią a nauką” utwierdził w myśleniu europejskim pogląd , że nauka i wiara pozostają w sprzeczności i jeżeli ktoś jest naukowcem, przyrodnikiem, no to na pewno nie będzie człowiekiem wierzącym. Religia bowiem, jego zdaniem, jako przejaw widzenia subiektywnego ogranicza postęp naukowy i zawsze prowadzi do zabobonu.

Tezy Drapera są powtarzane i rozwijane przez scjentystów do dzisiaj.

Płaska ziemia nie była nigdy przedmiotem poważnego sporu – ani w chrześcijaństwie, ani nawet w nauce. To była propozycja przednaukowa, która nie miała żadnego znaczenia w średniowieczu, czy zwłaszcza w nowożytności – zaznaczył o. Chaberek.

Bardziej burzliwe spory wiążą się natomiast z problemem Układu Słonecznego oraz położenia i ruchu planet. W II wieku Ptolemeusz doprecyzował koncepcją geocentryczną i opracował oparty na niej system. Twierdził, że wszystkie planety krążą wokół Ziemi. Mikołaj Kopernik w XVI wieku zaproponował układ heliocentryczny, gdzie w centrum znalazło się Słońce. Z kwestią ta łączy się sprawa potępienia Galileusza przez Kościół. – Błąd Inkwizycji polegał tutaj na przekroczeniu kompetencji teologii. Wydaje mi się, że to jest w ogóle jedyny taki prawdziwy przypadek w historii, kiedy rzeczywiście teologia trochę przekroczyła swoje granice. Teologowie uznali, że ocenimy teorię naukową standardami teologicznymi z Pisma Świętego. Potępiono Galileusza za to, że głosił tezę niezgodną z Pismem Świętym, ale także niezgodną z ówczesną filozofią przyrody, czyli nauką – podkreślił mówca.

Trzecią budzącą wiele sporów kwestią jest sprawa okresu istnienia Ziemi. Przed nowożytną geologią, czyli do końca XVIII wieku, filozofowie, badacze powszechnie przekonani byli, że jest on stosunkowo krótki, liczący kilka tysięcy lat. Dostępne dzisiaj dane wskazują, że nasza planeta jest znacznie starsza.

XX-wieczni biolodzy zaproponowali względem teorii ewolucji fałszywą analogię. Zestawili system Darwina z teorią kopernikańską. Przekonywali, że podważanie koncepcji ewolucyjnej jest równie bezsensowne jak kwestionowanie tego, że Ziemia krąży wokół Słońca.

Dla nich cała wiedza pochodzi z przyrody, a zatem na każde pytanie muszą znaleźć odpowiedź w obrębie przyrodoznawstwa. Dla chrześcijan część wiedzy pochodzi z przyrodoznawstwa, a część pochodzi z nadprzyrodzonego Objawienia. I my poznajemy całą rzeczywistość dokładnie dzięki temu właśnie, że mamy dwa źródła wiedzy, właśnie tę Księgę Przyrody i tę Księgę Objawienia – wskazał o. Chaberek.

Nauka pomijająca koncepcję stworzenia świata wciąż nie wyjaśnia początków istnienia świata i życia.

Not RoM

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie