Wyrok Sądu Najwyższego USA w sprawie Obergefell v. Hodges z 26 czerwca 2015 ustanowił prawo do zawarcia ślubu przez osoby tej samej płci na terenie całego kraju. Wydany w atmosferze skandalu, przyniósł skutki niemal tak samo tragiczne jak niesławny wyrok Roe vs. Wade, który w 1973 wprowadził prawo do aborcji na poziomie federalnym i spętał ręce stanom, które chciały chronić życie. „Roe” został obalony po pół wieku, 24 czerwca 2022 roku wyrokiem Dobbs vs. Jackson. „Obergefell” obowiązuje „dopiero” 10 lat, ale jego konsekwencje już są dramatyczne.
Tło sprawy
James Obergefell i jego konkubent John Arthur byli parą gejów z Ohio. W 2013 roku wzięli ślub w stanie Maryland, gdzie śluby jednopłciowe były legalne. Po powrocie do Ohio chcieli, aby ich związek był uznany przez rodzimy stan – szczególnie na akcie zgonu, ponieważ Arthur był śmiertelnie chory. Jednak Ohio odmówiło uznania ich ślubu, gdyż zgodnie z prawem stanowym małżeństwo było definiowane wyłącznie jako związek mężczyzny i kobiety.
Wesprzyj nas już teraz!
Obergefell pozwał wtedy stan Ohio, reprezentowany przez Richarda Hodgesa, związanego z Republikanami Dyrektora Ministerstwa Zdrowia tego stanu. Do pozwu dołączyło kilkanaście innych homopar, które także nie mogły zalegalizować swoich ślubów w innych stanach – w Kentucky, Tennessee i Michigan.
Wyrok
26 czerwca 2015 roku Sąd Najwyższy USA wydał wyrok stosunkiem głosów 5:4. Do wyroku złożone zostały liczne zdania odrębne: sędziów Samuela Alito, Clarence’a Thomasa, Johna G. Robertsa i Antonina Scalii. Dodatkową kontrowersją wskazującą na możliwy konflikt interesów był fakt, że dwie panie spośród sędziów, którzy głosowali ZA wyrokiem – Elena Kagan i Ruth Bader Ginsburg – jawnie włączały się w aktywizm na rzecz „małżeństw” jednopłciowych. Ginsburg w 2013 roku sama udzieliła nawet ślubu parze gejów – i to w budynku Sądu Najwyższego, co było równoznaczne z ostentacyjnym poparciem postulatu politycznego środowisk LGBT.
Sąd Najwyższy orzekł, że zakaz małżeństw jednopłciowych oraz odmowa ich uznania przez niektóre stany są sprzeczne z 14. poprawką do Konstytucji, która gwarantuje równość wobec prawa i ochronę praw obywatelskich, a także że małżeństwo jest fundamentalnym prawem, a jego ograniczenie ze względu na płeć stron narusza zasady wolności i równości. Była to rozciągnięta ponad miarę interpretacja poprawki, którą autorzy pisali krótko po Wojnie Secesyjnej – z myślą głównie o byłych niewolnikach, którzy otrzymują obywatelstwo USA.
Przywileje
Wraz ze zrównaniem statusu normalnych małżeństw z „małżeństwami” homoseksualnymi, geje i lesbijki dostali wszystkie przywileje do tej pory zastrzeżone dla związków złożonych z kobiety i mężczyzny: dotyczyły one m.in. podatków, dziedziczenia, ubezpieczeń, ale przede wszystkim… adopcji! Pary homoseksualne oficjalnie zyskały dostęp do dzieci. Rozpoczęło się przekazywanie dzieci pod „opiekę” gejów i lesbijek. Wiele katolickich ośrodków adopcyjnych z czasem zaprzestało w ogóle działalności, bo rozpoczęło się zmuszanie ich, by uczestniczyły w adopcjach dla „małżeństw” nowego typu.
W dzisiejszych szalonych czasach nigdy dość przypominać: homoseksualizm (szczególnie rozwijany i praktykowany) nie jest normą. Normą jest wyłącznie heteroseksualizm.
Konsekwencje oddania dzieci parom, które są poza normą w dziedzinie płciowości, widać już po 10 latach. W ubiegłym roku po głośnym procesie geje z Georgii – „małżeństwo” Zachary i William Zulock – zostało skazane na 100 lat więzienia każdy, bez możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe. Okazało się, że przez lata wykorzystywali seksualnie dwóch adoptowanych chłopców, a nawet zmuszali ich do grania w filmach porno. Na zewnątrz uchodzili za wzorową rodzinę, zresztą otoczenie nie wysuwało najmniejszych podejrzeń, aby nie być posądzonym o uprzedzenia wobec gejów. Funkcjonariusze zaangażowani w śledztwo relacjonują, że nigdy wcześniej nie widzieli zbrodni wobec dzieci popełnionych na tle seksualnym z tak ogromną brutalnością. Przy czym były to czyny powtarzalne, planowane, a nawet zapowiadane przez sprawców poprzez internetowy komunikator.
Podobnych przypadków w USA w ostatnich latach było co najmniej kilkanaście – choć terror poprawności politycznej znacząco utrudnia dotarcie do wszystkich dzieci, które mogą potrzebować pomocy, a także wiele spraw zamiatanych jest pod dywan. Mimo to raz po raz okazuje się, że zdroworozsądkowe przekonanie, że związek homoseksualny nie jest właściwym miejscem do wychowywania dzieci, jest słuszne. Niestety wiele przykładów ma charakter drastyczny. Oprócz panów Zulocków głośny był chociażby przykład lesbijek Sarah i Jennifer Hart, które zaniedbywały i wykorzystywały sześcioro adoptowanych dzieci, a następnie dokonały samobójstwa rozszerzonego na sobie i wszystkich dzieciach prowokując wypadek samochodowy na jednym z klifów w Kalifornii.
Opór urzędników i homoterror
Jak wprowadzano w życie wyrok w sprawie Obergefell vs. Hodges? Z ogromnym oporem. Latem 2015 roku w niektórych stanach (np. w Teksasie czy Alabamie) część hrabstw w ogóle odmówiła wydawania nowych aktów stanu cywilnego. Na ikonę obywatelskiego oporu wyrosła Kim Davis – urzędniczka ze stanu Kentucky, która nie tylko nie chciała udzielać ślubów homoseksualnych, ale i żądała, aby z jakichkolwiek aktów małżeństw jednopłciowych znikło jej nazwisko – by nie mieć nic wspólnego z wdrażaniem nowej regulacji. Davis trafiła pod sąd, spędziła nawet 5 dni w więzieniu, stając się symbolem walki przeciw terrorowi LGBT w USA.
Presję wywierano także np. na przedsiębiorców. Słynne sprawy odmów wykonania tortów weselnych na śluby homoseksualne przez cukierników w Kalifornii i w Kentucky – były jedynie czubkiem góry lodowej. Lobby LGBT naciskało także na hotelarzy, przedsiębiorców z branży eventowej i weselnej, chrześcijańskie placówki edukacyjne, branżę ubezpieczeniową, rozzuchwaliło się jeszcze bardziej w sprawie treści podawanych dzieciom w szkołach. Ideologia tak właśnie działa, że rzeczy nienormalne chce normalizować – choćby na siłę.
Obalić Obergefell
Ruchy wolnościowe i prorodzinne w USA mają świadomość, że czeka ich walka o obalenie Obergefell – podobna do tej, jaką musieli stoczyć o obalenie Roe vs. Wade. Już teraz społeczne zaangażowanie tysięcy ludzi pomaga przełożyć postulat na konkretne działania polityczne. Część stanów formalizuje swój sprzeciw wobec wyroku Sąd Najwyższego. Dakota Północna, Dakota Południowa, Oklahoma, Missouri, Tennessee, Texas, Montana i Michigan wydały bądź są w trakcie prac nad rezolucjami skierowanymi do Sądu Najwyższego – o cofnięcie fatalnego wyroku. Choć tego rodzaju akty nie są wiążące, stanowią one jednak wyraźną deklarację poszczególnych stanów, które nie chcą być poddawane ideologicznemu dyktatowi. Przed dwoma tygodniami do Sądu Najwyższego zaapelowała Południowa Konwencja Baptystów, jedna z największych wspólnot protestanckich w USA, wskazując, że prawo federalne nie powinno naruszać prawa naturalnego i tożsamości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.
Dziesięć lat temu, tuż po wyroku, sędziowie, którzy głosowali przeciw niemu, nie kryli gorzkich słów.
Alito: Dzisiejsza decyzja posłuży do piętnowania Amerykanów, którzy nie chcą podporządkować się nowej ortodoksji.
Scalia: Ta praktyka konstytucyjnej rewizji przez niewybierany komitet dziewięciu osób, zawsze przy wtórze egzaltowanych deklaracji o wolności, odbiera Ludowi najważniejszą wolność, o której mowa w Deklaracji Niepodległości: wolność do samostanowienia.
Thomas: Wolność to nie moc rządu nadawania praw. To wolność od działania rządu.
Roberts: Ten Sąd nie jest ciałem ustawodawczym. To, czy małżeństwa jednopłciowe są dobrym pomysłem, nie powinno nas obchodzić. Sędziowie mają mówić, czym prawo jest, a nie czym powinno być.
Przez 10 lat widać, że zapowiedzi koszmarnych skutków niesławnego wyroku stały się rzeczywistością. Życzmy Amerykanom, aby nie ustali w walce o wolność – rozumianą jako wolność do czynienia dobra i wolność od ideologii, która wszystkie państwa na świecie chce wziąć pod swój but.
Kaja Godek
Autorka jest Członkiem Zarządu Fundacji Życie i Rodzina