W brazylijskim Rio de Janeiro rozpoczął się w niedzielę dwudniowy szczyt państw grupy BRICS, bez przywódców Rosji i Chin. Mają być na nim omawiane m.in. atak Izraela na Iran, wojna w Strefie Gazy czy amerykańskie cła nakładane przez administrację prezydenta Donalda Trumpa.
Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva ocenił w swoim przemówieniu, że „jesteśmy świadkami bezprecedensowego upadku multilateralizmu”. Wezwał BRICS do promowania pokoju i mediacji w konfliktach wobec niespokojnej sytuacji geopolitycznej.
Już wcześniej było wiadomo, że w szczycie nie wezmą udziału przywódcy Rosji i Chin – Władimir Putin i Xi Jinping. Nieobecni są również prezydent Iranu Masud Pezeszkian i prezydent Egiptu Abdel Fatah el-Sisi.
Wesprzyj nas już teraz!
Putin połączył się z uczestnikami szczytu w Rio w formie telekonferencji. Podczas swojego przemówienia ocenił, że liberalny model globalizacji staje się przestarzały. Zachęcał też kraje bloku do zacieśnienia współpracy w różnych dziedzinach, w tym w zakresie zasobów naturalnych, logistyki, handlu i finansów.
W skład grupy BRICS, która nie jest formalną organizacją międzynarodową, wchodziły do niedawna tylko Brazylia, Chiny, Indie, Rosja i RPA. W ubiegłym roku przyjęto Egipt, Etiopię, Iran, Arabię Saudyjską i ZEA, a w styczniu – Indonezję. 10 innych państw ma status krajów partnerskich, wśród nich Białoruś, Kuba, Malezja i Nigeria.
Blok uznawany jest przez niektórych za alternatywę wobec zdominowanej przez kapitalistyczne państwa zachodnie grupy G7. Oceniano go jako platformę, za pomocą której Chiny i Rosja chcą podważyć obecny porządek światowy. Część komentatorów sądzi jednak, że szybkie rozszerzenie grupy utrudniło realizację takich celów.
PAP