Takie problemy możliwe są tylko w Niemczech. Rząd RFN sprowadzał do kraju dziesiątki tysięcy Afgańczyków, którzy oczekiwali na samolot do RFN w Pakistanie. Teraz Pakistańczycy odsyłają część Afgańczyków, bo ich zdaniem są niebezpieczni. Niemcy chcą ich jednak u siebie…
Po wycofaniu się sił amerykańskich z Afganistanu, Republika Federalna Niemiec postanowiła objąć Afgańczyków pomocą – i sprowadzić część z nich do siebie. Chodziło teoretycznie o ludzi pracujących na rzecz niemieckiego kontyngentu w tym kraju. W ramach procederu sprowadzono do Niemiec ponad 36 tysięcy osób, co nadzorowała ówczesna szefowa MSZ w rządzie Olafa Scholza, Annalena Baerbock z Zielonych. Afgańczycy trafiali najpierw do Pakistanu, gdzie na koszt niemieckiego podatnika czekali na samolot do RFN. 2500 osób nie doczekało się jednak transportu. Ich wizy wygasły 31 marca i formalnie powinni wrócić do Afganistanu. Pakistańczycy przekonują, że część z nich… ma fałszywe dokumenty. Dlatego zaczęli odsyłać ich do kraju pochodzenia.
CDU, która ma dziś w rządzie kanclerza oraz resort spraw zagranicznych, obiecywała w kampanii wyborczej, że zmieni politykę migracyjną. Być może dlatego szef MSZ Johan Wadepuhl nie podjął starań, by przedłużyć wizy Afgańczyków. Jednak w jego imieniu urzędnicy MSZ starają się zabezpieczyć obecność obywateli Afganistanu na terenie Pakistanu – w większości przypadków ma to być skuteczne. Jak najszybszego przetransportowania Afgańczyków do Niemiec domagają się Zieloni oraz Lewica – a także SPD, która tworzy razem z CDU i CSU koalicję rządową.
Tymczasem jak podawały wcześniej niemieckie media, tylko jeden na ośmiu Afgańczyków trafiających do RFN w ramach specjalnego programu był rzetelnie sprawdzany przez służby. Ponad 30 tysięcy sprawdzono tylko częściowo.
Źródła: jungefreiheit.de, bild.de
Pach