Od czasów rewolucji francuskiej istnieje błędne przekonanie, że konserwatysta to człowiek, który odrzuca jakąkolwiek zmianę i jest sztywnie przywiązany do przeszłości. Z tymi mitami rozprawia się Tomasz Szymański w książce „Konserwatysta w niekonserwatywnym świecie”. Autor pokazuje, że konserwatyzm polega na zachowaniu tradycji moralnej i wyciągnięcie z niej wniosków, tak by uniknąć życia w moralnym chaosie.
Pojęcie „konserwatyzm” zostało użyte po raz pierwszy w czasie rewolucji francuskiej. Nie oznacza to jednak, że ustrój ten wywodzi się z tamtych czasów. Bynajmniej! Rewolta z 1789 r. zerwała bowiem z tradycją społeczeństw, ze swego rodzaju „normalnością”, a określenie „konserwatyzm” zostało wprowadzone na określenie właśnie tej normalności, z którą rewolucjoniści tak bardzo walczyli.
A osiągniecie tej normalności stawało się coraz trudniejsze. Każda rewolucja bowiem przygotowywała grunt pod następną. Tak naprawdę pierwszą rewolucją była rewolucja protestancka; po niej przyszła rewolucja francuska, a po tej – komunistyczna. Wreszcie nadeszła rewolucja obyczajowa, która trwa do dziś. Każda z nich próbowała zerwać z tym co było przed nią i „uporządkować” świat na nowo. Pracę potrzebną do przejścia z jednej rewolucji do drugiej wykonywani żyjący w międzyczasie filozofowie, budując grunt do nowych przewrotów.
Wesprzyj nas już teraz!
Radykalne zrywanie z przeszłością i próba budowania świata „od nowa” nie jest normalnością. Normalnym jest zaś dokonywanie nowych osiągnięć na gruncie tego, czego dokonały pokolenia żyjące przed nami. I to właśnie jest założeniem konserwatyzmu.
Tomasz Szymański w swojej książce „Konserwatysta w niekonserwatywnym świecie” wyczerpująco wyjaśnia czym prawdziwy konserwatyzm jest. Jako cel, autor stawia sobie obalenie dwóch mitów: że konserwatysta to wróg zmian, oraz że konserwatyzm dąży do „zakonserwowania” wszystkiego. Już na samym początku, Szymański odwołuje się do Russella Kirka – amerykańskiego filozofa, myśliciela i bez wątpienia konserwatysty – w słowach:
Kirkowi pewnego razu, w wywiadzie telewizyjnym, dziennikarka zadała prowokacyjne pytanie: „Co konserwuje konserwatysta w XX wieku?” Odpowiedział bez wahania: „Tradycję moralną”. To głównie zadanie konserwatystów. Chcemy uchronić siebie i przyszłe pokolenia przed życiem w moralnym chaosie, a także spełnić obowiązek historycznej lojalności wobec przodków. (…) W naszych teraźniejszych pracach, jak i kreowaniu przeszłości, głos mają umarli – dawni mistrzowie, pokolenia żyjące kiedyś, historia z której czerpiemy życiową mądrość.
W dalszej części książki, Szymański rozwija tę myśl, dowodząc, że bycie konserwatystą nie oznacza pustego odwoływania się do tego, co minęło, lecz zachowywanie wspomnianej „tradycji moralnej”, będącej bogatym dziedzictwem otrzymanym od minionych pokoleń. Godnym przytoczenia jest stwierdzenie autora, że osiągnięcie postępu w jakiejkolwiek dziedzinie nie oznacza, że pokolenie, które tego dokonało, jest lepsze od poprzednich. Do osiągnięcia takiego postępu konieczne było wieloletnie budowanie podstaw. Innymi słowy – gdybyśmy nie mieli dorobku naszych przodków, osiągnięcia człowieka z XX czy XXI wieku nie byłyby możliwe.
Swoje obalenie na stronach książki Tomasza Szymańskiego znajduje również drugi mit. Autor podkreśla bowiem, że konserwatysta nie jest przeciwnikiem zmian w ogóle. Pisze on: Konserwatyzm to droga rozsądku, postawa łączenia dwóch niezbędnych wektorów rozwoju społeczeństwa, wbrew lewicy możliwych do pogodzenia, czyli stałości i zmiany, szacunku do przeszłości z immanentną ludzką innowacyjnością.
Ale jak można pogodzić stałość i zmianę? Przede wszystkim, trzeba znać historię, w której konserwatyzm ma swoje zakorzenienie. Autor wskazuje na trzy główne „filary”, z których należy czerpać: grecką filozofię, rzymskie prawo i chrześcijańską etykę. To są owe podstawy, których stałość trwa przez pokolenia.
Co zaś tyczy się zmiany, ta również jest konieczna, jednak musi się ona dokonywać w odpowiedni sposób i musi być osądzona od strony etycznej, tak aby ład moralny został zachowany. Szymański wymienia trzy główne obszary, w których rozwój powinien się dokonać. Są nimi kultura, polityka i ekonomia. O tej pierwszej autor pisze:
Konieczna jest promocja kultury wyższej i oparcie na niej edukacji szkolnej. Nie oznacza to pogardliwego stosunku do kultury popularnej. Ona też jest potrzebna. (…) Popkultura, jako stojąca niżej, nie może mieć pozycji hegemonicznej. (…) Stawką jest zachowanie dobrych obyczajów.
Szymański wskazuje też jak powinna wyglądać odpowiednio prowadzona polityka. Polityka – stwierdza – nie może być nieustanną kampanią wyborczą i demokracją medialną. Konserwatyści upominają się więc o przemyślaną strategię i wniknięcie w samą istotę procesów politycznych. Nie można tego dokonać bez wiedzy – ona, wraz z etyką, jest źródłem politycznej mądrości.
Nie brakuje wreszcie wyjaśnienia konserwatywnego poglądu na ekonomię. Jak mówi Szymański, o bogactwie kraju świadczy przede wszystkim bogactwo jego obywateli. Dlatego konserwatyści głoszą konieczność oparcia gospodarki na rodzimej klasie średniej i (…) z dużym krytycyzmem traktują panoszenie się wielkich międzynarodowych korporacji, które pragną mieć szczególne prawa (nawet ponad ustawodawstwem danego kraju).
Żyjemy w czasach, w których tak wiele krajów opanowanych jest przez lewicowe rządy i ideologie. Ich działanie polega przede wszystkim na grze na uczuciach, na oferowaniu obywatelom prostych odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Konserwatysta jednak to człowiek, który kieruje się rozumem, który dba o swoją odnowę moralną i pragnie wzbić się na wyższy poziom duchowy. To zadanie jest jednak bardziej wymagające niż odwoływanie się do popularnych haseł. Konserwatyzm – pomimo pozornej większej trudności – dba o prawdziwy rozwój cywilizacji, jednak trzyma go w ryzach etyki i odpowiedniego formowania. To wszystko jest możliwe dzięki wykorzystaniu osiągnięć pokoleń, które były przed nami.
I to właśnie o tym opowiada Tomasz Szymański w swojej książce, stanowiącej swoisty poradnik dla każdego konserwatysty. Życie w niekonserwatywnym świecie i dążenie do powrotu do normalności jest zadaniem dość trudnym. Jednak wbrew lewicy, stałość i zmiana są możliwe – a nawet konieczne – do pogodzenia.
Adrian Fyda