Roman Giertych miał chcieć „przejąć” sprawę tzw. Buddy, twierdzi „Wirtualna Polska”. Według „WP” Giertych naciskał na obrońców współpracownicy „Buddy”, tzw. Grażynki, by odstąpili mu miejsce w jej obronie.
Niejaki Kamil Labudda zw. Budda zarobił duże pieniądze na YouTube organizując loterie. W ubiegłym roku śledczy stwierdzili, że wraz ze swoją współpracownicą tzw. Grażynką unikał płacenia podatków. Miał sprzedawać losy na swoje loterie w pakiecie z e-bookiem, odprowadzając 5 proc. podatku VAT zamiast 23 procent. Dodatkowo Labuddzie zarzucono udział w grupie przestępczej oraz kierowanie nią a także pranie brudnych pieniędzy. Labudda wraz z jego kolegami mieliby obrócić kwotą 126 mln złotych.
W obronę Labuddy oraz jego współpracownicy zaangażowani zostali prawnicy z różnych części kraju, w tym jakoby również mec. Roman Giertych oraz mec. Jacek Dubois. Teraz „Wirtualna Polska” twierdzi, że Roman Giertych domagał się przesłania mu dokumentów sprawy dotczącej Buddy i jego współpracownicy. Miałby też grozić innym adwokatom oraz podawać nieprawdziwe informacje, że jest obrońcą osoby, która wcale nie chciała, żeby jej bronił.
Wesprzyj nas już teraz!
„WP” przypomina, że zgodnie z polskim prawem podejrzany nie może mieć więcej niż trzech obrońców. Tymczasem współpracownica Labuddy miała już trzech. Giertych miał skontaktować się z Katarzyną Walukiewicz, jedną z obrońców współpracownicy – i proponować jej usunięcie się ze sprawy albo udzielenie mu substytucji. Według „WP” miał mówić, że robi tak na prośbę rodziny współpracownicy Labuddy. „Odebrałam to jako próbę wymuszenia. Czułam się zagrożona i czułam, że są podważane moje kompetencje” – twierdzi Walukiewicz cytowana przez „WP”.
Według niej Giertych miał twierdzić, że „on bardzo nie chce tego robić, ale może to zrobić i być może będzie musiał zrobić tak, że za parę minut” Walukiewicz w tej sprawie nie będzie. Według „WP” Roman Giertych miał też wysłać do Prokuratury w Szczecinie pismo w sprawie współpracownicy Labuddy, choć – jak twierdzi „WP” – nie był obrońcą, więc nie miał podstawy, by to robić. Według „WP” Giertych miał później dzwonić również do innych obrońców, na przykład do Kacpra Stukana.
„Tu pojawia się wątek finansowy. Z naszych informacji wynika, że to kolega „Buddy” znany jako użytkownik Instagrama „Kamil z Ameryki”, bez jego wiedzy i zgody, postanowił sfinansować wynajęcie adw. Dubois i Giertycha. W związku z tym przelał pośredniczącemu w transakcji adwokatowi z Warszawy Marcinowi Kaczmarkiewiczowi równowartość ok. 300 tys. zł. Do Dubois i Giertycha trafiło po 150 tys. zł. Ile ostatecznie u nich zostało – nie wiemy” – przekonuje „WP”.
Źródło: wp.pl
wbw