Eksperci ds. polityki międzynarodowej stwierdzili, że prezydent Donald Trump zmienia swoje stanowisko i taktykę wobec wojny na Ukrainie. Prezydent USA miał zrozumieć, że zakończenie wojny nie leży w interesie Moskwy, dlatego jego decyzje będą zmierzały w kierunku dozbrojenia Ukrainy, a nie pokojowych pertraktacji z Władimirem Putinem.
Jak wskazują analitycy z waszyngtońskich think tanków Hudson Institute oraz Brookings Institution, w najbliższym czasie nie należy spodziewać się ocieplenia relacji z Federacją Rosyjską. Wynika to z tego, że prezydent USA zawiódł się postawą Moskwy, która nie dąży do zakończenia wojny na Ukrainie. Donald Trump miał zrozumieć, że Moskwie nie opłaca się jej zakończenie, dlatego propozycje rozmów pokojowych nie przynoszą korzyści.
Michael O’Hanlon z Brookings Institution ocenił, że Trump w swojej polityce zagranicznej przykłada o wiele większą wagę do bezpieczeństwa i gospodarki, niż sądzili ci, którzy uważają go za izolacjonistę. Ekspert podkreślił, że prezydent USA „doszedł do właściwego punktu widzenia w sprawie wojny w Ukrainie, ale nie poczynił dużych postępów, jeśli chodzi o zakończenie.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei Daniel Kochis z Hudson Institute zauważył, że Rosja od pewnego czasu prowadzi przeciw USA i ich sojusznikom „wojnę cieni”. Interesy Moskwy w Europie diametralnie różnią się od interesów amerykańskich, pogłębia się też rosyjska współpraca z Pekinem, a celem jest osłabienie siły USA – powiedział. Według niego Trump, który wierzył, że jest w stanie zakończyć wojnę Rosji przeciw Ukrainie, uświadomił sobie, że Moskwa nie ma w tym żadnego interesu.
Ekspert pozostał sceptyczny co do potencjalnej normalizacji stosunków amerykańsko-rosyjskich w najbliższej przyszłości. Bardziej prawdopodobny według niego scenariusz przewiduje, że rosnąca frustracja Donalda Trumpa popchnie administrację w stronę zwiększenia pomocy dla Kijowa i gorszych relacji z Moskwą.
Michael O’Hanlon również prognozuje, że stosunki Trumpa z Rosją będą się pogarszać, co według niego „jest dobre, o ile nie pójdzie za daleko”.
Źródło: PAP/Natalia Dziurdzińska
Oprac. WMa