Mimo trwającej wojny, w Kijowie, Dnieprze, Lwowie, Odessie i kilku mniejszych miastach Ukraińcy wyszli na ulice w protestach przeciwko swojemu rządowi. Chodzi o działania parlamentu i prezydenta Zełenskiego, ograniczające niezależność instytucji antykorupcyjnych.
Parlament Ukrainy przegłosował we wtorek decyzję o ograniczeniu autonomii Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP). Pomimo licznych protestów, prezydent Zełenski błyskawicznie podpisał tę ustawę.
W wyniku zmian w prawie, niezależne dotychczas instytucje, powołane do zwalczania korupcji po rewolucji na Majdanie w 2014 roku, zostają podporządkowane Prokuraturze Generalnej, bezpośrednio uzależnionej od prezydenta. Więcej władzy w swoim ręku posiadał w przeszłości tylko Wiktor Janukowycz.
Wesprzyj nas już teraz!
Ukraińcy obawiają się powrotu demonów przeszłości. Według czerwcowego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS), aż 41 proc. tamtejszego społeczeństwa uważa, że kraj zmierza ku autorytaryzmowi. Podporządkowanie NABU i SAP jedynie spotęguje to wrażenie. Na decyzję Rady Najwyższej z zaniepokojeniem zareagowała Bruksela, dając do zrozumienia, że wydłuża się droga Kijowa do ewentualnego przyjęcia w szeregi wspólnoty.
„Wołodymyr Zełenski już w najbliższym czasie będzie musiał zmierzyć się z reakcją ukraińskiego społeczeństwa, przeciwników politycznych, ale też ze wspierającego Ukrainę świata demokratycznego” – sugeruje Rusłan Szoszyn na łamach „Rzeczpospolitej”.
Jak dodaje, Kijów w walce z korupcją ma jeszcze wiele do zrobienia. Według badań, Ukraina znajduje się pod tym względem mniej więcej na poziomie Algierii, Angoli czy Ekwadoru.
Źródło: rp.pl / własne PCh24.pl
PR
Ukraina nierządem stoi. Parlament pacyfikuje instytucje antykorupcyjne