W przeciągu kilkunastu lat zmienią całkowicie nie tylko scenę polityczną danego kraju, ale też kulturową, ekonomiczną, socjalną. To jest proces nieodwracalny. Zachód dziś jest bezpłodny kulturowo, ideowo. W imię czego? Ciepłej wody? Ci ludzie są skrajnie biedni, bo nie mają żadnej idei. Co mają? Naćpać się, nachlać? My stawiamy jeszcze opór. Nie wiem czy damy radę, ale na pewno jakiś czas to opóźnimy. Ci ludzie, którzy teraz rządzą Polską są wychowani na edukacji bolszewicko – lewackiej, a tam prawda jest największym niebezpieczeństwem – mówi Jacek Wrona z Ruchu Obrony Granic w rozmowie z PCh24.pl
Jednym przeszkadzają Wasze działania, inni Was popierają. Co tak naprawdę robicie, że od kilku tygodni nie przestaje się o Was mówić?
Najważniejszą sprawą, jaką zrobiliśmy to pokazaliśmy, że problem nielegalnej migracji trwa od dłuższego czasu. Niemcy zaś zaczęły stosować wewnętrzne procedury i zaczęli zwracać migrantów od około półtora roku – jednocześnie zawiesili Schengen i wznowili kontrole na granicach. Rozumiem, że jeśli jest jakaś podstawa prawna to można próbować to robić w sposób oficjalny, ale oni nieoficjalnie – wjeżdżali samochodami służbowymi i zostawiali migrantów na terytorium naszego kraju – często w bardzo złym stanie psychofizycznym. Dokumenty, które migranci posiadają – budzą wątpliwości, często są niewiarygodne.
Wesprzyj nas już teraz!
Podobno mają właśnie dokumenty?
To jakieś brednie. Najczęściej wszyscy są urodzeni 1 stycznia 1991 roku. Rząd „13 grudnia” na wszystko się godzi. Drwiono, że Straż Graniczna zamieniła się w taksówki imigranckie. Były nawet memy na ten temat. Wiedzieliśmy jak wygląda sytuacja, ale pierwsze nasze działania zaczęły się na przełomie stycznia i lutego. Próbowaliśmy o tym informować, ale dopiero w marcu zaczęliśmy od manifestacji w Słubicach. Ludzie zaczęli wysyłać nam zdjęcia i filmiki, pokazujące te procedery.
Czyli jednak ludzie nie byli obojętni, dokumentowali różne zdarzenia?
Wiadomo, że Donald Tusk był dogadany z kanclerzem Mertzem, że w ciągu tego roku około 60 tysięcy nielegalnych migrantów ma zostać odesłanych do Polski. Trzeba mieć świadomość tego, że w koalicji, która funkcjonuje w Niemczech od dłuższego czasu – zmienia się tylko kanclerz, poza AFD – są jednorodne. Wiadomo, że w Niemczech jest powszechna cenzura, i to dość brutalna.
Wspomniał Pan o tym, że migranci są często w złym stanie psychofizycznym…
Jest wypowiedź pana doktora z Zielonej Góry, który ich bada. To jest procedura, która funkcjonuje. Osobę, która jest zatrzymana – trzeba przebadać. Doktor opisuje, że są to ludzie w bardzo złym stanie psychofizycznym, mają różnego rodzaju choroby skóry, są wybiedzeni, mają anemię, często kontuzje ortopedyczne. Często są to ludzie o bardzo słabej kondycji. Jakiś czas temu został nam podrzucony migrant, który miał złamaną nogę. Ci ludzie są biedni duchowo. Zostały im często tylko sprawy materialne, alkohol, narkotyki i inne używki.
Jaka jest Wasza rola na granicy?
Dopiero od momentu kiedy zaczęliśmy robić partole – padła decyzja ze strony rządu o przywróceniu kontroli na granicy. Proszę zauważyć, że to nie była decyzja o postawieniu jednej rogatki, czy jednego patrolu, ale to się wiązało z przesunięciem ośmiuset różnych funkcjonariuszy. Czyli jeśli nic się nie dzieje, to czemu taki manewr? Trzeba mieć świadomość tego, że te problemy wywołali Niemcy – nie my. Ten rząd nie ma żadnej honorowej wartości, więc dla niego jest bez znaczenia – ale dla mnie i dla takich jak ja – patriotów – ma znaczenie, że ktoś traktuje drugą stronę jak całkowicie zależną i podległą, we wszystkim. Rząd musi tak robić, bo spłaca swoje długi polityczne, ale my jako Polacy – nie.
No dobrze, ale to nie doprowadzi do tego, że za chwilę będziemy się bali żyć we własnym kraju?
Powiedzmy sobie szczerze – polityka to są dwie różne sprawy. Jeśli ktoś mieszka na strzeżonym osiedlu w Wilanowie, jada w świetnych restauracjach, ogląda pewne telewizje i czyta pewną prasę, a do tego dostaje duże pieniądze często za nic – kogo mogą interesować pewne sprawy związane z granicą czy tym, co się dzieje w pewnych miasteczkach czy wioskach? W sejmie jest ochrona, tania restauracja, alkohol. Po co się męczyć, jechać na granicę?
No właśnie, po co się męczyć?
Mam taki charakter, że jak coś się ważnego dzieje to się pakuję i jadę do tego miejsca. Komentuję sytuacje w różnych mediach. Uważam, że jeśli się człowiek wypowiada na jakiś temat, to powinien być w tym uczciwy. Powinien pojechać i zobaczyć na własne oczy co się tam dzieje.
Dlaczego Pan się zaangażował w Ruch Obrony Granic?
Zaangażowałem się nie dlatego, że jestem przekonany w stu procentach. Jestem przekonany w stu dziesięciu procentach, że to co się dzieje na granicy stanowi realne niebezpieczeństwo. Zachód już jest przegrany i nic tego nie cofnie. Ci z obcej kultury będą zdobywali dom po domu, ulicę po ulicy, osiedle po osiedlu…
To bardzo mocne słowa…
Prawdziwe. W przeciągu kilkunastu lat zmienią całkowicie nie tylko scenę polityczną danego kraju, ale też kulturową, ekonomiczną, socjalną. To jest proces nieodwracalny. Zachód dziś jest bezpłodny kulturowo, ideowo. W imię czego? Ciepłej wody? Ci ludzie są skrajnie biedni, bo nie mają żadnej idei. Co mają? Naćpać się, nachlać? My stawiamy jeszcze opór. Nie wiem czy damy radę, ale na pewno jakiś czas to opóźnimy. Ci ludzie, którzy teraz rządzą Polską są wychowani na edukacji bolszewicko – lewackiej, a tam prawda jest największym niebezpieczeństwem.
Wygodniej mówić, że nie ma problemu?
Fundamentem wolności człowieka jest to, że człowiek powinien być w prawdzie – jak mówi Biblia. Najgorsze jest negowanie rzeczywistości. Nasza wizja świata w dużej części opiera się na cywilizacji łacińskiej. Na tym, co przyniósł Jezus Chrystus. Fundamentalną sprawą jest poszukiwanie prawdy. Jesteśmy społeczeństwem plemiennym, ucywilizowanym – pewne prawa muszą funkcjonować. To jest bardzo szerokie pojęcie. To pierwsza cywilizacja, w której człowiek jest przedmiotem, a nie podmiotem. Nie można sprzedać człowieka, skazać – teoretycznie. Natomiast działania, które mają miejsce powodują, że ci ludzie, którzy wtargną do naszego kraju, mają całkowicie inną kulturę, całkiem inną wizję świata. Próbuje nam się implementować ten inny świat, ale w imię czego?
Nie wiem dlaczego rządzący tak robią – z wyrachowania, za pieniądze, z głupoty, albo świadomie. Chcą zniszczyć naszą cywilizację, są niszczycielami, szkodnikami.
To nie tak, jak niektórzy mówią, że migracja to dla nas szansa na ubogacenie?
Można jakieś „wynalazki” kulturowe innych powoli sobie implementować, przekształcać i przyswajać, i to jest oczywiste. Ci ludzie uciekają z miejsc, gdzie mają gorzej. Przyjeżdżają do krajów, w których będą mieli lepiej. Jeśli Europa Zachodnia daje socjal… Są ludzie, dla których praca jest celem w życiu – nie należę do takich, ale jakbym miał coś robić i dostawać tysiąc funtów, a miałbym nic nie robić i dostawać tysiąc dwieście funtów – wiadomo. Tamci ludzie postępują racjonalnie.
To zupełnie inna kultura, podejście do drugiego człowieka, zwłaszcza traktowanie kobiety… Widzimy jak się zachowują migranci np. w Niemczech, we Francji. I co?
Kobieta w ich hierarchii stoi bardzo nisko. Dlaczego mają szanować kobiety? On może szanować ewentualnie swoją żonę, która urodzi mu potomków, ale obcą kobietę, innej wiary? Dlaczego on ma mieć szacunek? Nie ma w stosunku do niej żadnych obowiązków. Jego postępowanie nie jest niczym nadzwyczajnym. Taka jest prawda.
Polska jest jeszcze bezpiecznym krajem. Chcemy się tutaj tak czuć, to nasz kraj. Tam, gdzie są migranci – raczej bezpieczeństwo maleje?
Tam, gdzie się pojawiają – gwałtownie zwiększa się przestępczość, ale przede wszystkim – dla zwykłego obywatela, najbardziej uciążliwa jest tzw. przestępczość pospolita – niszczenie mienia, drobne kradzieże, włamania, zaczepki, rozboje. Jeśli będziemy mieli przez tydzień porysowany samochód, wybitą szybę, czy ukradzioną torebkę – życie zacznie być bardziej uciążliwe. To jest gotowanie w ciepłej wodzie. Przyjmowanie migrantów odbywa się bardzo cicho i powoli. Nie jest tak, że za tydzień wjedzie nam milion migrantów i zrobią nam piekło. Nie. Gdyby tak było – wszyscy by stanęli na granicy. To jest sączenie. Przyjdzie pięciu, dziesięciu… Zmiany nastąpią powoli, nie w sposób bardzo radykalny. Będziemy gotowani jak żaba w ciepłej wodzie.
Kilka dni temu był Pan na granicy. Jak teraz wygląda sytuacja, odkąd są przywrócone kontrole?
Nie ma oficjalnych „wrzutków”. Pojawiają się tam nasze służby, my jesteśmy, a Niemcy też nie są głupi. Niedawno, w nocy dwa razy próbowali na moście w Słubicach „przepchnąć” migranta . Okazało się, że to jest Afgańczyk, którego już nasze służby wcześniej nie wpuścili, bo nie mieli postaw.
Co się z nim stało?
Postał na moście przez cztery czy pięć godzin, ale pojadą na inne przejście i tak go „przepchną”.
O moście w Słubicach ostatnio wiele się mówi. To zachowanie przechodniów na pewno jest dla Was – wolontariuszy, niezwykle budujące?
Na całej polskiej stronie mostu w Słubiach są polskie flagi. Pierwszy raz zdarzyło się tak, że w stu procentach ze wszystkich przejeżdżających samochodów był kciuk do góry. Ludzie stawali, zaczynali skandować „Polska, biało – czerwoni”, „tu jest Polska!”, zaczynali śpiewać hymn. Ludzie mieli łzy w oczach… Zobaczyli to, co jest normalne – że ktoś jest dumny ze swojego narodu, że się nie boi.
Ruch Obrony Granic charakteryzuje silnych, odważnych ludzi?
Niemcy się boją, są bardzo sterroryzowani. Tak samo jak Zachód. Wydarzenia na granicy, zainspirowane przez Niemców, na które odpowiedzieliśmy jako Ruch Obrony Granic został powołany 11 kwietnia w Otwocku. Robert Bąkiewicz rzucił hasło, przyjechało kilka osób. Zmieściliśmy się w małej salce.
Co Pan wtedy myślał?
Popatrzyłem na tych ludzi… taksówkarz, mechanik, stolarz, emeryt, rencista, nauczyciel akademicki… Pomyślałem: to się musi udać? Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale to się musi udać! Teraz nas popierają dziesiątki, jak nie setki osób. Granica była tylko pretekstem do zaczęcia ruchu, który w końcu przeciwstawi się atakowi na naszą cywilizację łacińską. Ruchu, który pokaże ludziom, że zabrano im wolność, szczęście – w imię szaleńczej, lewackiej ideologii.
Kto może zostać wolontariuszem Ruchu Obrony Granic?
Każdy. Chcemy budzić w ludziach potrzebę walki o swoje fundamentalne prawo, zasady naszej cywilizacji. Świetnie, że to się zaczyna udawać. Też kapitalną sprawą były rozważania apelowe Ks. Bpa Długosza. Tyle, że powiedział tylko jedną trzecią z tego, co naprawdę się dzieje. Rozważania były dużo mocniejsze jeszcze na końcu, ale niestety Ks. biskup ich nie dokończył, ponieważ zemdlał. W Kaplicy Matki Bożej było strasznie duszno, było bardzo dużo ludzi.
Na ks. bp. Długosza wylał się hejt, na granicach został wprowadzony zakaz fotografowania. Jaki to sygnał?
Najwyższy czas, aby swój los wziąć w swoje własne ręce. Nie dać się, nie wystraszyć. Śmiejemy się, że śmieszną, represyjną władzę – a taką jest władza Tuska, charakteryzuje przewidywalność. Najgorszą rzeczą dla władzy jest to, żeby się stać śmiesznymi. Można robić różne rzeczy, ale jak się zaczynają śmiać to jest najgorzej, ponieważ nie da się ze śmiechem walczyć. Poszliśmy do naszych prawników i wie pani, co się okazało? Żeby wprowadzić zakaz fotografowania infrastruktury krytycznej trzeba wydać odpowiednie rozporządzenie, opublikować je w dzienniku urzędowym, trzeba postawić tabliczki z zakazem fotografowania, określi dokładnie, które miejsca.
Co się okazało?
Tego nie ma. Proszę zobaczyć, że tam, gdzie stały nasze patrole – stoją dalej. Straż Graniczna przyjechała i kazała nam się zawijać, a policja powiedziała, że możemy zostać (śmiech).
Każdy z nas tak naprawdę może Was wspierać. Ludzie nie pozostają obojętni, wdzięczność za Wasze działania doceniają nie tylko mieszkańcy przygranicznych miejscowości?
Firma cateringowa z Trójmiasta przywiozła półtora tysiąca zestawów żywnościowych, najwyższej jakości. Na całej naszej granicy. Topowa firma. Na co dzień ludzie przynoszą wodę, energetyki, kanapki. Wolontariusze nie są głodni. Myślę, że sympatyków mamy w setkach tysięcy, nie tylko tych, którzy mieszkają blisko granicy.
Dziękuję za rozmowę
Marta Dybińska