18 sierpnia 2025

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Romana Dmowskiego testament Chrobrego

(Oprac. Bartłomiej Kempe/PCh24.pl)

Sto lat temu ukazała się jedna z najważniejszych książek w dorobku Romana Dmowskiego, a przy tym jedna z najważniejszych analiz politycznych powstałych w języku polskim – Polityka polska i odbudowanie państwa – której lektura również dziś, pomimo upływu stulecia, dostarcza wielu cennych, a jakże aktualnych uwag i spostrzeżeń.

Gdy na początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia ustały walki o kształt granic Rzeczypospolitej, zaraz rozpoczęła się walka o ustalenie, kto położył największe zasługi dla odzyskania niepodległości, a kto przeszkadzał w realizacji tych dążeń (a następnie działał na szkodę wybijającej się do swej drugiej niepodległości Polski).

W szranki do tej swoistej walki o pamięć stanęły największe stronnictwa polityczne. Głos zabierali również ich prominentni przedstawiciele, z których część odgrywała w latach 1914–1922 kluczową rolę w organizowaniu inicjatyw politycznych i wojskowych, które walnie (albo – zdaniem najbardziej zainteresowanych autorów – w sposób decydujący) przyczyniły się do odzyskania przez Polskę bytu państwowego w roku 1918.

Wesprzyj nas już teraz!

W tym kontekście należy wymienić bardzo aktywnych na polu propagandy pamięci piłsudczyków oraz samego Józefa Piłsudskiego, który po odejściu z czynnej polityki w roku 1923 poświęcił swoją ożywioną wówczas aktywność pisarską i wykładową na rzecz utrwalenia własnej legendy jako twórcy naszej niepodległości, przedstawiając jednocześnie swych zwolenników (legionistów) jako awangardę ruchu niepodległościowego.

Winny jest Dmowski

Głos zabrał również konserwatysta Michał Bobrzyński, który w dwutomowym dziele Wskrzeszenie państwa polskiego (1920–1923) przedstawił własną wizję swego politycznego zaangażowania w latach Wielkiej Wojny oraz w pierwszych latach istnienia niepodległej Polski. Wielki historyk, przed rokiem 1914 namiestnik cesarski w Galicji, tyleż usprawiedliwiał swoje ówczesne wybory polityczne (na czele z „aktywizmem” po opublikowaniu 5 listopada 1916 roku Aktu Dwóch Cesarzy), co atakował swych politycznych adwersarzy, przede wszystkim narodowych demokratów.

Konflikt krakowskich konserwatystów z ruchem wszechpolskim sięgał zresztą jeszcze czasów sprzed wybuchu pierwszej wojny światowej (dość wspomnieć opublikowaną na krótko przed sierpniowymi salwami rozprawę Romana Dmowskiego Upadek myśli konserwatywnej w Polsce). Michał Bobrzyński na kartach Wskrzeszenia państwa polskiego nie szczędził narodowym demokratom i osobiście Dmowskiemu gorzkich słów oraz krytyki, dalekiej od – wedle słów Stanisława Estreichera – chłodno-obiektywnego stanowiska.

Prezesowi Komitetu Narodowego Polskiego i delegatowi Polski na paryską konferencję pokojową (styczeń–czerwiec 1919), której zwieńczeniem był traktat wersalski, Bobrzyński zarzucał przedkładanie interesu partyjnego nad interes narodowy. Tak należy rozumieć uwagę konserwatysty, że Dmowski przesiewał zaplecze eksperckie wspierające pracę polskiej delegacji w Paryżu pod kątem zaangażowania w „aktywizm” (czyli we współpracę z mocarstwami centralnymi w latach 1914–1918). Takich ekspertów – jak podkreślał konserwatywny polityk – Dmowski pomijał, a przecież pośród tych aktywistów znajdowali się właśnie najwybitniejsi znawcy prawa politycznego i międzynarodowego. Brak ich odbił się na wielu postanowieniach konferencji, odnoszących się do Polski, błędnie lub niejasno sformułowanych, tak że interpretacja wypadała na naszą niekorzyść.

W katalogu zarzutów formułowanych pod adresem Dmowskiego Bobrzyński umieścił również kwestię antyżydowskich wypowiedzi prezesa KNP. Zdaniem autora Wskrzeszenia państwa polskiego tego typu enuncjacje dodatkowo osłabiały prace polskiej delegacji w czasie prac konferencji pokojowej. Ulegając prawdziwej idiosynkrazji wobec Żydów doprowadził [Dmowski] do tego, że cały obóz żydowski, złożony z małych i wielkich, stanął na konferencji wrogo wobec Polski we wszystkich poczynaniach jej delegata.

Jeśli wierzyć Bobrzyńskiemu, to właśnie Dmowski na skutek swoich „osobistych wycieczek” był odpowiedzialny za nieprzyjazne stanowisko wobec polskich postulatów prezentowane w 1919 roku w Paryżu przez brytyjskiego premiera Davida Lloyda George’a.

Odpowiedź Dmowskiego

Do „walki o pamięć” stanął również Roman Dmowski. Sto lat temu ukazała się jedna z najważniejszych książek w jego dorobku: Polityka polska i odbudowanie państwa, którą można potraktować jako zarówno odpowiedź na zarzuty stawiane przez konserwatystę Bobrzyńskiego, jak i na bezkrytyczną afirmację roli Piłsudskiego w odbudowie polskiej niepodległości, prezentowaną przez ugrupowania centrolewicowe.

Polityka, która była świadomym wyrazem zmian zaszłych w narodzie, jego dojrzałości do rządzenia się we własnym państwie, która w aspiracjach, w postawionych sobie celach, współczesne pokolenie wyprzedzała, nie była doskonała, bo naród doskonały nie jest. Względne zwycięstwo jej dał wyjątkowo pomyślny zbieg warunków zewnętrznych. Jednakże fakt, że nie zmarnowała tych warunków, co jej wielokrotnie groziło, że wyzyskała je tyle, ile, zdaje się, wyzyskać było można, zawdzięczała ona sile obozu, który tę politykę prowadził.

Te słowa, umieszczone przez autora na końcu książki, można odczytać z jednej strony jako trzeźwą ocenę wpływu jakichkolwiek polskich polityków na bieg spraw na arenie międzynarodowej od lata 1914 roku. Z drugiej strony, wskazują one wyraźnie, że obozem politycznym, który najtrafniej i we właściwym czasie odczytał zmieniające się znaki czasu, był obóz kierowany przez Dmowskiego. Tę książkę potraktował on jako okazję, by nie tylko polemizować ze swymi adwersarzami politycznymi odnośnie do konkretnych decyzji podejmowanych przez siebie w czasie konferencji pokojowej (czemu poświęcił gros publikacji), ale również jako możliwość podjęcia głębszej refleksji nad tym, co oznacza pojęcie polityki polskiej.

Ani romantyzm, ani materializm

W tym celu sięgnął Dmowski do początków ruchu wszechpolskiego z przełomu XIX i XX wieku, podkreślając, że rozpoczynał on swoją działalność otoczony polityczną nicością, fatalnie ciążącą spuścizną samobójczych ataków, szkodliwych nałogów, spuścizną narodu, który przez trzy stulecia nie miał tego, co by można było nazwać państwową i narodową polityką. Sukces twórcom nowoczesnej polityki polskiej (czytaj: narodowym demokratom) zapewniło pójście drogą pomiędzy politycznym romantyzmem jednych i szerzącą się na tle jego upadku rezygnacji innych. Koniecznym warunkiem było również wydanie walki krótkowzrocznemu materializmowi nowej doby, wymieniającemu w polityce wielką sprawę narodu na drobne interesy miejscowe, klasowe i osobiste.

Via media między skrajnościami była podstawowym warunkiem realizmu, który powinien charakteryzować politykę polską w XX wieku. Jak pisał Dmowski w roku 1925: Polityka narodu nie może być chorągiewką, która za lada wiatrem zmienia kierunek; i nie może ona stawiać sobie celów dowolnych i dowolnymi drogami do nich zmierzać. W politycznych planach i działaniach należy przede wszystkim uwzględniać dwa czynniki: stan wewnętrzny narodu i jego położenie zewnętrzne.

Czynniki te – jak podkreśla autor Polityki polskiej i odbudowania państwa – są zazwyczaj stabilne, nie ulegają wielkim zmianom z dnia na dzień. Na uwagę zasługuje fakt, że w kolejnych latach swej politycznej i pisarskiej aktywności Roman Dmowski, analizując determinanty stanu wewnętrznego narodu, coraz silniej kładł akcent na kwestie duchowe. Autor utrzymanych w duchu pozytywistycznym Myśli nowoczesnego Polaka z roku 1903, po ćwierćwieczu, w roku 1927, na kartach pracy Kościół, naród, państwo pisał, że katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale stanowi jej istotę.

Oparta na realizmie polityka polska, chociaż programowo dystansowała się od pewnych tradycji myślenia i działania politycznego (romantyzm polityczny, trójlojalizm ukrywający się pod opisowym określeniem krótkowzrocznego materializmu nowej doby), nie potępiała w czambuł całej polskiej tradycji myśli i kultury politycznej. Zrywając z tradycją klęsk i postępującego poniżenia Polski nawiązywano ponad głowami dziesiątka pokoleń do tradycji jagiellońskiej i piastowskiej.

To bardzo znamienne połączenie, często umykające zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom myśli „Pana Romana”, którzy nie dostrzegają tego „jagiellońskiego aspektu” w polityce polskiej obozu narodowego. Tym bardziej warto przypominać, że według Dmowskiego obie tradycje (piastowska i jagiellońska) były wyrazem tradycji narodowej mocy i rozumu państwowego, a on sam zadedykował swoją opublikowaną sto lat temu książkę pamięci Bolesława Chrobrego: Wielkiemu Królowi, Politykowi i Wojownikowi, [który] umierając, zostawiał po sobie potężne państwo, podwaliny pod rozwój wielkiego narodu i wytyczne polityki polskiej, które po dziś dzień zachowały swą żywą wartość.

Uniknąć pozornej niepodległości

Dmowski pisał w 1925 roku – w którym przypadała dziewięćsetna rocznica koronacji pierwszego króla Polski – o konieczności podjęcia przez kolejne pokolenia twórców polityki polskiej Testamentu Chrobrego. Omawiana tutaj książka, uważnie czytana po stu latach, wciąż dostarcza szeregu refleksji – swego rodzaju przykazań politycznego realizmu, które powinny być stosowane nad Wisłą również w trzeciej dekadzie XXI wieku. Do tego typu uwag należy choćby znajdujące się na jej kartach stwierdzenie, że system polityki narodu, który nie może pochodzić ze ślepego naśladownictwa wzorów obcych, stworzonych przez inne narody, w innych żyjące warunkach, musi być dziełem samoistnej twórczości narodu.

Do tego programu (świadomie lub nie) nawiązywały słowa błogosławionego kardynała Stefana Wyszyńskiego, który definiując sumienie narodowe, mówił, że jednym z jego znaków rozpoznawczych jest nieoglądanie się na prawo i lewo, unikanie realizacji obcych zamówień i myślenie (nie tylko w kwestiach społecznych) mózgami polskimi. Właściwej formacji sumienia narodowego służyły nie tylko wielkie akty religijne, ale również czyny polskiej polityki realizowanej przez Prymasa Tysiąclecia: Jasnogórskie Śluby Narodu, Wielka Nowenna, obchody milenijne.

Przypomnijmy także słowa świętego Jana Pawła II, że Polski nie można zrozumieć bez Chrystusa – jak bardzo przypominają one przytoczone powyżej wcześniejsze o wiek słowa autora Polityki polskiej… o katolicyzmie jako istocie polskości.

Sto lat temu Roman Dmowski pisał, że walka toczona przez politykę polską idzie o to, czy Polska będzie państwem naprawdę niezawisłym, czy też przy pozorach niepodległości sprowadzona zostanie do roli prowincji wielkiego imperium niemieckiego. Pisał o najtrudniejszym zadaniu naszej polityki, jakim jest konieczność wejścia na równą drogę z Rosją przyszłości – drogę, na której czyhać będą przeszkody ze strony obcych, wrogich wpływów zarówno u nas, jak w Rosji.

W trzeciej dekadzie XXI wieku do najważniejszych zadań polityki polskiej nadal należy identyfikowanie, a następnie unikanie zagrożeń, które mogą zredukować status Polski do państwa pozornie niepodległego, oddanego pod dominację różnych bytów politycznych realizujących niemieckie ambicje dominowania politycznego, gospodarczego i kulturowego w Europie Środkowej. Takim zadaniem jest też konieczność szukania równej drogi z Rosją; równej, a więc unikającej skrajności postrzegania Rosji z jednej strony jako ostatniej nadziei białego człowieka, z drugiej zaś jako jedynej czarnej bestii europejskiej i światowej polityki.

Naród, który tak samo jak sto lat temu leży między Niemcami a Rosją – nawet uwzględniając nowe czynniki w postaci imperialnych interesów USA i Chin – musi pamiętać, że jego polityka nie może być chorągiewką, która za lada wiatrem zmienia kierunek.

prof. Grzegorz Kucharczyk

 

Tekst został opublikowany w magazynie „Polonia Christiana”, nr 105 (lipiec-sierpień 2025)

Aby zamówić pismo zadzwoń: +48 12 423 44 23

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(15)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie