Rozmowy na Alasce oraz spotkanie w Waszyngtonie nie muszą przynieść żadnego przełomu, ocenia Kacper Kita. Jego zdaniem nie ma dziś wystarczającej determinacji, by zakończyć wojnę. Konflikt może trwać jeszcze długo. Publicysta mówił o tym w programie „Wojna i pokój” PCh24 TV.
Spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem nie musi być wcale początkiem końca wojny na Ukrainie, uważa Kacper Kita. W jego ocenie rozmowy na Alasce – podobnie jak poniedziałkowe spotkanie prezydenta USA z prezydentem Ukrainy oraz delegacją z Europy – nie przyniosły jak dotąd żadnego przełomu.
Nie jest wykluczone, że to raczej polityczny teatr, który służy wszystkim stronom, które nie są tak naprawdę zainteresowane błyskawicznym zakończeniem wojny. Prezydent Donald Trump mógł pokazać, że potrafi rozmawiać nawet z prezydentem Federacji Rosyjskiej i że robi wszystko, co w jego mocy, by doprowadzić do pokoju – co niezależnie od ostatecznych rezultatów będzie w stanie dobrze sprzedać przed własnym elektoratem.
Wesprzyj nas już teraz!
Władimir Putin może być zainteresowany dalszym prowadzeniem wojny. Jak powiedział Kacper Kita, według wyliczeń ekspertów wojskowych, jeżeli Rosjanie zdobywaliby dalej terytorium w tym tempie, co obecnie, to uda im się objąć swoją kontrolą wszystkie formalnie zaanektowane obwody w ciągu 4,5 roku. To wydaje się bardzo długo, ale Moskwie nigdzie się nie spieszy. Dlatego Putin może być zainteresowany prowadzeniem rozmów z Donaldem Trumpem, bo z jednej strony pozwala mu to normalizować własną pozycję na arenie międzynarodowej, a z drugiej daje to Trumpowi to, czego ten oczekuje – czyli pozory, co pozwala na odsunięcie na dalszy plan potencjalnie faktycznie ostrych działań USA, jak choćby nowych sankcji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński teoretycznie chciałby zakończenia wojny, ale oznaczałoby to wybory prezydenckie – sytuację dla niego bardzo trudną. Póki działania zbrojne trwają, pozostaje u władzy. Co więcej, sytuacja Ukraińców pozostaje trudna, ale nie jest rozpaczliwa i wydaje się, że Kijów nie jest jeszcze na tyle zdesperowany, by godzić się na poważne ustępstwa terytorialne wobec Rosji, jak na przykład formalne uznanie Krymu czy kilku obwodów.
Z kolei Europejczycy po prostu niewiele mogą. Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz państw europejskich, którzy byli obecni na spotkaniu z Trumpem, starali się raczej zapobiec ewentualnej eskalacji napięcia na linii Trump-Zełeński; ich taktyka polegała na jednoczesnym zapewnianiu Trumpa o swojej gotowości do współpracy przy wskazywaniu, że Rosja jest poważnym zagrożeniem. Nie mają jednak wielu możliwości: brakuje broni i determinacji, by wysłać na Ukrainę swoje wojska. O tym Europejczycy mówią i zrobili to teraz znowu, ale konkretów – jak zwykle – zabrakło.
Kacper Kita mówił też o braku Polski podczas rozmów w Waszyngtonie. Podkreślił, że strona rządowa sama doprowadziła do swojej marginalizacji w USA. Donald Tusk upiera się, by ambasadorem za Oceanem był Bogdan Klich, który obrażał obecnego amerykańskiego prezydenta. Jego obecność na rozmowach byłaby dla Trumpa bardzo trudna, a z perspektywy sojuszników Tuska w Europie – byłaby tylko obciążeniem. Dlatego nic w tym dziwnego, że zabrakło przedstawicieli rządu.
Nieco inaczej jest z Karolem Nawrockim. Według Kacpra Kity nie da się jednoznacznie powiedzieć, dlaczego zabrakło prezydenta. Być może wynikało to z jakichś politycznych działań rządu, który nie chciał dopuścić do obecności Nawrockiego w Waszyngtonie, co dałoby obozowi antyplatformerskiemu zwycięstwo wizerunkowe. Z drugiej strony, podkreślił, Karol Nawrocki już wkrótce odbędzie bilateralne spotkanie z prezydentem Trumpem, stąd brak jego obecności na rozmowach nie jest aż tak kluczowy.
Przy tym, podkreślił Kita, widać jak poważnym problemem jest niejasność konstytucyjna dotycząca kompetencji rządu i prezydenta – należałoby wreszcie to uporządkować, tak, by polską politykę zagraniczną prowadził tylko jeden ośrodek.
Jak skończy się spotkanie Władimira Putina i Wołodymyra Zełeńskiego? Czy w ogóle do niego dojdzie? Także o tym w nagraniu. Całość poniżej.
Źródło: PCh24 TV
Pach