Niemcy jeszcze do niedawna zachowywały się wobec Państwa Środka koncyliacyjnie. Wydaje się, że dziś przyjmują ostrzejszą postawę, której może od Berlina wymagać Waszyngton. Szef niemieckiego MSZ Johann Wadepuhl odwiedził właśnie Indonezję, gdzie ostrzegał przed chińskimi ambicjami militarnymi, które mają godzić w porządek międzynarodowy i bezpieczeństwo Azji.
– To, co dzieje się tutaj, w regionie Indo-Pacyfiku, ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo europejskie i odwrotnie – ostrzegł Wadephul. Dyplomata zwrócił uwagę, że „każda eskalacja (konfliktów) miałaby poważne konsekwencje dla globalnego bezpieczeństwa i dobrobytu”. Odniósł się także do napięć w Cieśninie Tajwańskiej, gdzie Chiny regularnie prowadzą ćwiczenia wojskowe.
Chiny roszczą sobie prawa do niemal całego obszaru Morza Południowochińskiego, łącznie z częściami wyłącznych stref ekonomicznych Brunei, Indonezji, Malezji, Filipin i Wietnamu. Pekin nie wykluczył także użycia siły w celu przejęcia kontroli na Tajwanem, który uważa za własne terytorium.
Wesprzyj nas już teraz!
Już wcześniej, podczas wizyty w Japonii, minister Wadephul określił postawę Pekinu jako „coraz bardziej agresywną”. Dodał, że „Chiny regularnie grożą, mniej lub bardziej otwarcie, jednostronną zmianą status quo i przesuwaniem granic na swoją korzyść”.
W reakcji na słowa niemieckiego ministra rzeczniczka chińskiego MSZ, Mao Ning, przekonywała podczas regularnego briefingu prasowego, że sytuacja na Morzu Wschodniochińskim i Południowochińskim „pozostaje w zasadzie stabilna”.
Źródło: PAP
Pach