28 sierpnia 2025

Pakt o relokacji „uchodźców” nie taki zły? Mec. Kwaśniewski wyjaśnia proimigracyjne mity dr. Sieniowa

(Jesień 2016, francuska "dżungla Calais". Polacy wciąż jeszcze "przed szkodą"... Fot. Pascal Rossignol / Reuters / Forum)

Zamieszczona na łamach PCh24.tv rozmowa red. Pawła Ozdoby z adw. Jerzym Kwaśniewskim na temat polityki migracyjnej naszego państwa sprowokowała obszerną odpowiedź dr. Tomasza Sieniowa – pracownika Wydziału Prawa KUL, prezesa Instytutu na rzecz Państwa Prawa, konsultora Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migrantów i Uchodźców, a zarazem członka Forum Konsultacyjnego ds. Praw Podstawowych przy Agencji FRONTEX oraz badacza stowarzyszonego Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Poniżej omawiamy obszerne fragmenty zarówno wspomnianego listu, jak i riposty udzielonej przez prezesa Ordo Iuris.

 

Autor listu do naszej redakcji zechciał zainteresować swoimi spostrzeżeniami także kardynała Grzegorza Rysia, biskupa Krzysztofa Zadarko – przewodniczącego Rady ds. Migrantów i Uchodźców KEP oraz Radę Etyki Mediów.

Wesprzyj nas już teraz!

Według dr. Sieniowa, wspomniana wyżej, około półgodzinna rozmowa w PCh24 „wpisuje się w działania dezinformacyjne, godzące w samych migrantów, Polskę i Polaków”.

 

 

„Poniżej wymienię zauważone przeze mnie konkretne nieprawdy, których nie można pozostawić bez reakcji” – zapowiedział dr Sieniow. Wypunktujemy najważniejsze zarzuty, jakie postawił on rozmówcom uczestniczącym w naszej audycji. Zamieszczamy również fragmenty riposty adw. Kwaśniewskiego.

 

1. Polemista z KUL i FRONTEX zakwestionował między innymi wypowiedzi prezesa Ordo Iuris o tym, że „w przyszłym roku ta cała procedura (mowa o przenoszeniu odpowiedzialności za rozpoznanie wniosku uchodźczego) będzie jeszcze prostsza” oraz: „Niemсу па podstawie Paktu Migracyjnego będą mogli skierować do Polski niechcianych migrantów, a Polska będzie zobowiązana do ich przyjęcia”.

Dr Sieniow w reakcji na to pisze m.in.:

– „W rzeczywistości obowiązujące już Rozporządzenie, będzie stosowane od 1 lipca 2026 r. Na podstawie jego postanowień do 15 października każdego roku Komisja (…) może zaproponować Radzie Unii Europejskiej rozdysponowanie na wszystkie pozostałe państwa określonej puli solidarnościowej uchodźców. Toteż w przyszłym roku nie dojdzie jeszcze do jakiegokolwiek przekazania do Polski uchodźców na podstawie przepisów Paktu, gdyż decyzja Rady ewentualnie podjęta po 15 października 2026 r. może dotyczyć dopiero kolejnego, 2027 r. Natomiast dotychczasowa praktyka relokowania cudzoziemców wyklucza nawet teoretyczną możliwość (np. ze względu na konieczność uzyskania zgód państw) przeprowadzenia relokacji w okresie październik – grudzień 2026. Nie mówiąc nawet o milionowej skali tej logistycznej operacji, bo przecież proporcjonalny udział 100 tys. uchodźców kierowanych do Polski oznacza w myśl solidarnego ponoszenia ciężaru migracji setki tysięcy przekazań do pozostałych państw UE. Byłoby czymś niesłychanym, gdyby Komisja i Rada zdecydowały się wielokrotnie zwiększyć trudno wynegocjowane minimum relokacji (30 tys.) nie tylko w pierwszym roku, ale i kolejnych latach obowiązywania Rozporządzenia. Główna myśl przyświecająca rozmowie jest odrealniona. Biorąc pod uwagę dotychczasowy kontekst i doświadczenia z relokacją w latach 2016-2017 można z dużą pewnością zaryzykować stwierdzenie, że w przyszłym roku w ramach puli solidarnościowej nie trafi do Polski ani jeden uchodźca. Zapewnianie widzów PCH24.TV, że będzie ich ponad 100 tys. (tym razem red. P. Ozdoba) jest po prostu nieuczciwe i demagogiczne”.

– „Żadne państwo nie może zostać zmuszone do przyjęcia ani jednego migranta bez swej zgody. Ekspert Ordo luris nie wie lub zataja treść tego przepisu, zgodnie z którym wykonując ust. 3 niniejszego artykułu, państwa członkowskie wnoszące wkład dysponują pełną swobodą co do wyboru rodzajów środków solidarnościowych wymienionych w art. 56 ust. 2  lub ich połączenia”.

 

2. Tomasz Sieniow odpowiada też szerzej na następujące słowa z audycji: „Polska będzie zobowiązana – to wynika ze wskaźników z Paktu – tutaj prosta matematyka pozwala nam obliczyć, że to będzie około 100 tys. migrantów rocznie…”.

Polemista twierdzi: „nie ma takiego wskaźnika! Jedyna liczba, która ustalona została na poziomie międzyrządowym przy negocjacjach treści Paktu to co najmniej 30 tys. relokacji na wszystkie razem państwa członkowskie UE rocznie. Trzeba zaznaczyć, że przy pierwszej próbie relokacji w okresie obowiązywania poprzedniego mechanizmu solidarnościowego w latach 2016-2017 z łącznej puli planowanych (ok. 160 tys.) przeprowadzono ok. 34 tys. skutecznych relokacji uchodźców do wszystkich państw UE łącznie. Jest więc niemożliwe, aby Polska (z  8% populacji UE) i słabym systemem recepcji (około 2 – 3 tys. miejsc w 9 ośrodkach dla uchodźców) stała się celem wepchnięcia, w przyszłym roku puli 100 tys. uchodźców”.

 

3. „Nie jest prawdą, że będziemy mogli się wykupić” – padło w audycji PCh24.pl. – „(…) wydając może miliard euro, może 500 milionów euro będziemy mogli się wykupić i moglibyśmy teoretycznie powiedzieć: nikogo nie weźmiemy (…). Ta procedura jest tak stworzona, żeby była niemożliwa do osiągnięcia. Bo żebyśmy mogli się wykupić musielibyśmy znaleźć państwo w Europie które tego migranta przyjmie”; „Więc znalezienie chętnych na przejęcie 100 tys. ludzi z naszego przydziału to absolutna niemożliwość i Komisja Europejska doskonale zdaje sobie z tego sprawę”.

Tutaj aktywista pro-imigracyjny ripostuje:

„(…) w każdym razie na pewno nie może dojść do sytuacji, że Komisja Europejska (i Rada) narzuci nam obowiązek przyjęcia konkretnej liczby uchodźców z innego państwa UE przywożąc ich do Polski, dla których potem Polska będzie szukać miejsca, oferując zamian wkład finansowy. W myśl obowiązującego prawa jest inaczej, o czym świadczy całkowita swoboda wyboru środków solidarnościowych (relokacja, wkłady finansowe, że środki alternatywne) mających taką samą wartość”.

 

4. „A zatem w przyszłym roku Polska dostanie po prostu listy migrantów, których będzie musiała przyjąć, a jeżeli odmowi ich przyjęcia, to będą na nią nakładane kary” – na taki przytoczony przez siebie cytat z audycji Tomasz Sieniow odpisuje między innymi:

– „Po pierwsze, nie w przyszłym roku, gdyż pierwsza pula solidarnościowa może zostać zaproponowana przez Komisję do 15 października 2026 r. Po drugie, pula solidarnościowa może być uruchamiana w razie presji migracyjnej na jedno lub więcej państw członkowskich UE. Jest to niewykluczone, ale należy pamiętać, iż aktualnie nie obserwujemy wzrostu liczby wnioskodawców o ochronę w Europie, gdyż ich liczba jest znacznie niższa niż dwa lata temu, a w porównaniu ze szczytowymi latami 2015-2016 stanowi około 60% ówczesnych wartości. Po trzecie, w Pakcie wprowadzane są nowe mechanizmy utrudniające dostęp do ochrony azylowej (tzw. procedury graniczne i przyspieszone procedury deportacyjne) zmierzające do szybkiej i uproszczonej procedury oceny zasadności wniosków uchodźczych, co może mitygować ewentualność przyszłych presji migracyjnych. Po czwarte, dopiero Rada UE (z udziałem polskiego ministra odpowiedzialnego za sprawy wewnętrzne) będzie uzgadniać sposób realizacji tej rocznej puli, co oznacza że w przyszłym roku najprawdopodobniej nie trafi do nas nikt w ramach relokacji. Po piąte, na mocy Rozporządzenia Polska ma całkowitą swobodę wyboru środka solidarnościowego i może zaproponować środki alternatywne (np. wysłanie naszej SG do strzeżenia granicy zewnętrznej, lub może też powołać się na sytuację migracyjną). Przedstawione w rozmowie stanowisko eksperta Ordo luris jest zwyczajnym straszeniem, że Polska płacąc kary [za nieprzyjęcie migrantów z  list narzuconych przez Niemców] będzie obłożona sankcjami przez Komisję Europejską i Europejski Trybunał Sprawiedliwości i w ten sposób będzie de facto ponosić kary za bronienie własnych granic. Uczciwy badacz wspomniałby, że Polska zapewne wykaże koszty ponoszone w związku z ochroną granicy z Białorusią, które można uznać za alternatywne środki solidarnościowe. Oznacza to, że Polska nie tylko nie będzie płacić za to, że broni swych granic, ale Unia Europejska ze swego budżetu, czy też inne państwa członkowskie poprzez wkłady finansowe wspierać będą budowę polskiej infrastruktury granicznej. Z karami musielibyśmy się liczyć gdybyśmy zupełnie odmówili udziału w mechanizmie solidarnościowym, nie proponując ani wkładu w postaci relokacji, ani w formie wkładu finansowego ani żadnych alternatywnych środków solidarnościowych. Dodatkowo doszłoby do tego tylko wtedy, gdybyśmy nie zdołali przekonać Komisji Europejskiej, że nasza sytuacja migracyjna (np. milion beneficjentów ochrony czasowej z Ukrainy oraz ponoszenie kosztów przeciwdziałania instrumentalizacji na granicy z Białorusią) nie są istotnymi czynnikami”.

 

5. Dr Tomasz Sieniów nie zgadza się również z twierdzeniem Jerzego Kwaśniewskiego, iż „rząd Donalda Tuska buduje Centra Integracji dla Cudzoziemców i – wydaje się – szykuje na falę migracji”.

Odpowiada w ten sposób:

„Ekspert Ordo luris nie wie, czym są zaprojektowane i tworzone od kilku lat przez rząd Mateusza Morawieckiego Centra Integracji Cudzoziemców. Nie wie, że żadnego z nich nie zbudowano (nie są to ośrodki recepcyjne). W Centrach nie ma ani jednego łóżka dla 100 tys. uchodźców rocznie (może oprócz psychologicznych kozetek dla straumatyzowanych ukraińskich dzieci). Żadne z samorządowych Centrów nie służy przyjmowaniu nowych migrantów, a ich oferta (kursy językowe, wsparcie psychologiczne i integracyjne, porady prawne przed wyzyskiem przez nieuczciwych pracodawców, itp.) nie dotyczy uchodźców w procedurach azylowych, którymi zajmuje się rząd poprzez ośrodki Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Gdyby ekspert Ordo luris zbadał rozwój polskiej polityki azylowej wiedziałby też, że w 2025 r. mamy tylko 9 działających ośrodków dla uchodźców prowadzonych przez UDSC. Dla porównania w 2008 r. było ich aż 21. Skoro obecnie nie są one przepełnione, dlaczego mówimy o fali uchodźców przekazywanych z Europy?”.

 

6. Według współpracownika FRONTEXU „ekspert Ordo luris gołosłownie twierdzi również, że wewnętrznym relokacjom nie będą podlegać migranci bezproblemowi, którzy chcą pracować, są pożyteczni, ale wyłącznie ci problematyczni.

Tymczasem, zdaniem Tomasza Sieniowa, „zarówno readmisja (podejmowana w swej uproszczonej formie w ciągu 48 godzin od przekroczenia wewnętrznej granicy UE), jak i przekazanie w ramach Rozporządzenia Dublin III (wniosek do państwa członkowskiego o wtórne przejęcie wysyłany jest w ciągu pierwszych 2 miesięcy od złożenia wniosku o ochronę przez uchodźcę) następuje zanim osoby ubiegające się o udzielenie ochrony międzynarodowej zyskują prawo do pracy. Dlatego trudno zarzucać, iż ktokolwiek jest w stanie bez uprzedzeń ustalić w tym krótkim czasie, czy ktoś będzie pożyteczny, czy nie”.

„Nie zakładajmy niecnych intencji nie mogąc ich w jakikolwiek sposób udowodnić” – dodał.

 

Konsultor KEP pisze także m.in.:

„Polska w 2007 r. ratyfikowała Traktat Lizboński. Wynegocjował go rząd J. Kaczyńskiego, choć sfinalizował w ostatnich tygodniach już rząd D. Tuska. Podpisał go w grudniu 2007 r. w imieniu naszego państwa Prezydent RP śp. L. Kaczyński. Dobrowolnie przekazaliśmy wtedy Unii Europejskiej, w imię wspólnego dobra, kompetencję do regulowania spraw związanych z polityką azylową, której w kontekście funkcjonującej Strefy Schengen bez kontroli na granicach wewnętrznych żadne państwo nie może prowadzić w oderwaniu od innych członków Wspólnoty. Zgodnie z zaakceptowanym wtedy i dodanym do Traktatu Lizbońskiego art. 80 Traktatu o Funkcjonowaniu UE [polityka azylowa] podlega zasadzie solidarności i sprawiedliwego podziału odpowiedzialności między Państwami Członkowskimi, w tym również na płaszczyźnie finansowej.

Na mocy Traktatu z Lizbony Polska wraz z innymi państwami rozwija wspólną politykę azylową podejmując decyzje w głosowaniu większościowym, bez prawa weta. Nasze referendum zorientowane na jednostronne zablokowanie Paktu, do którego zachęca ekspert Ordo luris nie będzie miało znaczenia dla ważności naszych europejskich zobowiązań. W tej sytuacji nie ma znaczenia jak silny będzie mandat polskiego rządu, gdyż Paktu (bez opuszczenia UE) nie da się wypowiedzieć. Po dobrowolnym przekazaniu suwerennych kompetencji w celu ich wspólnego wykonywania nie można odmówić stosowania przyjętego prawa – nawet gdy było się mu przeciwnym. Europa nie jest kartą dań”.

 

Prezes Ordo Iuris odpowiada

W obszernej odpowiedzi prezes instytutu Ordo Iuris stwierdził, że autor dopuścił się szeregu merytorycznych błędów.

„Istotą mojego wystąpienia w programie red. Pawła Ozdoby była zasadna przestroga przed zagrożeniami, wynikającymi z wejścia w życie w 2026 roku postanowień rozporządzeń i dyrektywy, wchodzących w skład tzw. paktu o azylu i migracji (paktu migracyjnego)”wyjaśnił prawnik. „Moje wystąpienie było podsumowaniem poszerzonych analiz Instytutu Ordo Iuris, omówionych w formie 26 pytań i odpowiedzi w raporcie pt. Pakt migracyjny oraz ochrona polskiej granicy w pytaniach i odpowiedziach” – dodał.

Adw. Jerzy Kwaśniewski dał wyraz obawom wielu Europejczyków – nie wyłączając ekspertów, organizacji społecznych i rządów – wobec złych skutków polityki migracyjnej prowadzonej przez Brukselę w imieniu państw członkowskich. „(…) w Polsce panuje szczególny, polityczny konsensus, dotyczący odrzucenia paktu migracyjnego. Mówił o tym zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent Karol Nawrocki, a Komisja Europejska wytknęła, że Węgry i Polska nie przedstawiły planu wdrażania paktu” – zaznaczył, powołując się na wskazane przez siebie źródła tych wypowiedzi.

Szef prawniczego instytutu przedstawił wskazane przez Komisję Europejską cele paktu. To 10 aktów prawnych KE z 2020 roku. Miałby to być, według Brukseli, „istotny krok naprzód na drodze harmonizacji systemu imigracyjnego państw członkowskich UE”.

Państwa UE mają zatem uznać, że – jak pisze Komisja –„migracja jest stałym elementem historii ludzkości, który wywierał i wywiera głęboki wpływ na społeczeństwo europejskie, jego gospodarkę i kulturę. Przy dobrze zarządzanym systemie migracja może przyczynić się do wzrostu, innowacji i dynamiki społecznej”.

Celem paktu nie jest więc ograniczenie migracji ani usprawnienie deportowania nielegalnych migrantów, ale „stworzenie szybszych, płynnych procesów migracyjnych” i „ograniczenie problemu niebezpiecznych szlaków i szlaków imigracji nieuregulowanej oraz promowanie trwałych i bezpiecznych, legalnych dróg migracji” oraz jeszcze sprawniejsze „dostosowanie [legalnych kanałów migracji – red.] do potrzeb rynku pracy UE”.

„(…) pakt migracyjny uwzględnia racje natury humanitarnej oraz zapotrzebowanie europejskiego rynku pracy (w jego obecnym kształcie) na stały dopływ legalnych migrantów. Przy czym, podstawowym środkiem radzenia sobie z nielegalną migracją w świetle paktu migracyjnego jest jej legalizacja” – zauważa adw. Jerzy Kwaśniewski.

Pakt – tak w swej zasadniczej treści normatywnej, jak i na poziomie deklaracji i preambuł – lekceważy racje ochrony tożsamości narodowej oraz spójności kulturowej państw członkowskich. Jego autorzy nie troszczą się również o interesy europejskich pracowników przed konkurencją taniej siły roboczej spoza UE.

„Zwycięstwo paradygmatu inkluzywności i różnorodności w polityce migracyjnej powoduje zatem ograniczenie znaczenia traktatowych zasad poszanowania dla tożsamości narodowej [państw członkowskich – red.], nierozerwalnie związanej z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi” – zauważa autor odpowiedzi powołując się na prawo UE.

Jak czytamy, „w dalszej perspektywie może to także prowadzić do podważenia traktatowej zasady poszanowania przez Unię Europejską podstawowych funkcji państwa mających na celu zapewnienie jego integralności terytorialnej, utrzymanie porządku publicznego oraz ochronę bezpieczeństwa narodowego, bowiem skutkiem wdrożenia wyrażonego przez Komisję paradygmatu polityki migracyjnej jest odebranie państwom członkowskim prawa do prowadzenia suwerennej polityki ograniczenia migracji i ochrony spójności etnicznej oraz kulturowej narodu”.

Te zagadnienia zupełnie pomija w swoim wystąpieniu dr Tomasz Sieniow. „Podstawowym zabiegiem erystycznym autora listu jest przy tym przedstawienie instrumentów prawnych w sposób całkowicie wypreparowany z kontekstu praktycznego stosowania prawa oraz realnych skutków regulacji. Tymczasem jedną rzeczą jest brzmienie przepisów, a drugą ich interpretacja i stosowanie, która w praktyce UE często odbiega od ich brzmienia, zaskakując państwa zobowiązaniami o zmiennej w czasie treści” – zauważa Jerzy Kwaśniewski. Pokazuje on też istotne tło polemiki. Stawia ono jedną ze stron sporu w sytuacji konfliktu interesów:

„Nie bez znaczenia dla źródeł takiej perspektywy [pomijania opisanego powyżej tła sporu na temat imigracji – PCh24.pl] jest niewątpliwie akademickie, zawodowe i osobiste zaangażowanie Pana Doktora w postępowania wszczynane przez migrantów oraz stanowczy i wielokrotnie wyrażany przez niego sprzeciw wobec polityki bezpieczeństwa granic wdrażanej przez kolejne polskie rządy na granicy wschodniej od czasu masowej, prowokowanej migracji w roku 2021. Jego działalność i skuteczność została wielokrotnie dostrzeżona oraz doceniona dotacjami dla prowadzonego przez niego i zajmującego się pomocą dla migrantów Instytutu na rzecz Państwa Prawa z: Grantów Norweskich, Fundacji Batorego, Komisji Europejskiej, The International Rescue Committee, USAID, UNHCR, DRC Danish Refugee Council Polska, International Organization for Migration (IOM), Ambasadę USA, Funduszu Azylu, Migracji i Integracji UE, Europejskiego Funduszu na rzecz Uchodźców, CEE Trust for Civil Society, środków polskiego rządu” – napisał szef Ordo Iuris. Ocenił, że „oczywiste, merytoryczne przemilczenia lub nierzetelność argumentacji Pana Doktora bądź (…) jako wyraz silnych emocji, bądź też jako celową intencję wprowadzenia adresatów jego pisma w błąd w zakresie treści i skutków paktu migracyjnego”.

 

Dalej adw. Jerzy Kwaśniewski odnosi się szczegółowo do poszczególnych aspektów migracji, podniesionych w wystąpieniu dr. Sieniowa. Niezbędne są w tym miejscu dłuższe cytaty.

Czytamy:

O szacunkach liczbowych dotyczących skali spodziewanej imigracji

„Jednym z pierwszych zagadnień listu dr Tomasza Sieniowa jest skala przewidywanych relokacji, które będą dokonywane na podstawie tzw. paktu migracyjnego. Autor listu nazywa odrealnionymi prezentowane przeze mnie szacunki, które wskazują na możliwość relokowania do Polski nawet 100 000 migrantów rocznie na mocy paktu migracyjnego.

Aby dowieść swoich racji, dr Sieniow przytacza dane agencji Frontex, która raportuje spadek nieregularnych przekroczeń granic UE do 75 tys. w I połowie 2025 roku. Autor listu przywołuje te dane, chociaż nie mają one dla paktu migracyjnego i kwot relokacyjnych żadnego znaczenia. Wartością kluczową nie są nieregularne przekroczenia granic (stanowiące ułamek całości zjawiska – czyli ujawnione nielegalne przekroczenia granic), lecz złożone w UE wnioski azylowe, a tych w samym roku 2024 było 912 tys. – tym samym realny bazowy punkt odniesienia dla obliczenia możliwych kwot relokowanych migrantów to wartość ponad dwunastokrotnie wyższa niż sugerowana przez dr. Tomasza Sieniowa. To wciąż jednak nie jest wartość całkowita. Zważywszy na to, że (jak przyznaje autor) procedury azylowe mogą trwać maksymalnie 15 miesięcy (a czasem trwają dłużej, czyli pozostają w nich migranci z więcej niż jednego roku) i jeżeli dodamy do tego ogromną skalę obecnych w UE nielegalnych migrantów, z których wielu nie wszczyna procedur azylowych, sięgającą według danych samej UE w 2023 roku 1,26 mln a w 2024 co najmniej 920 tys. osób, to możemy mierzyć się w 2026 roku z rozstrzygnięciami Komisji Europejskiej obejmującymi relokację części spośród nie kilkudziesięciu tysięcy (jak sugeruje dr Tomasz Sieniow), lecz raczej dwóch milionów osób.

Co więcej, Pan Doktor całkowicie pomija fakt, że rozporządzenie o zarządzeniu azylem i migracją nie zawęża relokacji do osób ubiegających się o ochronę międzynarodową, ale wprost zarówno w preambule (tytuł 26, 41), jak i w części normatywnej (art. 2 punkt 22 rozporządzenia), wskazuje, że dotyczyć one będą również osób objętych już ochroną międzynarodową. To zaś oznacza, że wszelkie powyższe kalkulacje są wielokrotnie zaniżone, ponieważ rozporządzenie oddaje w ręce Komisji Europejskiej oraz Rady teoretyczną możliwość przeprowadzenia relokacji na skalę sowieckich przesiedleń całych narodów.

Oczywistym błędem jest także przywołanie przez dr Sieniowa wartości 30 000 relokacji, o której mowa w art. 12 ust. 2 lit a) rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją (dr Sieniow podaje błędnie art. 12 ust 1). Ta wartość, często przytaczana jako publicystyczny dowód na niewielką skalę planowanych relokacji, nie ma żadnego znaczenia dla ostatecznej łącznej liczby relokowanych migrantów. Art. 12 ust. 2 lit. a) rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją ustala bowiem minimalną, roczną liczbę relokacji. Rozporządzenie nie ustanawia górnego limitu rocznych, przymusowych relokacji migrantów. Pozostawia zatem Komisji Europejskiej całkowicie wolną rękę w sprawie liczby wnioskowanych rocznych relokacji. A, jak zostanie omówione szczegółowo dalej, ostateczne decyzje zapadać będą większością głosów, bez prawa weta, przy świadomości, że państwa beneficjenci podwyższania kwot relokacyjnych dominują nad państwami, które dotąd nie były dotknięte masową migracją i wciąż mają w ich oczach potencjał na przyjmowanie nowych przybyszów”.

 

Prezes Ordo Iuris zwrócił uwagę, że w państwach Europy zachodniej już teraz żyją miliony migrantów, którzy nie są w stanie się zintegrować z miejscowymi społeczeństwami. Z kolei rządy tych państw naciskają na pozostałe kraje Unii Europejskiej by porzuciły dotychczasową, ostrożną politykę migracyjną i powieliły błędy, które doprowadziły do dzisiejszego, poważnego kryzysu migracyjnego.

Jak zauważył adw. Kwaśniewski, twierdzenie dr. Sieniowa, iż „żadne państwo nie może zostać zmuszone do przyjęcia ani jednego migranta bez swojej zgody”, nie ma żadnego oparcia we wspólnotowych przepisach. Na tej samej zasadzie autor odpowiedzi kwestionuje tezę pracownika KUL, że „państwa członkowskie wnoszące wkład dysponują pełną swobodą co do wyboru rodzajów środków solidarnościowych”.

 

O obowiązku respektowania przez rządy decyzji UE w zakresie relokacji

Szef Ordo Iuris pisze:

„Wbrew sugestii autora, państwo członkowskie nie będzie mogło suwerennie odmówić przyjęcia relokowanych migrantów, przyjmując na siebie inne rodzaje środków solidarnościowych – takie jak omawiane szeroko w mediach wpłaty tzw. wkładu solidarnościowego.

Po pierwsze, zarówno ustalanie wysokości solidarnościowego wkładu finansowego, jak i procedura ewentualnego zapewniania alternatywnych środków solidarnościowych nie są w pakcie migracyjnym ściśle określone. Pozostawiono bowiem szeroką przestrzeń do swobodnej oceny i decyzji Komisji Europejskiej.

Każdego roku UE w trójstopniowej procedurze będzie ustalała tzw. pulę solidarnościową, czyli liczbę imigrantów wymagających relokacji oraz zakres pomocy finansowej i operacyjnej potrzebnej państwom w trudnej sytuacji imigracyjnej. W ramach tej puli solidarnościowej będzie określana także skala wkładów, które będzie musiało wnieść każde państwo członkowskie.

Ostatecznie o wysokości puli solidarnościowej decydować będzie kwalifikowaną większością głosów Rada UE w drodze aktu wykonawczego, działając na wniosek Komisji Europejskiej oraz uwzględniając uzgodnienia między państwami podjęte na tzw. forum wysokiego szczebla ds. solidarności, czyli w gremium złożonym z przedstawicieli państw członkowskich, któremu przewodniczy państwo członkowskie sprawujące prezydencję w Radzie (art. 13 i art. 57 rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją). W procedurze tej nie będzie przysługiwało prawo weta.

Możliwość wykupienia się przez wniesienie wkładów finansowych nie jest zatem prawem państwa członkowskiego, ale możliwym wariantem, który UE może (lecz nie musi) zaoferować w ramach powyższej procedury. Jest zależne nie tylko od woli Komisji Europejskiej oraz zgody większości państw, ale także od tego, czy państwa uznane za znajdujące się pod presją migracyjną zechcą przyjąć pieniądze lub inne świadczenia w zamian za odebranie ich migrantów.

Przede wszystkim podkreślenia wymaga w tym kontekście to, że w politycznym interesie rządów państw pod uznaną presją migracyjną (głównie południa Europy i Niemiec oraz Francji) nie jest otrzymywanie wkładów solidarnościowych od uboższych państw Europy Środkowej, lecz wymuszenia na nich przyjęcia możliwie największych grup relokowanych migrantów. Decyzja ta zapadnie zatem na poziomie politycznym, a grupa państw Europy Środkowej sprzeciwiająca się przymusowym migracjom nie ma politycznej siły jej zablokowania. Twierdzenie dr. Tomasza Sieniowa, że Polska będzie miała całkowitą swobodę wyboru środka solidarnościowego jest po prostu sprzeczne z komentowanymi aktami prawnymi, a także skrajnie naiwne w perspektywie praktyki stosowania prawa oraz praktyki politycznego funkcjonowania UE.

Wymaga podkreślenia, że nawet jeżeli Polsce przyznane zostanie uprawnienie do wykupienia się wkładem solidarnościowym od przyjęcia części kwoty relokacyjnej migrantów, to i tak zarówno liczba migrantów, z których trzeba będzie wykupić się w danym roku jak i kwota owej daniny będą ustalane przez większość kwalifikowaną w Radzie. Nie ma żadnego prawnego zabezpieczenia przed ustaleniem, że Polska winna jest przyjąć pulę 100 tys. migrantów w danym roku, zaś odmowa przyjęcia każdego z nich kosztować ma np. 100 tys. euro”.

 

Czy Polsce pomoże masowa recepcja „gości” z Ukrainy?

Dalej w swym liście dr Tomasz Sieniow przekonuje, że Polska będzie mogła uniknąć przyjmowania przydzielonych przez Brukselę grup migrantów ze względu na wcześniejsze masowe otwarcie granic dla uchodźców i „uchodźców” z Ukrainy, w związku z panującą na części jej terytorium wojną.

Jerzy Kwaśniewski w tym miejscu podkreśla:

„W rozmowie na kanale PCh24 z 14 lipca dokonywałem zasadnego, publicystycznego skrótu, mówiąc o celowej konstrukcji tzw. paktu migracyjnego, która ma zminimalizować znaczenie milionów migrantów z Ukrainy w ustaleniu w 2026 roku zakresu obowiązku przyjęcia relokowanych migrantów do Polski.

Aby rozwinąć i uzasadnić te oceny, muszę przedstawić procedurę uzyskiwania zwolnienia z przyjmowania migrantów, przewidzianą w tzw. pakcie migracyjnym. Przede wszystkim, zyskanie zwolnienia uzależnione jest od uznaniowej aprobaty Komisji Europejskiej i Rady UE. Zgodnie z procedurą przewidzianą w pakcie migracyjnym, Polska będzie mogła złożyć wniosek o zwolnienie, następnie Komisja przedstawi swoją ocenę wniosku (art. 61 ust. 3 rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją), a potem Rada UE w drodze aktu wykonawczego może zdecydować o zmniejszeniu tzw. wkładu solidarnościowego, zwolnieniu z wkładu lub odmowie uwzględnienia wniosku (art. 61 ust. 4 rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją). Decyzja zapadnie większością głosów, bez prawa weta.

Rekomendacja Komisji będzie przy tym uzależniona od zaliczenia Polski do grona krajów znajdujących się w tzw. presji migracyjnej lub w tzw. znaczącej sytuacji migracyjnej. Oba te pojęcia zostały zdefiniowane w sposób, który utrudni Polsce wykorzystanie jej atutu w postaci przyjęcia dużej liczby uchodźców z Ukrainy.

Otóż presja migracyjna oznacza sytuację spowodowaną aktualnym przybywaniem cudzoziemców spoza UE drogą lądową, morską lub powietrzną, lub składaniem wniosków przez obywateli państw trzecich lub bezpaństwowców w takiej liczbie, że stwarza to nieproporcjonalne obowiązki dla państwa członkowskiego – przy uwzględnieniu ogólnej sytuacji w Unii, nawet w przypadku dobrze przygotowanego systemu azylowego, systemu przyjmowania i systemu migracyjnego – oraz wymaga natychmiastowego działania (art. 2 pkt 24 rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją). Innymi słowy, chodzi o nieproporcjonalne obciążenie danego państwa członkowskiego napływem cudzoziemców niebędących obywatelami UE, wymagające natychmiastowego podjęcia działań zaradczych.

Polska, która nie doświadcza w roku 2025 a zapewne i w 2026 nadzwyczajnej fali nowych uchodźców z Ukrainy, nie będzie mogła zostać uznaną za państwo pod presją migracyjną.

Dla Polski pozostaje inny, ale wiążący się ze znaczenie mniejszymi przywilejami, status państwa w znaczącej sytuacji migracyjnej. Zgodnie z rozporządzeniem jest to sytuacja, w której skumulowany efekt obecnych i poprzednich rocznych przybyć cudzoziemców prowadzi do osiągnięcia przez dobrze przygotowany system azylowy, system przyjmowania i system migracyjny, granic jego zdolności (art. 2 pkt 25 rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją).

Krótko mówiąc, kluczowe znaczenie będzie miała liczba przybyszy oraz liczba wniosków o azyl w ostatnim roku (2024 i 2025 oraz w latach kolejnych), natomiast mniejsze znaczenie będzie miało to, ilu uchodźców państwo przyjęło dawniej”.

 

W jakim celu powstają Centra Integracji Cudzoziemców?

Adw. Jerzy Kwaśniewski wskazuje:

„Wobec powyższych uwag marginalny charakter ma już stanowcza obrona przez dr. Tomasza Sieniowa Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) przez erystyczne ustawienie moich wypowiedzi z lipca niezgodnie z ich prawdziwym brzmieniem. W żadnym fragmencie moich wypowiedzi nie stwierdziłem, że CIC budowane przez rząd mają bezpośrednio służyć przyjmowaniu cudzoziemców.

Istotny sprzeciw budzą jednak ogłoszone przez rząd Donalda Tuska (a nie, jak pisze dr Tomasz Sieniow, Mateusza Morawieckiego) cele funkcjonowania CIC, w tym obligatoryjnie realizowane w każdym centrum wsparcie w zakresie legalizacji pobytu. Oznacza to, że zadaniem CIC jest legalizacja nielegalnych migrantów, co czyni wszelkie starania o ograniczenie niezasadnej migracji i rzetelne odsianie prawdziwych uchodźców od migrantów zarobkowych – iluzorycznymi”.

 

Przerzut migrantów z terenu Niemiec

W odpowiedzi na twierdzenia dr. Sieniowa Jerzy Kwaśniewski przybliżył także w świetle obowiązujących oraz stosowanych przepisów i mechanizmów – problem przerzucania przez stronę niemiecką – przy co najmniej bierności ze strony tutejszych władz – cudzoziemców na terytorium RP. Tu również stosowne będą dłuższe cytaty:

 

„Pamiętać należy, że w praktyce imigranci są przekazywani do Polski nie tylko w trybie tzw. readmisji oraz procedury Dublin III, lecz także w trybie pozatraktatowej procedury Zurückweisung obowiązującej wyłącznie na podstawie prawa niemieckiego (o czym dr Sieniow milczy). Aktualnie to w ramach tej ostatniej procedury do Polski jest przesyłanych najwięcej imigrantów z Niemiec, co samo w sobie jest nadużyciem, zważywszy, że polityka migracyjna jest dziedziną regulowaną przez prawo UE i państwa członkowskie nie powinny tworzyć procedur obchodzących procedury unijne. To właśnie w ramach procedury Zurückweisung dochodzi do zatarcia różnicy między imigrantami ekonomicznymi, przestępcami, uchodźcami i osobami dopiero ubiegającymi się o azyl. Z uwagi na brak realnej weryfikacji przez polską straż graniczną osób przesyłanych Polsce przez Niemcy w tym trybie, to tu aktualizuje się ryzyko, o którym mówiłem, jakim jest przesyłanie niechcianych nigdzie indziej imigrantów do naszego kraju.

Stosowana przez Republikę Federalną Niemiec procedura Zurückweisung, polegająca na arbitralnym doborze migrantów (zapewne, najmniej wygodnych) skierowanych do przewozu do Polski, może być zdecydowanie lepszą zapowiedzią realnego działania w praktyce tzw. paktu migracyjnego niż literalne odczytanie jego przepisów przy naiwnym założeniu najlepszej woli o lojalności stron”.

 

Nielegalne przekroczenie granicy to przestępstwo

„Kolejny z argumentów dr. Tomasza Sieniowa zdradza, że autor bezrefleksyjnie przyjmuje jako wyłącznie dopuszczalne najbardziej radykalne wykładnie przepisów konwencji genewskiej, podobnie jak i innych międzynarodowych instrumentów służących przez dekady skutecznej ochronie prawdziwych uchodźców poszukujących schronienia przed prześladowaniami.

Dr Tomasz Sieniow zarzuca całkowitą sprzeczność z obowiązującym prawem mojej lipcowej wypowiedzi, w której podkreśliłem, że jeżeli ktoś nielegalnie wdziera się na terytorium państwa jest przestępcą podlegającym deportacji. Wbrew ocenie dr. Sieniowa, nie istnieje żaden generalny zakaz karania osób nielegalnie przekraczających granicę. Ścisła (lecz niezacytowana przez dr. Sieniowa) norma art. 31 konwencji genewskiej zakazuje jedynie karania uchodźców nielegalnie przekraczających granicę w poszukiwaniu schronienia.

Jako że z obowiązkiem udzielenia schronienia prawdziwym uchodźcom nigdy nie dyskutowałem, moja wypowiedź dotyczyła tych setek tysięcy migrantów, którzy nie są uchodźcami, lecz nielegalnie przekroczyli granicę i tym samym popełnili czyn zabroniony podlegający karze (art. 49a Kodeksu Wykroczeń, a także art. 264 §2 Kodeksu Karnego)” – pisze prezes Ordo Iuris.

 

Dalej czytamy: „Równie niezasadnie i zastanawiająco niepogłębione są zarzuty dr. Tomasza Sieniowa związane z wyrażonym w art. 33 konwencji genewskiej zakazem odsyłania uchodźców do kraju pochodzenia przed zbadaniem przesłanek udzielenia międzynarodowej ochrony (zasada non-refoulement).

Po pierwsze, wbrew opinii Pana Doktora nie wskazywałem, że takie osoby muszą być deportowane do kraju pochodzenia – mogą bowiem być deportowane do innego kraju, który zgodzi się je przyjąć (stosowne umowy były niedawno zawierane przez Wielką Brytanię z Rwandą).

Po drugie, nie można się zgodzić z poglądem, że z zasady non-refoulement (niezawracania z granicy) wyrażonej w Konwencji genewskiej wynika nakaz wpuszczenia na terytorium państwa każdego imigranta, który złoży wniosek azylowy, jeszcze przed jego weryfikacją przez państwo goszczące.  W konsekwencji tego, reprezentowanego szerzej, lecz wymagającego stanowczej krytyki poglądu, dochodzi do osobliwego paradoksu, w którym nawet imigrant przyłapany na gorącym uczynku nielegalnego sforsowania granicy, jeśli tylko użyje hasła azyl (lub chociażby mimiką zasygnalizuje prośbę o pomoc), musi zostać wpuszczony na terytorium państwa. Jednocześnie jednak w świetle europejskiego orzecznictwa jedynie w wyjątkowych przypadkach taka osoba może być na czas rozpatrzenia wniosku przeniesiona do ośrodka detencyjnego. W praktyce państwa zmuszane są zatem nielegalnych migrantów puszczać wolno w nadziei, że dobrowolnie pozostaną pod wskazanym adresem i w razie negatywnej decyzji opuszczą kraj. W efekcie, większość nielegalnych imigrantów, którzy po złożeniu wniosku azylowego zostali puszczeni wolno, zniknęła z radaru służb imigracyjnych.

Powyższe rozważania są o tyle istotne, że wspomniana reguła nakazująca wpuszczenie na terytorium każdego imigranta, zarówno legalnego, jak i nielegalnego wyłącznie w oparciu o sam fakt złożenia wniosku o azyl – została potwierdzona wprost w jednym z aktów prawnych wchodzących w skład paktu migracyjnego (art. 10 ust. 1 rozporządzenia w sprawie wspólnej procedury azylowej).

Instytut Ordo Iuris od początku krytykował to rozwiązanie, przestrzegając przed ryzykiem nadużyć w postaci kaskadowego składania wniosków o azyl przez imigrantów ekonomicznych tylko po to, aby zostać wpuszczonym na terytorium. Mając na względzie, że przy dużej liczbie wnioskodawców większość przebywa w prywatnych miejscach zamieszkania na terytorium państwa (z uwagi na ograniczoną liczbę miejsc w ośrodkach detencyjnych dla imigrantów), poza kontrolą służb krajowych, to istnieje obawa, że wielu z nich rozproszy się po całym państwie lub wyjedzie do innego państwa członkowskiego, nie czekając na rozpoznanie wniosku. Takie ryzyko zostaje ograniczone jedynie w specjalnych procedurach – tzw. procedurze granicznej oraz procedurze powrotowej – w których państwo może rozpoznać wniosek imigranta bez wpuszczania go na swoje terytorium, ale nawet w tym przypadku musi go wpuścić po upływie relatywnie krótkiego terminu”.

 

Końcowa część odpowiedzi adw. Jerzego Kwaśniewskiego odnosi się do wejścia w życie paktu migracyjnego i pierwszych relokacji. Dotyczące tego rozporządzenie Komisji Europejskiej nr 2024/1351 wprawdzie zacznie być stosowane od lipca 2026 r., ale to nie oznacza, iż Komisja Europejska przedstawi plany podziału odpowiedzialności dopiero pod koniec 2026 roku – zauważa prawnik.

„Z zapowiedzi samej Komisji Europejskiej wynika, co dr Tomasz Sieniow przemilczał, że już do 15 października 2025 r. przedstawi ona pierwszy raport na temat sytuacji migracyjnej z podziałem państw członkowskich na te poddane presji migracyjnej i te znajdujące się w znaczącej sytuacji migracyjnej, wraz z propozycjami co do kształtu tzw. puli solidarnościowej.  Kiedy rozporządzenie zacznie być formalnie stosowane, będą już gotowe wszystkie dokumenty do przeprowadzenia trójstopniowej procedury ustalenia tzw. puli solidarnościowej oraz tzw. wkładów solidarnościowych, w tym szczegóły odpowiedzialności poszczególnych państw za rozpoznawanie wniosków azylowych.  Istnieje więc szansa, że Rada podejmie decyzje jeszcze przed końcem przyszłego roku”.

 

Na koniec prezes instytutu Ordo Iuris wyraził niepokój z powodu orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zmierza ono m.in. do utrudnienia deportowania nielegalnych imigrantów oraz zmusza państwa członkowskie do świadczeń materialnych na ich rzecz.

Czytamy:

„Pierwszy z wyroków (sygn. C-758/24 oraz C-759/24) nakazuje poddawanie pełnej, sądowej kontroli wszelkich katalogów państw bezpiecznych, do których można deportować imigrantów, których wnioski o azyl zostały negatywnie rozpatrzone. W efekcie procedury deportacyjne zostają stanowczo wydłużone i utrudnione.

W drugim z wyroków (C-97/24) TSUE uznał, że niedostarczenie migrantowi wnioskującemu o udzielnie ochrony międzynarodowej stosownych świadczeń materialnych stanowi przesłankę odpowiedzialności odszkodowawczej państwa wobec migranta. I to bez względu nawet na to, czy niedostateczne zaopatrzenie migrantów wynikało np. z nadzwyczajnej, masowej presji migracyjnej. To formalne potwierdzenie socjalnego zabezpieczenia migrantów nie pozostanie bez efektu dla utrzymania motywacji do ryzykowania migracji zarobkowej i socjalnej do UE z najróżniejszych części świata”.

 

PCh24.pl

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(15)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie