Duńska firma Ørsted pozwała amerykański rząd z powodu wstrzymania budowy farmy wiatrowej na Atlantyku. Duńczycy domagają się wydania pozwolenia na dokończenie realizacji wartego 1,5 miliarda dolarów projektu.
Pozew został złożony 4 września w Sądzie Okręgowym dla Dystryktu Kolumbii. W jego treści Duńczycy oskarżają administrację Trumpa o bezprawne blokowanie projektu, który został już w 80 procentach zrealizowany. Administracja amerykańska wydała bowiem w sierpniu 2025 r. nakaz wstrzymania prac, powołując się na „obawy o bezpieczeństwo narodowe”. Jednak zdaniem Ørsted, obawy Amerykanów są nieuzasadnione, a nakaz wstrzymania prac ma być „arbitralny, kapryśny” i ustanowiony „w złej wierze”.
Projekt Revolution Wind – realizowany u wybrzeży Rhode Island przez Ørsted razem ze Skyborn Renewables – zakładał wybudowanie farmy wiatrowej na Atlantyku o mocy 704 megawatów, mającej zasilić ponad 350 tys. domów w USA. Projekt zatwierdzony był w 2023 roku za rządów ówczesnego prezydenta USA Joe Bidena. Przeszedł oceny wielu agencji, w tym Pentagonu, Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych i Narodowej Służby Rybołówstwa Morskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
Na same analizy środowiskowe i te dotyczące bezpieczeństwa inwestorzy wydali ponad 100 mln dolarów (85,5 mln euro). Zainstalowano wszystkie fundamenty morskie i 45 z 65 turbin. Przewidywano, że farma zacznie pracę w 2026 roku. Ponieważ projekt został zatwierdzony przez ekipę poprzedniego prezydenta i spełniał wszystkie wymogi, Duńczycy uważają, że wstrzymanie teraz jego realizacji było bezpodstawne.
Ekipa Donalda Trumpa, tuż po objęciu władzy w styczniu 2025 r., podjęła szereg działań przeciwko energetyce wiatrowej jako nieopłacalnej i szkodliwej oraz przeciwko silnemu dotowaniu branży. Prezydent wielokrotnie podkreślał, że turbiny wiatrowe są głównym zabójcą ptaków – zwłaszcza bielików i orłów przednich – oraz mają negatywny wpływ na życie morskie i ekosystemy tam obecne. Poza tym – jak mówił Trump – farmy wiatrowe są „bardzo drogimi” i „brzydkimi potworami”, a sama „zielona” energia – „oszustwem”. Dlatego obecny gospodarz Białego Domu obciął miliardy dolarów na dotacje zatwierdzone przez swojego poprzednika.
Tuż po objęciu urzędu prezydenckiego w styczniu 2025 r. Trump nakazał wstrzymanie dzierżawy nowych morskich farm wiatrowych i zainicjował przegląd istniejących pozwoleń, uderzając w projekty takie jak Revolution Wind, New England Wind i SouthCoast Wind.
Propagatorzy i lobbyści energii odnawialnej zarzucili ekipie obecnego prezydenta, że działania jego administracji podważają cele klimatyczne i zwiększają koszty energii dla konsumentów. Stawka zatwierdzona przez Revolution Wind wynosząca 9,8 centa za kilowatogodzinę miała być bowiem niższa niż średnia cena energii dla Nowej Anglii.
Składająca pozew firma Ørsted przyznaje, że ma trudności finansowe, a 50,1 proc. jej udziałów należy do państwa duńskiego. Wartość akcji spółki spadła w tym roku o 38 proc., co ma być związane ze wstrzymaniem prac w USA i trudnościami ze sprzedażą udziałów w projektach amerykańskich. Aby wzmocnić swój bilans, koncern zamierza wyemitować kolejne akcje o wartości 60 miliardów koron duńskich (8 miliardów euro). O ile cena akcji Ørsted była najwyższa w 2021 r., o tyle w sierpniu br. spadła aż o 86 proc.
Energetyka wiatrowa boryka się ostatnio z wielkimi trudnościami, które związane są z rosnącymi kosztami łańcucha dostaw, wyższymi stopami procentowymi, zmiennymi cenami, ale także z narastającymi wątpliwościami co do energii odnawialnej. Blackouty w Hiszpanii i Portugalii pokazały, że energia odnawialna nie jest w stanie zapewnić stabilności systemu.
Od energii wiatrowej w Europie są silnie uzależnione trzy kraje o najwyższych kosztach energii, a mianowicie Niemcy, Dania i Irlandia.
Źródło: brusselssignal.eu
AS
OZE a blackouty w Europie. Eksperci „przypomnieli sobie” o konieczności stabilizacji sieci