W dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie miała uderzyć… polska rakieta. Według informacji „Rzeczpospolitej” wystrzelił ją F-16, który chciał strącić drona.
Uderzenie w dom w Wyrykach było najbardziej wstrząsającym elementem wtargnięcia rosyjskich dronów do Polski 10 września. Według ustaleń dziennika „Rzeczpospolita”, dom nie został jednak uderzony dronem.
Lubelska prokuratura mówiła od początku o „niezidentyfikowanym obiekcie latającym”, który uderzył dom. Dziennik podaje, że prokuratura nie chce bardziej szczegółowo przedstawić charakteru obiektu, który uszkodził dach, przebił się przez strop i wpadł do sypialni budynku.
Wesprzyj nas już teraz!
– Na ten moment nie mogę wiążąco powiedzieć, co spadło na dom w Wyrykach, jest to przedmiotem śledztwa, czekamy na opinię biegłych – powiedziała prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jak dodała w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, oględziny na miejscu wprawdzie „dały odpowiedź na określone pytania”, ale póki co nie można o tym mówić.
Powołując się na „najważniejsze struktury państwa zajmujące się bezpieczeństwem” dziennik podaje, że na dom spadła rakieta wystrzelona przez polski F-16. Samolot chciał strącić nadlatującego drona.
– To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała – powiedziało źródło „Rzeczpospolitej”. Rakieta nie wybuchła, bo zadziałały zabezpieczenia zapalnika.
Rakieta, jaka miałaby spaść na dom, ma około trzech metrów i waży ponad 150 kg.
Jak dotąd służby i władze państwowe nie odniosły się oficjalnie do doniesień dziennika.
Źródło: rp.pl
Pach