Rewolucja homoseksualna w Kościele, wyświęcanie kobiet na diakonisy, Msza trydencka – o tych kwestiach mówił papież Leon XIV w najnowszym wywiadzie. Co powiedział?
Papież Leon XIV wreszcie nieco się odsłonił. Ojciec Święty udzielił obszernego wywiadu amerykańskiej dziennikarce Elise Ann Allen. Książka wyszła w języku hiszpańskim 18 września, wkrótce zostanie ogłoszona również w innych językach. Na łamach „Crux”, gdzie pracuje Allen, opublikowano jednak obszerny fragment w języku angielskim. Dotyczy wielu kluczowych, najbardziej dyskutowanych w Kościele spraw. Leon XIV wypowiada na większość z nich dość enigmatycznie, jakby chcąc przede wszystkim jednego: uniknąć jasnego opowiadania się po którejkolwiek ze stron konfliktu.
Nie ma w tym nic zaskakującego, bo papież od początku prezentował się jako człowiek pojednania wewnątrzkościelnego. Wydaje się jednak, że w niektórych kwestiach reprezentuje stanowisko nieco bliższe progresywnemu, choć są od tego wyjątki. Przyjrzę się temu po kolei.
Wesprzyj nas już teraz!
- Rola kobiet i żeński diakonat
Papież Leon XIV zadeklarował, że będzie „kontynuować drogę Franciszka, w tym mianując kobiety na niektóre kierownicze role na różnych poziomach życia Kościoła, rozpoznając dary, które mają kobiety i które mogą na różne sposoby służyć życiu Kościoła”.
W przypadku udzielania kobiet diakonatu papież Leon XIV jest sceptyczny, ale nie wyklucza zmiany nauczania.
– Myślę, że to nadal pozostanie kwestią dyskutowaną. W tym momencie nie mam intencji zmiany nauczania Kościoła na ten temat. Myślę, że trzeba odpowiedź na niektóre inne pytania – stwierdził.
Następnie zasugerował, że sama instytucja stałego diakonatu wprowadzona przez Pawła VI, oczywiście tylko dla mężczyzn, nie została jeszcze w pełni zrozumiana. Należy też unikać klerykalizacji osób świeckich, a tym mógłby być diakonat kobiet. – Czy chcemy po prostu zaprosić kobiety, żeby były klerykalne? Co miałoby to tak naprawdę rozwiązać? Być może jest wiele rzeczy, którym trzeba się przyjrzeć i które trzeba dziś rozwinąć, zanim zaczniemy w ogóle odpowiadać na inne pytania – dodał.
Innymi słowy, w Kościele będzie toczyć się dialog na temat diakonatu kobiet, ale Leon XIV obecnie nie ma zamiaru go wprowadzać, posługując się tymi samymi argumentami, których używał Franciszek, przede wszystkim klerykalizacją świeckich kobiet.
- Kwestia LGBT
Papież Leon XIV ogłosił, że w tej sprawie „nie ma obecnie żadnego planu”. Wskazał, że tematyka homoseksualizmu jest bardzo polaryzująca.
– Dla wielu ludzi w innych częściach świata [niż Zachód] to nie jest najważniejsza sprawa odnośnie tego, jak powinniśmy się nawzajem traktować. Muszę wyznać, że mam to z tyłu głowy, bo jak widzieliśmy na synodzie, każda sprawa dotycząca kwestii LGBTQ była wewnątrz Kościoła bardzo polaryzująca. Właśnie dlatego staram się nie kontynuować polaryzacji ani nie wzmacniać polaryzacji w Kościele, z przyczyn, które starałem się wyłożyć i pokazać, kiedy chodzi o moje rozumienie bycia papieżem w obecnych czasach – stwierdził.
Następnie powiedział, że zgadza się z podejściem papieża Franciszka, który mówił „todos, todos, todos” – wszyscy są zaproszeni do Kościoła. – Nie zapraszam kogoś dlaczego, że ma albo nie ma jakąś określoną tożsamość – zapewnił Leon XIV. – Kiedy chodzi o konkretne kwestie, to ludzie chcą zmiany nauczania Kościoła, chcą zmiany postaw. Myślę, że musimy zmienić postawy, zanim w ogóle pomyślimy o zmianie tego, co Kościół mówi w jakiejkolwiek sprawie. Myślę, że jest bardzo nieprawdopodobne, na pewno w najbliższej przyszłości, by [zmieniła się] nauka Kościoła na temat tego, co Kościół mówi o seksualności i małżeństwie – wskazał.
Odniósł się też wprost do Belgów i Niemców, którzy wprowadzają błogosławieństwa dla par jednopłciowych, de facto na sposób quasi-małżeński.
– W Europie północnej niektórzy publikują rytuały „osób, które się kochają”, oni wyrażają to w ten sposób. To idzie wyraźnie wbrew dokumentowi, który zatwierdził papież Franciszek, Fiducia supplicans. Ten dokument mówi po prostu, że oczywiście możemy błogosławić wszystkich ludzi, ale nie chodzi o sposób rytualizacji jakichś błogosławieństw, bo to nie jest nauka Kościoła – podkreślił.
– To nie znaczy, że ci ludzie są złymi ludźmi, ale myślę, że jest bardzo ważne rozumieć, jak akceptować innych, którzy są odmienni od nas, jak akceptować ludzi, którzy dokonują w swoim życiu wyborów, jak to szanować – dodał.
Jak wskazał, rozumie, że niektórzy domagają się konkretnych zmian w nauczaniu. – Poszczególne osoby będą akceptowane i przyjmowane – zapewnił, stwierdzając, że „nauczanie Kościoła pozostanie takie, jakie jest, i tyle mogę teraz na ten temat powiedzieć”.
Wskazał też na konieczność wsparcia dla rodziny, która składa się „z ojca, matki i dzieci”, podkreślając, że trzeba wzmocnić rolę rodziny w społeczeństwie.
Na marginesie, Leon XIV powiedział też, że ma bardzo silną relację ze swoimi braćmi, choć stoją na politycznych antypodach.
– Ciągle jesteśmy bardzo blisko, nawet jeżeli politycznie całkowicie się nie zgadzamy, jesteśmy w innych miejscach – podkreślił.
Jak wiadomo, brat Leona XIV jest zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa.
- Msza trydencka
Leon XIV wypowiedział się również na temat Mszy Wszechczasów, jakkolwiek zrobił to dość enigmatycznie, przyznając, że nie zna jeszcze zbyt dobrze tej problematyki. Także w tej kwestii ostrzegał przed polaryzacją.
Wiem, że część tej sprawy, niestety, stała się elementem procesu polaryzacji. Ludzie wykorzystywali liturgię jako pretekst, by pchać naprzód inne sprawy. To stało się politycznym narzędziem, a to bardzo niedobrze – podkreślił.
Powiedział, że różne nadużycia liturgiczne po II Soborze Watykańskim „nie były pomocne dla ludzi, którzy szukali głębszej doświadczenia modlitwy, kontaktu z misterium wiary, które, jak uważali, znajdują w celebracji Mszy trydenckiej”.
Jak dodał, tą sprawą będzie trzeba się jeszcze zająć.
– Nie miałem jeszcze okazji usiąść z grupą ludzi, którzy orędują za rytem trydenckim. Będzie niedługo taka szansa, jestem pewien, że będzie po temu okazja. To jest sprawa, którą, jak sądzę, trzeba będzie omówić, może przy użyciu synodalności – stwierdził.
Według papieża o kwestii liturgii trudno jest rozmawiać, bo ludzie nie chcą się nawzajem słuchać.
Wynika z tego, że Leon XIV może podjąć jakieś decyzje „uwalniające” Mszę trydencką, ale tylko wówczas, jeżeli zostanie do tego przekonany; obecnie obawia się raczej polaryzacji i sugeruje, że tradycjonaliści „używają” Mszy świętej do realizacji jakiejś własnej agendy.
Wydaje się, że Leon XIV chce uniknąć głębokich kontrowersji. W przypadku diakonatu kobiet nie jest zwolennikiem jego wprowadzania, ale zamierza promować kobiety na ważnych stanowiskach i dalej dyskutować o możliwości ich wyświęcania. W sprawie LGBT jest zwolennikiem otwartości, indywidualnego podejścia i „przyjmowania każdego”; akceptuje też całkowicie „Fiducia supplicans”, czyli spontaniczne błogosławienie par tej samej płci; odrzuca jednak jawne homo-małżeństwa, tak, jak wprowadza się je w Niemczech czy Belgii. W sprawie Mszy Wszechczasów jest gotowy do dialogu, ale deklaruje zasadniczą obcość wobec tego tematu i obawia się polaryzacji. Nie wygląda na to, by w którymkolwiek z tych tematów papież Leon XIV miał podjąć decyzje, jakie byłyby oczekiwane przez ruch tradycjonalistyczny.
Odnośnie Mszy trydenckiej możliwe jest pewne otwarcie, nie będzie też nowego „zgorszenia” w sprawie diakonatu kobiet, ale nigdzie nie nastąpi konserwatywny przełom. W przypadku LGBT można raczej mówić o dalszych poważnych problemach, takich jak choćby niedawna pielgrzymka tęczowych środowisk do Rzymu, wydarzenie całkowicie zgodne z linią, którą pokazał tu Leon XIV – bez zmiany oficjalnego nauczania, ale z duszpasterskim „przymknięciem oka” na poszczególne przypadki.
Czy naprawdę może to doprowadzić do wewnętrznego pojednania w Kościele? Pozostaje to pod poważnym znakiem zapytania.
Paweł Chmielewski