Czy Chiny dążą do obalenia amerykańskiej hegemonii i zastąpienia USA w dominacji nad światem? Trzej autorzy na łamach „Foreign Affairs” przekonują, że Pekin ma o wiele bardziej ograniczone cele. Jego roszczenia terytorialne są osadzone w chińskiej historii i państwo skupia się bardziej na polityce wewnętrznej, a nie globalnej hegemonii.
Piszą o tym na łamach „Foreign Affairis” David C. Kang, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Karoliny Południowej; Jackie S. H. Wong uczy na Uniwersytecie Amerykańskim w Sharjah; Zenobia T. Chan na Uniwersytecie Georgetown.
Amerykańska debata polityczna, wskazują, opiera się dziś na szeroko podzielanym przekonaniu, że Chiny dążą do zepchnięcia Stanów Zjednoczonych z pozycji globalnego hegemona i do ekspansji terytorialnej. Demokraci i Republikanie traktują to jako punkt wyjścia polityki zagranicznej – niezależnie od tego, czy chodzi o koncepcję „gry o Tajwan” Elbridge’a Colby’ego w administracji Donalda Trumpa, czy o wizję długofalowej rywalizacji przedstawianą przez Rusha Doshiego z otoczenia Joe Bidena. Skutkiem tego konsensusu jest coraz silniejsze postawienie na odstraszanie militarne, strategię przygotowania do wojny i procesy gospodarczej separacji od Pekinu.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem autorów analizy ten obraz jest fałszywy. Ich wnioski wskazują, że Chiny pozostają państwem status quo, koncentrującym się przede wszystkim na wewnętrznych wyzwaniach i stabilności reżimu, a nie na rewizjonistycznym projekcie podporządkowania świata. Pekin jest niezwykle wrażliwy w sprawach terytoriów uznanych międzynarodowo za chińskie – Hongkongu, Tybetu, Xinjiangu czy Tajwanu – ale nie wykazuje ambicji dalekiej ekspansji. Chińskie cele i postulaty polityki zagranicznej pozostają zasadniczo niezmienne od połowy XX wieku, a ich korzenie sięgają czasów dynastii Qing.
Analiza oficjalnych dokumentów i wystąpień Xi Jinpinga pokazuje, że władze konsekwentnie wskazują jako „interesy rdzeniowe” stabilność wewnętrzną, integralność terytorialną, prymat partii komunistycznej i rozwój gospodarczy. W kluczowych przemówieniach, także przy okazji setnej rocznicy powstania KPCh, Xi nie wzywał do budowy chińskiej hegemonii, a jego koncepcja Global Governance Initiative odnosi się do umacniania systemu ONZ, a nie do jego obalenia. Retoryka o „wschodzącym Wschodzie i schodzącym Zachodzie” jest przez Pekin używana raczej do mobilizacji wewnętrznej niż do formułowania roszczeń wobec USA.
Historyczne przykłady – od roszczeń do Tajwanu sięgających XIX wieku, przez odzyskanie Hongkongu i Makau, aż po kompromisy graniczne z Koreą Północną czy Wietnamem – pokazują, że chińska polityka terytorialna opiera się na utrwalonych narracjach suwerenności, a nie na dążeniu do nowych podbojów. Nawet w sporach na Morzu Południowochińskim Pekin łączy twarde stanowisko z gotowością do kompromisu w zakresie zarządzania wspólnymi zasobami.
Autorzy podkreślają, że błędna interpretacja intencji Chin prowadzi Waszyngton do błędnej strategii. Eskalacja militarna w regionie Azji i Pacyfiku nie tylko nie odpowiada rzeczywistym priorytetom Pekinu, ale wręcz zwiększa ryzyko konfrontacji i osłabia potencjał USA w dłuższej perspektywie. Próba odstraszania w kwestii Tajwanu, zamiast utrwalania status quo, może sprowokować to, czego Ameryka chciałaby uniknąć.
Zdaniem badaczy, rywalizacja z Chinami powinna być traktowana jako normalna konkurencja globalna – w gospodarce, technologii czy edukacji – a nie jako egzystencjalne zagrożenie. Stany Zjednoczone powinny więcej inwestować w dyplomację i współpracę gospodarczą, a mniej w konfrontacyjne strategie wojskowe. Tylko uznanie rzeczywistych, ograniczonych ambicji Chin pozwoli uniknąć niepotrzebnej eskalacji i stworzyć przestrzeń do współpracy w obszarach, w których interesy obu mocarstw się pokrywają – od transformacji energetycznej po zapobieganie pandemiom.
Wnioski są jednoznaczne: Chiny jasno komunikują swoje cele, a skuteczna polityka amerykańska wymaga uważnego wsłuchania się w te deklaracje, zamiast projektowania na Pekin własnych lęków i założeń.
Źródło: Foreign Affairs
Pach