23 września 2025

Kacper Kita: Kaczyński vs Mentzen. Czekają nas lata wojny o prawicę?

(PCh24TV)

Perspektywa zdobycia prezydentury przez Rafała Trzaskowskiego i „domknięcia systemu” czasowo ostudziła rywalizację na opozycji. Ostatnie tygodnie przynoszą nam jednak powrót do status quo i zaostrzenie wymiany ognia między PiS-em a Konfederacją, a zwłaszcza na linii Jarosław Kaczyński-Sławomir Mentzen. Czy czekają nas lata ostrej walki o prymat na prawicy?

Uwaga wielu katolików i patriotów w naturalny sposób skupia się dziś na chęci odsunięcia ekipy Donalda Tuska od władzy, które z pewnością stało się bardziej prawdopodobne po wygranej Karola Nawrockiego. Mimo satysfakcji z klęski Trzaskowskiego powinniśmy jednak wystrzegać się cukierkowej wizji prawicowego końca historii. PiS i Konfederacja mają w istotnej mierze rozbieżne interesy, obie siły nie są też spójne wewnętrznie. Ich ewentualne współrządzenie byłoby eksperymentem, który mógłby się bardzo różnie zakończyć. Tym bardziej, jeśli rząd Tuska pozostawi w fatalnym stanie budżet państwa i nie będzie dobrej koniunktury międzynarodowej (ani ekonomicznej, ani w sferze bezpieczeństwa). Warunki mogą być gorsze niż te, które PiS miał po 2015 r.

Jarosław Kaczyński jest przyzwyczajony do roli hegemona. Prezes PiS zrobi wszystko, by maksymalnie osłabić Konfederację. Najchętniej chciałby uniknąć konieczności rządzenia z koalicjantem i ponownie uzyskać samodzielną większość. Wariant B – rozbić Konfederację, przekupując jednego z jej liderów lub część jej posłów (których można też dobrać z sił obecnego centrolewu). Wariant C – odebrać jej część wyborców, by jego pozycja negocjacyjna była możliwie silna, a perspektywa „dokupienia” dodatkowych parlamentarzystów w trakcie kadencji możliwie bliska.

Wesprzyj nas już teraz!

Prezes ma zaś powody do obaw. W punkcie wyjścia – w maju 2019 r., podczas pierwszych wyborów po powstaniu Konfederacji – PiS miał od niej 10 razy wyższe poparcie. Dysproporcja sił stopniowo spadała. Andrzej Duda zdobył w 2020 r. 6,4 raza więcej głosów niż Krzysztof Bosak. Do Sejmu w 2023 r. partia Kaczyńskiego uzyskała 5 razy więcej niż sojusz Bosaka i Sławomira Mentzena. Do PE w 2024 r. już tylko 3 razy więcej. Karol Nawrocki podczas wyborów prezydenckich miał już tylko 2-krotną przewagę nad Mentzenem. W dodatku równocześnie bardzo dobry wynik zdobył Grzegorz Brauna – wynik kandydata PiS był więc tylko 1,3 raza wyższy od rezultatu sił alternatywnej prawicy. Był to przełom w polskiej polityce XXI wieku. Nawrocki wygrał w II turze, ale w pierwszej miał najsłabszy wynik kandydata PiS-u w historii wyborów prezydenckich. We wszelkich wyborach krajowych jego 29,54% to najmniej od wyborów do Sejmu w 2005 r. Konfederacja idzie powoli drogą, którą poszły analogiczne ruchy we wszystkich większych krajach Europy – Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Hiszpanii. Wszędzie tam doszło do załamania dominacji dużej partii centroprawicy i wyrośnięcia alternatywnej siły prawicy bardziej odwołującej się do “antysystemowości”. Niekiedy nawet do odwrócenia ról, gdy pretendent przerósł w poparciu dotychczasowego dominatora.

Kaczyński wie, że trend jest dla niego negatywny. Przystąpił więc do ofensywy antykonfederackiej, która będzie trwała do najbliższych wyborów do Sejmu. To także środek konsolidacji własnego obozu. PiS liczy na wzrost popularności po wygranej Nawrockiego, którego pierwsze ruchy pozwalają mu zachować sympatię także wielu wyborców Mentzena i Brauna. Prezes głosi jasno, że cel to 40% i samodzielna większość. Powtarza też objeżdżając Polskę hasła o „zjednoczeniu obozu patriotycznego”.

Na razie nic jednak nie wskazuje, by PiS miał odzyskać poparcie. Jego kandydat właśnie wygrał wybory prezydenckie, ale minęły już prawie cztery miesiące i nie widać żadnej premii za zwycięstwo dla jego partii. Poparcie PiS utrzymuje się na poziomie ok. 30%. A kiedy miałoby rosnąć, jak nie teraz? PiS-owi będzie ciężko urosnąć także z przyczyn demograficznych. Jego popularność jest najwyższa wśród najstarszych, podczas gdy prawa wyborcze uzyskują roczniki najprzychylniej patrzące na Konfederację. Kampania prezydencka pozwoliła zwłaszcza prezesowi Ruchu Narodowego wypracować znaczny kapitał. Krótkofalowy

Sam Nawrocki nie ma jednak żadnego interesu w angażowaniu się w tę wojenkę – utrudniłoby mu to reelekcję w 2030 r. Prezydent będzie raczej wspierał konkretnych, młodszych polityków w ramach PiS-u, by mieć jak najwięcej bliskich sobie posłów w kolejnej kadencji i stać się podmiotem gry parlamentarnej. Ten naturalny kierunek widać po zaproszeniach na radę gabinetową. Temu też ma służyć powołanie w Sejmie zespołu ds. projektów prezydenckich, do wejścia do którego będą zapewne zapraszani również posłowie spoza PiS.

Z drugiej strony to nie oznacza, że perspektywy Konfederacji są wyłącznie różowe. Marzeniem jej polityków było zawsze dotrwanie do momentu odejścia Kaczyńskiego i powalczenie wówczas o stanie się nowym hegemonem prawicy. Mimo utraty władzy, lekkiej erozji poparcia i uderzeń ze strony rządu Tuska (np. odebrania subwencji) PiS zasadniczo przetrwał w opozycji, a prezes mimo upływu lat zachowuje jedynowładztwo w partii. Na dziś sojusz narodowo-wolnościowy stoi więc przed perspektywą ewentualności współrządzenia z prezesem Kaczyńskim za dwa lata. Wielu polityków Konfederacji może w tych okolicznościach wcale nie marzyć, by wchodzić do koalicji i obejmować odpowiedzialność za Polskę przed wyborcami, jednocześnie wcale nie panując nad rządem. Tym bardziej, gdy partia przeskoczy z poziomu 16 posłów do np. 90, a lwia większość jej parlamentarzystów nie będzie miała doświadczenia politycznego na takim poziomie. W opozycji łatwiej się stopniowo wdrażać do zarządzania państwem.

Kontrofensywa Mentzena jest więc równie logiczna co ofensywa Kaczyńskiego (choć oczywiście można by się spierać, co było najpierw, jajko czy kura). Prezes Nowej Nadziei chce wchodzić w rolę nowego hegemona, który wyznacza warunki brzegowe współpracy. Kaczyński kiedyś deklarował, że wyobraża sobie koalicję z Konfederacją, ale „bez Korwina i Brauna”. Teraz, że „nie widzi możliwości” współpracy z Mentzenem. Mentzen odpowiedział zatem symetrycznie, że łatwiej byłoby mu sobie wyobrazić koalicję z PiS-em bez Kaczyńskiego i już prędzej porozumiałby się z Czarnkiem, Błaszczakiem lub nawet Morawieckim. Fakt, że liczący się polityk wypowiedział takie słowa, sam w sobie pokazuje erozję hegemonii prezesa PiS. Jest jednak mało prawdopodobne, by w ciągu kolejnych dwóch lat któryś z tych warunków miał być spełniony. Mocno wątpliwe, by PiS miał rozbić Konfederację lub osiągnąć samodzielną większość, ale także by miało do tego czasu nastąpić odejście Kaczyńskiego z polityki z jakiegokolwiek powodu.

Nie ma więc podstaw, by spodziewać się zakończenia konfliktu – może on być tylko mniej lub bardziej gorący. Zasadniczo dotykamy tu jednego z najbardziej wiecznych zagadnień w polityce – sukcesji władzy. Kaczyński chce jak najdłużej zachować dominację na prawicy, a gdy nie będzie już w stanie jej utrzymać, wskazać jako następcę kogoś wobec siebie lojalnego. Znając prezesa, wątpliwe przy tym, by przeprowadził elekcję vivente rege – raczej będzie zwodził konkurentów i dowartościowywał naprzemiennie odmienne frakcje tak długo, jak zdrowie mu na to pozwolić. Z drugiej strony Mentzen i Bosak chcą docelowo zabrać Kaczyńskiemu jego pozycję. W razie przejściowego okresu współrządów, niekomfortowego dla obu stron, nie chcą spalić własnego potencjału i popularności w zbyt długim podtrzymywaniu pozycji starego władcy.

Prezes Nowej Nadziei przyjął przy tym taktykę otwartej ofensywy. Ostre ataki na Kaczyńskiego wzmacniają silną tożsamość własnego wyborcy, pozytywnie lojalnego wobec szyldu Konfederacji, a nie jedynie z tej czy innej przyczyny rozczarowanego PiS-em. Wicemarszałek Sejmu krytykuje Kaczyńskiego, ale robi to ostrożniej dobierając słowa. Ich działania są komplementarne. Obaj współprzewodniczący Konfederacji potrzebują i będą potrzebować siebie nawzajem przynajmniej tak długo, jak Kaczyński jest na scenie. Bosak może bowiem skuteczniej odciągać od PiS-u konserwatywnych wyborców. Jego intensywne i jednoznaczne zaangażowanie na rzecz Nawrockiego między turami na zawsze wytrąciło PiS-owi z rąk argument o „agencie Tuska” czy „giertychowcu”. Krótkofalowy interes PiS-u potrzebującego tu i teraz wygranej w wyborach prezydenckich był w ten sposób zbieżny z długofalowym interesem Bosaka, mogącego budować się jako wiarygodny i poważny przywódca na przyszłość.

Ta walka nie zakończy się nie tylko w najbliższych miesiącach, ale nawet w 2027 r. Musimy być mentalnie gotowi na to, że ewentualny przyszły rząd koalicji PiS-Konfederacja będzie pełen napięć i niekoniecznie trwały. Możliwe też, że najpierw powstanie gabinet „eksperymentalny”, a nieco bardziej trwały układ urodzi się w bólach dopiero po jakimś czasie. Tak jak Kazimierz Marcinkiewicz został zastąpiony przez Jarosława Kaczyńskiego w 2006 r., a Beata Szydło przez Mateusza Morawieckiego w 2017 r. Wpłynęliśmy na burzliwe wody, a wiatr uspokoi się dopiero po sukcesji – o ile oczywiście którykolwiek polityk wypracuje sobie w kolejnych latach pozycję hegemoniczną, jaką miał długo Kaczyński i jaką ma po drugiej stronie Tusk.

Wobec tej dehegemonizacji tym ważniejsza jest rola niezależnych mediów oraz liderów opinii. Okres przejściowy ma swoje wady, ale z pewnością umożliwia większy wpływ na działania polityków niż czas żelaznej władzy jednego wodza, który może sobie pozwolić na ignorowanie krytyki. Musimy odważnie formułować konkretne oczekiwania z perspektywy katolickiej i narodowej, twardo rozliczać polityków z ich działań i potępiać pustosłowie. Nie wolno nam zadowolić się mglistymi wizjami „władzy patriotów” jako wartości samej w sobie ani personalną walką z Tuskiem. Dotyczy to tak czasu opozycji, gdy politycy rywalizują o głosy, które dadzą im później silniejszą lub słabszą pozycję w negocjacjach, oraz późniejszego – z Bożą pomocą – okresu rządów.

Kacper Kita

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(89)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie