Nabożeństwo Godzinek zostało ułożone na wzór kapłańskich Godzin brewiarzowych, z myślą by mogli je odmawiać także świeccy. Mimo upływu czasu nadal są one bardzo popularne, szczególnie na wsiach. Wierni śpiewają je najczęściej przed pierwszą Mszą niedzielną, by od uczczenia Matki Bożej rozpocząć Dzień Pański.
Aby wyjaśnić historię nabożeństwa Godzinek, trzeba najpierw wspomnieć o Godzinach brewiarzowych, czyli modlitwach złożonych głównie z psalmów, odmawianych przez duchownych 8 razy dziennie. Od wieków zakonnicy wstając rano, udawali się do kaplicy na śpiew Matutinów (czyli Jutrzni, czasami odmawianej nawet w nocy) i Laudesów. Niewiele później modlili się Prymą, trzykrotnie przerywali swoją pracę odpowiednio na Tercję, Sekstę i Nonę; przed kolacją odmawiali Nieszpory, a przed pójściem spać – Kompletę. Brewiarz sprawiał zatem, że modlitwa była nie tylko dodatkiem do ich planu dnia, ale jego istotnym elementem. Wyznaczone pory modlitw stanowiły trzon dziennego horarium i dopiero wokół nich organizowano czas na pracę i odpoczynek. W ten sposób zakonnicy wypełniali benedyktyńskie zawołanie Ora et labora, czyli Módl się i pracuj. Księża żyjący na parafiach też odmawiali Godziny brewiarzowe, ale zwykle tylko w samotności i niekoniecznie o wyznaczonych godzinach.
W średniowieczu odmawianie kapłańskiego Brewiarza było dla osób świeckich praktycznie niemożliwe – przede wszystkim dlatego, że nie wynaleziono jeszcze druku, a ograniczona liczba manuskryptów z tymi modlitwami znajdowała się głównie w klasztorach. Jednak nawet gdy drukowano już książki, ludzie pracujący bądź zajmujący się rodziną nie mieli czasu na odmawianie tych pięknych, ale długich modlitw. Z tej właśnie potrzeby zrodziły się Godzinki; miały one być nabożeństwem, które pozwoli świeckim choć trochę zbliżyć się do klasztornego sposobu modlitwy. Odmawianie Godzinek nie zabiera dużo czasu, a rymowany tekst pozwala nauczyć się go na pamięć. Godzinki są więc „małym brewiarzem” dla świeckich; podobnie jak Brewiarz kapłański mają swoje poszczególne części, jednak jest ich siedem – o jedną mniej niż Godzin brewiarzowych. Można je odmawiać niczym Brewiarz o różnych porach dnia, albo w całości na raz. Budowę tego nabożeństwa wyjaśnił teolog i liturgista ks. Jerzy Józef Kopeć CP w artykule pt. „Małe Oficja i Godzinki Staropolskie”:
Wesprzyj nas już teraz!
Układ natomiast godzinek obejmował 7 części (bez laudesów), przy czym pod mianem jutrzni rozumiano tu poranną godzinę modlitwy świeckiego chrześcijanina. W skład kompozycji poszczególnej godziny wchodziły: wstępna inwokacja, hymn (w godzinkach potrydenckich często jest nim samodzielny utwór), wersety i responsoria, modlitwa, wezwanie konkluzyjne, a po ostatniej godzinie specjalne polecenie godzinek. Charakterystyczną cechą godzinek jest brak w nim psalmów oraz biblijnych czytań i kapitulów.
Najbardziej znanymi – i jednymi z najstarszych – są Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej. Poza nimi powstało jednak co najmniej sto innych. Niektóre Godzinki opiewają Boskie tajemnice, jak choćby Mękę Pańską, Najświętsze Serce Jezusa, czy Boską Opatrzność. Inne czczą Niepokalane Serce Matki Bożej, Jej Siedem Boleści, bądź Jej wizerunki z Częstochowy czy Ostrej Bramy. Godzinki pisano także ku czci świętych pańskich – tych bardziej i mniej znanych, dawnych i współczesnych – i dzięki temu możemy modlić się tekstami o św. Annie, św. Franciszku z Asyżu, ale również np. o bł. Karolinie Kózkównie. Ostatnią grupą Godzinek są te przeznaczone na poszczególne okresy roku liturgicznego, m.in. na Adwent czy Wielkanoc.
Chociaż Godzinki są bardzo popularne w Polsce, to bynajmniej nie wywodzą się one z naszego kraju, a oryginalny tekst wielu z nich został napisany po łacinie. Tak też było w przypadku Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej. Choć nie ma pewności co do autora łacińskiego oryginału, czyli Officium parvum Conceptionis Immaculatae, to przypisuje się go zmarłemu w 1617 r. jezuicie bł. Piotrowi Rodriguezowi. Podobnie brak jest zgodności wśród historyków co do daty polskiego tłumaczenia, ale najprawdopodobniej dokonał go anonimowy krakowski jezuita ok. roku 1620. Od tego czasu polski tekst był kilkukrotnie uwspółcześniany; po raz ostatni w 1928 r. przez ks. Józefa Michalaka.
Warto zwrócić uwagę na popularność tego nabożeństwa w naszym kraju. Znane jest ono praktycznie w całej Polsce, śpiewane regularnie przynajmniej w parafiach wiejskich. Wierni gromadzą na nie się w kościele najczęściej przed pierwszą Mszą św. niedzielną, by od uczczenia Matki Bożej rozpocząć Dzień Pański. W miastach Godzinki śpiewa się nieco rzadziej, ale w wielu kościołach są one odmawiane przynajmniej w Adwencie; w tym czasie Matka Boża jest bowiem szczególną towarzyszką naszego oczekiwania na przyjście Zbawiciela. Wiele osób śpiewa Godzinki w domu, przy pracy, a nawet zna je na pamięć. Wspomnienia ks. Jana Krupińskiego tak pokazują popularność tego nabożeństwa w XIX-wiecznej Polsce:
Jako uczeń szkółki miejscowej zacząłem śpiewać Godzinki w kościele razem z innymi uczniami co środa i sobota. Przebyłem szkoły i nauki duchowne, a w kilka lat kapłaństwa mojego, niezbadane Opatrzności wyroki przysunęły mnie na krótki czas do boku Biskupa, który codziennie śpiewał po łacinie Godzinki. Słyszałem je co dzień, ile razy byłem z Nim w podróży. Dziś zostaję przy kaplicy, w której z malutką garstką ludu wiernego, co niedziela i święto zwykły się śpiewać po południu Godzinki.
Mimo swojej zwięzłej formy, Godzinki o Niepokalanym Poczęciu mają bardzo bogatą teologicznie treść. Można je zatem nazwać swego rodzaju maryjnym katechizmem, zawierającym nauczanie Kościoła poświęcone Najświętszej Panience. Ich tekst pełen jest pięknych określeń i tytułów, którymi możemy oddać Jej cześć; wiele z nich odnosi się do starotestamentalnych wydarzeń, zapowiadających Ją samą bądź Zbawiciela, którego miała porodzić. I tak dla przykładu jest Ona nazwana Nową Gwiazdą z Jakuba, zwiastującą nadejście Słońca Sprawiedliwości, czyli Chrystusa. Jest także Ogromną czartu – Tą, która pokonała szatana, Arką Przymierza i Tronem Salomona – czyli mieszkaniem dla samego Boga i Króla Izraela. Jest również Tęczą – znakiem przymierza między Bogiem a ludźmi, które wypełniło się wraz z nadejściem Zbawienia. Jest wreszcie Światłem z Gabaon, bowiem tak jak poprzez cud Słońca Izraelici odnieśli zwycięstwo nad Amorytami, tak poprzez cud Niepokalanego Poczęcia Maryi Bóg przyszedł na świat i pokonał szatana. Przykłady można by mnożyć. Obecność tak wielu tytułów Maryi w Godzinkach sugeruje możliwą inspirację autora bizantyjskim hymnem Akatyst ku czci Bogarodzicy, przetłumaczonym na język łaciński ok. roku 800.
Po odśpiewaniu wszystkich siedmiu części Godzinek, wierni zwracają się po raz ostatni do Matki Bożej, ofiarując na Jej ręce kończące się właśnie nabożeństwo. Proszą oni wtedy by Maryja pomogła im wieść życie pobożne i wspomogła ich w chwili śmierci; jest to jedyna część Godzinek, którą zwyczajowo śpiewa się klęcząc. Tak opisuje ją historyk Andrzej Sulikowski w artykule pt. „Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi. Glosy, hipotezy, interpretacje”:
Ta część nabożeństwa, zwana po łacinie „Commendatio” (1625), przekładana bywała pod nazwą „Polecenie Godzinek” (1851, 1838), „Polecanie Godzinek Pannie Maryi” (1762), „Zalecanie tych Godzinek Najświętszej Pannie” (1650). Obecnie, w wieku XX i XXI, drukujemy w śpiewnikach „Ofiarowanie”, co oznacza, że nabożeństwo poświęcamy Adresatce w duchu prawdziwej wdzięczności; tutaj odsłania się eucharystyczny wymiar „Godzinek”, będących na pozór tylko modlitwą mariocentryczną. Wszelkie duchowe łaski chcemy otrzymać za pośrednictwem Matki Jezusa od Jej Błogosławionego Syna, który odmienił los wszystkich pokoleń świata, a którego Ona trzyma na ręku.
Godzinki – ze wszystkimi ich wersjami – znakomicie wpisują się w polską pobożność ludową, bardzo ceniącą sobie tradycyjne nabożeństwa. Nic zatem dziwnego, że również i ta modlitwa tak bardzo rozwinęła się w naszym kraju. Podobne jak świeccy gromadzą się przy kapliczkach na Nabożeństwa Majowe, tak też udają się do kościoła na śpiew Godzinek. Tego nabożeństwa nie prowadzi ksiądz, a jedynie kantor (przeważnie organista), któremu wtóruje zwykle niemała grupa wiernych.
Wierni uczęszczający na Godzinki przyznają iż – poza pięknymi tytułami chwalącymi Matkę Bożą – porusza ich także niezwykła melodia tego nabożeństwa, która pomimo swojego piękna, ma jednocześnie bardzo prostą budowę. Składa się ona zaledwie z dwóch powtarzających się motywów i jest niezwykle łatwa do zapamiętania. Co więcej, mimo iż różne wersje Godzinek mają melodie własne, niektóre z nich można wykonywać właśnie na tę popularną melodię Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej. I tak choćby w Wielkim Poście wystarczy zmienić tekst nabożeństwa i używając znaną już melodię, zaśpiewać Godzinki o Męce Pańskiej.
Trzeba również podkreślić, że uczestnicy Godzinek śpiewają je chętnie oraz równo. Nabożeństwo to jest zatem – wraz z Gorzkimi Żalami – wyjątkiem od polskiej zmory niechętnego i rozwlekłego śpiewania. W przeciwieństwie do katolików z Francji czy Wielkiej Brytanii, Polacy w kościele śpiewają bowiem bez przekonania. Trzeba pamiętać jednak, że na Mszę św. przychodzi się przecież w celu innym niż śpiewanie. W Ofierze Mszy św. chcemy przede wszystkim złączyć się z Męką Chrystusa i Jego Ofiarą złożoną Ojcu, adorować Go oraz ofiarować Bogu Ojcu swoje dziękczynienie, przebłaganie i prośby. Chwalenie Boga poprzez śpiew, mimo iż jest rzeczą ważną, to jednak podczas Mszy św. jest kwestią drugorzędną. Godzinki są jednak nabożeństwem; odbywają się poza Mszą św., kiedy to nie ma już potrzeby skupienia i kontemplacji tajemnic eucharystycznych. Wierni mogą zatem oddać się modlitwie właśnie poprzez śpiew, który to – wraz z rozważaniem tekstu – jest integralną częścią tego nabożeństwa. Cieszy zatem fakt, że zgromadzeni na Godzinkach katolicy śpiewają je tak chętnie i równo.
Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej są wreszcie niezbitym dowodem na to, że wiara w Niepokalane Poczęcie Maryi obecna była w Kościele już od stuleci. Ogłoszony dopiero w 1854 r. dogmat był zatem tylko jej potwierdzeniem i udokumentowaniem. Dogmaty nie biorą się bowiem znikąd, lecz są raczej ogłoszeniem i podkreśleniem tego, w co Kościół wierzył już wcześniej.
Adrian Fyda