29 września 2025

Jako swych posłów używasz wichry, jako sługi – ogień i płomienie (Ps 104, 4)

 

Omawiając dzisiejsze święto warto skierować nasze myśli ku błogosławionym sługom Bożym, którzy nigdy nie zaznali grzechu; którzy są wśród nas, choć niewidzialni, zawsze radośnie służąc Bogu zarówno na ziemi, jak i w niebie; którzy dzięki łaskawej woli swojego Stwórcy służą odkupionym w Chrystusie, dziedzicom zbawienia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Grzech naszej epoki

Były takie momenty w dziejach świata, gdy niektórzy ludzie przywiązywali zbyt dużą wagę do aniołów i oddawali im nadmierną cześć, do tego stopnia, że zapominali o najwyższym kulcie należnym Wszechmogącemu Bogu. Jest to grzech mrocznej epoki. Ale grzechem epoki zwanej oświeconej, a tak zwane są również nasze czasy, jest coś zupełnie przeciwnego: lekceważenie aniołów lub całkowite ich ignorowanie; przypisywanie wszystkiego, co widzimy wokół siebie nie ich działaniu, ale pewnym domniemanym prawom natury. To, jak twierdzę, jest naszym grzechem, proporcjonalnym do stopnia, w jakim jesteśmy wtajemniczeni w nauczanie tego świata; i to jest niebezpieczeństwo wielu (tak zwanych) poszukiwań naukowych, obecnie modnych i gorliwie polecanych uwadze znacznej części społeczności, dotychczas im obcej — chemii, geologii i tym podobnych. To niebezpieczeństwo polegające na tym, że polegamy na rzeczach widzialnych, zapominając o rzeczach niewidzialnych i naszej niewiedzy na ich temat.

Spróbuję wyjaśnić dokładniej, co mam na myśli. Pismo Święte, zacytowane na początku, informuje nas, że Wszechmogący Bóg tworzy swoje anioły jako duchy lub wiatry, a swoje sługi jako płomienie ognia. Zastanówmy się, co to oznacza.

Jakże wiele pięknych i cudownych obiektów otacza nas ze wszystkich stron! A jak mało o nich wiemy! W niektórych dopatrujemy się oznak inteligencji i potrafimy wyobrazić sobie, czym one są. Na przykład, wciąż niewiele wiemy o zwierzętach, ale zauważamy, że mają zmysły – rozumiemy, że ich, uchwytna dla nas, fizyczna postać, stanowi jedynie zewnętrzny znak czegoś, czego nie dostrzegamy. W przypadku ludzi jest to jeszcze bardziej przejrzyste: patrzymy, jak się poruszają, mówią i działają, i wiemy, że wszystko, co widzimy, dzieje się w wyniku ich woli, ponieważ mają w sobie ducha, choć  nie możemy go bezpośrednio obserwować.

Ale dlaczego rzeki płyną? Dlaczego pada deszcz? Dlaczego słońce nas ogrzewa? A wiatr, dlaczego wieje? Tutaj zawodzi nasz naturalny rozum; wiemy, że to duch w człowieku i zwierzęciu sprawia, że człowiek i zwierzę się poruszają, ale rozum nie mówi nam o żadnym duchu mieszkającym w tym, co powszechnie nazywamy światem naturalnym. Duchu, który sprawia, że spełnia on swoje codzienne obowiązki. Oczywiście to wola Boga podtrzymuje wszystko; tak samo wola Boga umożliwia nam poruszanie się, ale to nie przeszkadza, a w pewnym sensie można powiedzieć, że poruszamy się sami. Ale dlaczego poruszają się wiatr i woda, ziemia i ogień?

To Bóg powiedział nam, do czego potrzebuje aniołów

Tutaj wkracza Pismo Święte i wydaje się nam mówić, że cała ta cudowna harmonia jest dziełem aniołów. Zjawiska, które przypisujemy przypadkowi – jak pogoda lub naturze – jak pory roku, to obowiązki wypełniane wobec Boga. Sprawia On, że Jego aniołowie są wiatrami, a Jego słudzy – płomieniem ognia.

I tak na przykład, to przecież anioł nadał wodzie w ewangelicznej Sadzawce Owczej zwanej Betesda właściwości lecznicze. Nie ma powodu, abyśmy wątpili, że inne źródła lecznicze w tym oraz innych krajach nie posiadają takich właściwości dzięki podobnej, niewidzialnej służbie. A pożary na górze Synaj? Grzmoty i błyskawice były dziełem aniołów, a w Apokalipsie czytamy o aniołach powstrzymujących cztery wiatry! Przypisuje się im również dzieła zemsty – ognista lawa wulkanów, która (jak się wydaje) była przyczyną zniszczenia Sodomy i Gomory, została wywołana przez dwóch aniołów, którzy uratowali Lota. Wojska Sennacheryba zostały zniszczone przez anioła, prawdopodobnie za pomocą duszącego wiatru. Zaraza w Izraelu, gdy Dawid przeprowadzał spis ludności, była dziełem anioła. Trzęsienie ziemi w dniu Zmartwychwstania było dziełem anioła. W Apokalipsie ziemia jest na różne sposoby doświadczana karami przez aniołów zemsty.

A zatem, wedle przekazu Pisma Świętego dowiadujemy się, że bieg natury – tak cudowny, tak piękny i jednocześnie budzący taki respekt – jest wynikiem działania tych właśnie niewidzialnych istot. Natura nie jest nieożywiona; jej codzienna praca jest inteligentna; jej dzieła wynikają z obowiązków. W związku z tym Psalmista mówi: Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon (Ps 19,2) oraz Na wieki, o Panie, trwa Twoje słowo, niewzruszone jak niebiosa. Wierność Twoja z pokolenia na pokolenie; umocniłeś ziemię i trwa. Trwa ona do dziś według Twoich wyroków, bo wszystkie rzeczy Tobie służą (Ps 119, 89 – 91).

Natura powiewem anielskiej szaty

Nie twierdzę, że Pismo Święte wyjaśnia nam, czym jest materia. Potwierdzam jednak, że tak jak nasze dusze poruszają nasze ciała – niezależnie od tego, czym one są – tak istnieją Duchowe Istoty Rozumne, wprawiające w ruch te cudowne i rozległe części świata przyrody, które wydają się być nieożywione. I tak jak gesty, mowa i wyraziste miny przyjaciół wokół nas umożliwiają nam kontakt z nimi, tak w ruchach wszechświata, w przemianie dnia i nocy, lata i zimy, wiatru i burzy, wypełniających Jego słowo, przypomina nam się o błogosławionych i posłusznych aniołach.

Tak więc, w dniu dzisiejszym, podczas święta, śpiewajmy hymn o trzech młodzieńcach, których Nabuchodonozor wrzucił do ognistego pieca. Wynika zeń, że aniołom nakazano zmianę natury płomienia i uczynienie go nieszkodliwym dla młodzieńców; ci zaś wezwali wszystkie stworzenia Boże, a zwłaszcza aniołów, aby wielbili Boga. Chociaż od tamtego czasu minęło wiele setek lat, a świat teraz na próżno sądzi, że wie więcej niż wtedy oraz że znalazł prawdziwe przyczyny niemal wszystkich rzeczy widzialnych, nadal możemy wołać z wdzięcznością i prostotą serca: Błogosławcie Pana, wszystkie dzieła Pańskie, chwalcie i wywyższajcie Go na wieki! Błogosławcie Pana, aniołowie Pańscy, błogosławcie Pana, niebiosa! Błogosławcie Pana, wody nad niebiosami, błogosławcie Pana, wszystkie moce Pańskie! Błogosławcie Pana, słońce i księżycu, błogosławcie Pana, gwiazdy nieba! Błogosławcie Pana, wszelki deszczu i rosie, błogosławcie Pana, wszystkie wiatry (Dn 3,57 – 61).

Ilekroć zatem wyglądamy poza własne granie, przypomina nam się o tych najłaskawszych i najświętszych Istotach, sługach Najświętszego, którzy raczą służyć dziedzicom zbawienia. Każdy powiew powietrza, każdy promień światła i ciepła, każdy piękny widok jest jakby powiewem szat tych, których twarze widzą Boga w Niebie. I pytam teraz każdego z was, czy odnoszenie ruchów świata przyrody do aniołów nie jest równie filozoficzne i pełne intelektualnej przyjemności, jak próba wyjaśnienia wszystkiego za pomocą teorii naukowych? Teorie te, z pewnością użyteczne do określonych celów, mogą (przy podporządkowaniu się tej wyższej perspektywie) znaleźć również zastosowanie religijne.

Pycha człowieka współczesnego

I tak dochodzę do kolejnego zastosowania rozważanej doktryny. Podnosi ona nas na duchu i daje do myślenia, ale jest również pożyteczna jako doktryna pokory, co już wykazałem. Oto człowiek próżny bowiem chciałby być mądry – bada więc z ciekawością dzieła natury w taki sposób, jakby były one martwe i pozbawione sensu. Jakby tylko on sam posiadał inteligencję, a owe dzieła były tylko bezwartościową, nieożywioną materią, choć może nawet początkowo niezwykle pomysłowo skonstruowaną. Potem, człowiek ów, śledząc porządek rzeczy, poszukując w nim przyczyn, nadając nazwy napotkanym cudom, dochodzi do wniosku, że rozumie to, czemu nadał nazwę. W końcu zaś tworzy teorię, przedstawia ją na piśmie i nazywa siebie uczonym. Wszystkie te teorie naukowe, jak powiadam, są przydatne, ponieważ klasyfikują i pomagają nam przypomnieć sobie dzieła i ścieżki Boga oraz Jego aniołów. Ponadto są one niezwykle przydatne, umożliwiając nam zastosowanie Jego opatrzności i nakazów Jego woli dla dobra człowieka. W ten sposób możemy cieszyć się Bożymi darami. Dziękujmy Mu za wiedzę, która nam to umożliwia, i czcijmy tych, którzy są Jego narzędziami w przekazywaniu jej.

Bywa jednak, iż ktoś zaczyna wyobrażać sobie, że ponieważ wie coś o wspaniałym porządku tego świata, to wie również, jak naprawdę przebiegają wszystkie sprawy. Traktuje cuda natury niczym zwykłe procesy mechaniczne, które same z siebie trwają; które są uruchamiane i działają same przez siebie tak jak dzieła ludzkiego umysłu (na przykład zegar). Można takiego człowieka nazwać lekceważącym w swoim postępowaniu wobec natury, gdy sądzi, że ona (jeśli mogę tak powiedzieć) go nie słyszy. Że ona nie widzi, jak on się wobec niej zachowuje. Taki człowiek uważa, że porządek natury, który częściowo udało mu się dostrzec, zastąpi Boga, stwórcę natury. Uważa, iż wszystkie rzeczy trwają i działają nie dzięki Bożej woli i mocy oraz działaniu tysięcy i dziesiątek tysięcy Jego niewidzialnych sług, ale dzięki ustalonych prawom, samoczynnym i samopodtrzymującym się. Jakimż biednym, słabym robakiem i nędznym grzesznikiem staje się taki człowiek!

Obawiam się jednak, że taka jest obecnie sytuacja wielu ludzi, którzy głośno mówią i wydają się sobie oraz innym wyroczniami nauki, gdyż – w sferze faktów – rzeczywiście wiedzą znacznie więcej o działaniu natury niż ktokolwiek z nas.

Gdyby uczony spotkał anioła

A jak to wygląda w rzeczywistości? Załóżmy, że badacz, którego opisałem, badając kwiat, zioło, kamyk lub promień światła, które traktuje jako coś tak podrzędnego w skali istnienia, nagle odkrył, iż znajduje się w obecności jakiejś potężnej istoty. Istoty ukrytej za badanymi przezeń, widzialnymi rzeczami. Istoty, która choć ukrywa swoją mądrą rękę, nadaje tym rzeczom piękno, wdzięk i doskonałość, czyniąc je narzędziem Boga do konkretnego celu.

Jakie wówczas byłyby myśli takiego uczonego człowieka? Czyż nie jest tak, że gdy przypadkowo okazujemy niegrzeczność wobec bliźniego, nadepniemy na rąbek jego szaty lub przypadkowo go popchniemy, jesteśmy zawstydzeni nie tyle tym, że go skrzywdziliśmy, ile obawą, że okazaliśmy mu brak szacunku?

Dawid obserwował straszliwą zarazę przez trzy dni, bez wątpienia nie z ciekawością, ale z nieopisaną grozą i wyrzutami sumienia. Ale kiedy w końcu podniósł oczy, ujrzał Anioła Pańskiego [który spowodował zarazę] stojącego między ziemią a niebem, z mieczem wyciągniętym w ręku, wyciągniętym nad Jerozolimą. Wtedy Dawid i starsi, odziani w wory, upadli na twarze (1 Krn 21, 16). Zwróćmy uwagę – oto tajemnicza plaga stała się jeszcze bardziej przerażająca, gdy poznano jej przyczynę!

Ale to, co jest prawdą w odniesieniu do tego, co w działaniu natury straszne, stanowi również prawdę wobec tego, co przyjemne i atrakcyjne. Kiedy więc spacerujemy na świeżym powietrzu i medytujemy o zmierzchu, jakże wiele zaskakujących i przytłaczających wrażeń dostarczają nam wszystkie zioła i kwiaty! Nawet gdybyśmy wiedzieli o nich tyle, co najmądrzejsi z ludzi, to jednak wokół nas są tacy – choć niewidzialni – dla których największa ludzka wiedza jest po prostu zupełną ignorancją. A kiedy rozmawiamy na tematy związane z naturą w sposób naukowy, powtarzając nazwy roślin i gleb oraz opisując ich właściwości, powinniśmy robić to z szacunkiem, jakbyśmy rozmawiali wielkich sługach Boga. Nawet z pewnego rodzaju nieśmiałością, którą zawsze odczuwamy, gdy przemawiamy przed uczonymi i mądrymi przedstawicielami naszego śmiertelnego gatunku, jako biedni nowicjusze w dziedzinie wiedzy intelektualnej czy uczynków moralnych.

To nie fantazja, to fakt religijny

Oczywiście mogę sobie wyobrazić osoby mówiące, iż wszystko to jest fantazją. Ale jeśli tak się komuś wydaje, to tylko dlatego, że wciąż nie przywykliśmy do myślenia w ten sposób. A przecież Pismo Święte nie mówi nam o aniołach przez przypadek, ale w celach zupełnie praktycznych. A nie potrafię wyobrazić sobie bardziej praktycznego zastosowania naszej wiedzy niż połączenie widoku tego świata z myślą o przyszłym życiu. Nie wyobrażam sobie bardziej praktycznego zastosowania wiedzy niż to, gdyż przecież ogromną pociechę stanowi świadomość, że gdziekolwiek się udamy, otaczają nas istoty, które służą wszystkim nam, wszystkim dziedzicom zbawienia.

Nawet jeśli ich nie widzimy.

Owszem, doktryna o aniołach była kiedyś – jako się rzekło – przyjmowana nawet zbyt chętnie. A jeśli ktoś chciałby przypominać, że to niebezpieczne, niech przypomni sobie wielką zasadę naszego Kościoła, wedle której „nadużycie nie znosi właściwego użycia”. I niech wyjaśni, jeśli potrafi, dlaczego święty Paweł „zaklina” Tymoteusza wobec Boga i Chrystusa Jezusa i wybranych aniołów (1 Tm 5, 21)? Dlaczego w Liturgii nasz Kościół uczy nas, abyśmy łączyli nasze uwielbienie z uwielbieniem „aniołów i archaniołów” a pierwsi chrześcijanie wyrażali nawet nadzieję, że aniołowie uczestniczą w nabożeństwach Kościoła i wraz z nim wielbią Boga?

Odpowiedzi na te pytania mają bezpośredni wpływ na naszą wiarę w Boga i Jego Syna, ponieważ im szerzej możemy patrzeć w kierunku przyszłego świata, tym lepiej. Kiedy patrzymy na Wszechmogącego Boga otoczonego przez Jego świętych aniołów, tysiące duchów służących Mu i dziesiątki tysięcy stojących przed Nim, idea Jego potężnego majestatu jawi się nam w sposób jeszcze bardziej imponujący i poruszający. Zaczynamy dostrzegać, jak mali jesteśmy, jak bardzo jesteśmy nieznaczący i bezwartościowi, a jak wielki i budzący strach jest On. Nawet najniższy z Jego aniołów jest nieskończenie ponad nami w naszym obecnym stanie! Jakże więc wielki musi być Pan aniołów! Nawet serafini wielbiąc go zakrywają twarze przed Jego chwałą, a zatem jak bardzo powinni się wstydzić grzesznicy stając przed Nim!

Jedną z motywacji dla naszych prób wypełnienia woli Bożej jest myśl, że jeśli osiągniemy Niebo, staniemy się towarzyszami błogosławionych aniołów. Cóż bowiem innego wiemy o dworach niebieskich, jeśli nie to, że są one zamieszkane właśnie przez nich? Dlatego też są oni nam objawieni, abyśmy mieli na czym oprzeć nasze myśli gdy patrzymy w Niebo. Niebo jest pałacem Wszechmogącego Boga i z pewnością musimy myśleć przede wszystkim o Nim, o Jego Synu, naszym Zbawicielu, który umarł za nas i który objawia się w Ewangeliach. To jest konkret, na którym możemy się oprzeć marząc o Niebie. I z tego samego powodu są nam objawieni aniołowie – aby Niebo było w naszej wyobraźni miejscem jak najmniej nieznanym.

Myślmy więc o aniołach Bożych i starajmy się myśleć o nich z szacunkiem. Ale uważajmy, aby kontemplacja ich nie stała się dla nas sensem, sentymentalizmem i rodzajem wysublimowania wyobraźni. Ziemski świat ma być bowiem dla nas światem praktyki i pracy – Bóg objawia nam przebłyski Trzeciego Nieba dla naszej pociechy, ale myślenie o nim musi służyć głównemu celowi naszego obecnego istnienia. Jeśli nie będziemy każdego dnia uświęcać się, aby w przyszłości cieszyć się pełnią znajomości Nieba, wszelkie dzisiejsze rozważania staną się jedynie pułapką naszego wroga. Codzienne praktyki religijne, posłuszeństwo Bogu w naszym powołaniu i w zwykłych sprawach, starania o naśladowanie naszego Zbawiciela Chrystusa w słowach i czynach, nieustanna modlitwa do Niego i poleganie na Nim – to są główne przygotowania do przyjęcia Jego objawień i czerpania z nich korzyści.

 

John Henry Newman, 29 września 1831

Tłumaczenie PCh24.pl

Śródtytuły pochodzą od Redakcji

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(15)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie