29 września 2025

Minister Nowacka o „edukacji zdrowotnej”: sukces, że jest, porażka, że nieobowiązkowa

(Fot. PAP/Rafał Guz)

Szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Barbara Nowacka twierdzi, że dopiero około 10 października znany będzie ogólnopolski odsetek uczniów, którzy nie chcą brać udziału w zajęciach z tak zwanej edukacji zdrowotnej.

 

Na początku poniedziałkowej rozmowy na antenie Radia Zet Bogdan Rymanowski próbował skłonić szefową MEN do jednoznacznej, zero-jedynkowej odpowiedzi na pytanie: „Czy sposób wprowadzenia edukacji zdrowotnej do szkół to sukces? Tak czy nie?”.

Wesprzyj nas już teraz!

Ja uważam, że to powinien być przedmiot obowiązkowy. Wtedy byłby sukces pełen. Tak, jestem szczęśliwa, że mamy dobry, świetnie przygotowany przedmiot. To wielkie ukłony dla wszystkich ekspertów – odpowiedziała Nowacka.

– Ale gdyby pani miała powiedzieć jednym słowem, sukces czy porażka? Sukces czy porażka? – nie dawał za wygraną dziennikarz.

– Powinien być obowiązkowy.

– Czyli sukces, tak czy nie?

– Sukces, że jest. Porażka, że nie jest obowiązkowy – upierała się „ministra”.

Bardziej konkretna nie była odpowiedź na zapytanie o dane dotyczącego skali rezygnacji z udziału przez dzieci w zajęciach z tak zwanej edukacji zdrowotnej.

– Rodzice te informacje przynoszą do szkół. Dyrektorzy mają czas do końca września, ale to zazwyczaj zajmuje im trochę więcej czasu, bo dyrektorzy, jak wiadomo, są też osobami zajętymi, szczególnie na tym samym początku. Także myślę, że na poziomie 10 października będziemy mieli dane – stwierdziła Nowacka. Jak zazwyczaj, usiłowała bagatelizować zagrożenia związane z instruktażami znajdującymi się w podstawie programowej – ideologią gender, promocją rozwiązłości, propagandą klimatyczną i stręczeniem wątpliwych pod względem korzyści produktów Big Pharmy.

Według szefowej MEN, protesty przeciwko przedmiotowi miały charakter polityczny, a przecież resort edukacji chciał w jak najlepszej wierze uczyć dzieci i młodzież w duchu przeciwdziałania uzależnieniom, ochrony sfery psychiczne oraz troski o każdy aspekt zdrowia.

Dziennikarz w kwestii danych przyszedł swej rozmówczyni z pomocą. Ujawnił, że w województwie opolskim EZ na zajęcia nie będzie uczęszczać niemal połowa uczniów, w Stalowej Woli 62 procent, w innych miejscach odsetek także zbliża się do 60 procent.

Są dane, które pokazują, że gdyby przedmiot był obowiązkowy, na przykład nie byłby ustawiany na godzinę siódmą rano, i część osób mówi do mnie: posłalibyśmy dziecko, ale siódma rano, kiedy mieszkamy 30 kilometrów od szkoły, po prostu jest dla dziecka bardzo trudne. I mówiąc szczerze, uprzedzałam o tym, że w momencie, kiedy wycofamy się z obowiązkowości, będzie znacznie mniejsza frekwencja – tłumaczyła minister.

Co zatem jeśli okaże się, że w skali całej Polski więcej niż połowa uczniów przyniosła do szkół oświadczenia o rezygnacji? Czy będzie to porażka MEN?

Nie, jesteśmy na to w pełni przygotowani. W momencie, kiedy mamy przedmiot nieobowiązkowy, ustawiany bardzo często w planie na pierwszej lub ostatniej lekcji, gdzie wywołał Kościół wraz z PiS-em i Konfederacją gigantyczną nagonkę na kwestie dotyczące zdrowia i ochrony zdrowia, to w ogóle to 50% mnie nie dziwi. Przecież sam pan redaktor widział, ile było nieprawd, przekłamań, kłamstw wokół przygotowanej podstawy programowej. Z ambony odczytywane listy biskupów, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistą podstawą programową. I z drugiej strony, my naprawdę musimy jako społeczeństwo dbać o zdrowie. Lekarze mówią: potrzebna nam medycyna prewencyjna, a my dajemy w szkołach już teraz podstawową wiedzę, jak dbać o zdrowie, jak dbać o higienę, jak zapobiegać chorobom, jak mądrze działać – ubolewała polityk koalicji rządzącej.

Inne pytanie dotyczyło ewentualności przywrócenia możliwości prac domowych podlagających ocenom nauczycieli.

– Prace domowe, jak pan redaktor doskonale wie, bo nieraz żeśmy rozmawiali w szkołach podstawowych, mogą być zadawane, natomiast są nieoceniane. Zastanawiamy się, w jaki sposób uczynić tę zmianę, którą żeśmy wprowadzili, którą wiemy, że była potrzebna, bo dzieciaki godzinami nadrabiały to, czego nie zdążyły zrobić w szkole, co budowało duże nierówności, co zrobić, żeby to było efektywne – mówiła minister, konsekwentnie odsyłając do momentu, w którym wypowiedzią się na ten temat eksperci współpracujący z resortem.

 

Źródło: Radio Zet

RoM

 

Hanna Dobrowolska: Przypudrowana trucizna – tzw. edukacja zdrowotna wejdzie do szkół 1 września

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 236 915 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram