Kobiety w krajach europejskich, w tym również i w Polsce, przechodzą na islam. Widzą w nim jasne zasady, możliwość kontaktu z bogiem i spełnienie. Są jednocześnie przekonane, że dyskryminacja płciowa ich nie dotyczy i nie ma nic wspólnego z Koranem.
W ostatnich latach coraz więcej kobiet w Europie przyjmuje religię Mahometa. Islam, jak twierdzą, daje im spokój, sens i porządek w życiu. Jedne szukają duchowości, inne podziwiają kulturę Bliskiego Wschodu, a jeszcze inne wiążą się z muzułmańskimi mężczyznami. Często wszystko zaczyna się w internecie – to tam trafiają na islamskie treści, zawierają nowe znajomości, szukają odpowiedzi.
Także w Polsce pojawia się coraz więcej historii konwertytek. W wywiadach podkreślają, że islam dał im jasne zasady i poczucie bezpieczeństwa. Twierdzą, że nie czują się ograniczane – wręcz przeciwnie, mają wrażenie, że wreszcie wiedzą, jak żyć.
Wesprzyj nas już teraz!
Danuta Awolusi, autorka książki „Wybrałam Allaha”, przekonuje, że kobiety, które zmieniły wiarę szukały bliskości ze Stwórcą. Nie mogły jej znaleźć w katolicyzmie. Dla wielu z nich dogmaty – jak Trójca Święta – były po prostu niezrozumiałe.
Nie podobała się im także zmienność zasad w Kościele katolickim. Na przykład dyspensy od piątkowego postu. Tymczasem zasady islamskie są twarde i niezmienne. Dla wielu kobiet to właśnie – paradoksalnie – okazuje się zaletą. Daje bowiem pewność, oparcie i stałość w chaotycznym świecie. Tak przynajmniej im się wydaje.
W wywiadzie dla Vogue Awolusi zauważa: „Wiele kobiet, z którymi rozmawiałam, miało problem z pojęciem grzechu pierworodnego i Trójcy Świętej. Skoro jest jeden Bóg, to czemu pojawia się w trzech osobach? Wszystkie moje bohaterki albo świadomie szukały alternatywnej religii, która by do nich przemówiła, albo spotkały się z nią przypadkowo czy – jak podkreślają – z przeznaczenia. Nagle okazało się, że wszystkie wątpliwości, które miały przez całe życie względem religii katolickiej, w islamie nie istnieją. Wiele z moich bohaterek mówi, że to religia idealna. Nie mają w niej żadnych wątpliwości, żadnych zagwozdek. A jeśli pojawiają się pytania, islam daje odpowiedź na każde z nich. W razie wątpliwości zawsze można też zwrócić się do imama. Jednym z powodów, dla których kobiety przechodzą na islam, jest jego prostota.”
Ponadto od konwertytek często można usłyszeć, że w krajach muzułmańskich kobiety wcale nie mają gorzej niż w konserwatywnym katolicyzmie. Danuta Awolusi idzie jeszcze dalej – według niej rola kobiety w islamie i katolicyzmie jest dość podobna. Kobieta ma być skromna, posłuszna mężowi i skupiać się na rodzinie. To, co różni obie religie, to – jej zdaniem – większe w islamie wymagania wobec mężczyzny. Muzułmański mąż ma obowiązek troszczyć się o żonę, szanować ją i zapewnić byt rodzinie.
Awolusi przekonuje też, że islam daje kobietom więcej swobody, niż się powszechnie sądzi. Muzułmanka może się kształcić, pracować, podróżować bez opiekuna. Jej zdaniem islam nie demonizuje też aborcji – przynajmniej nie w takim stopniu, jak robi to część środowisk chrześcijańskich.
Islam – jak jest naprawdę?
Z perspektywy wielu europejskich konwertytek islam jawi się jako religia porządku i duchowej jasności. A także uczciwych i akceptowalnych zasad w relacjach między płciami. Zapewne są to często mądre, refleksyjne kobiety, poszukujące sensu w życiu. Niestety tkwią w iluzji. Wystarczy bowiem spojrzeć poza granice Polski i Europy, by ten obraz się rozsypał.
Na przykład w Pakistanie kobiety wciąż żyją pod presją brutalnego systemu. Gwałty i tortury to tam codzienność, a sprawcom niejednokrotnie uchodzi to bezkarnie. Gdy ofiara gwałtu odważy się szukać sprawiedliwości, musi najpierw udowodnić, że nie wyraziła zgody – inaczej to ona stanie przed sądem, oskarżona nie o kłamstwo, lecz o „nierząd”. A wyroki bywają nieludzkie: chłosta, więzienie, czasem nawet ukamienowanie.
Dyskryminacja kobiet jest tam wpisana w prawo. Dotyczy to również dziewczynek – miliony z nich wydawane są za mąż jako dzieci. Trudno tu oczywiście mówić o świadomej zgodzie. Skutki zaś pozostają na całe życie.
Jeszcze bardziej ponura sytuacja panuje w Afganistanie. Dość powiedzieć, że od 2021 roku – po przejęciu władzy przez talibów – to jedyny kraj na świecie, gdzie kobietom całkowicie odebrano prawo do edukacji po 12. roku życia. Dziewczęta nie mają dostępu do szkół średnich, kobiety – do uniwersytetów. Ale to nie koniec. Zakazano im wstępu do parków, siłowni i salonów kosmetycznych. Nie mogą samodzielnie wychodzić z domu, odsłaniać twarzy, śpiewać ani głośno czytać – nawet we własnych czterech ścianach.
Gwałty zbiorowe i tortury w więzieniach talibów stały się ponurym standardem. Kobiety podejrzane o cudzołóstwo ryzykują chłostę albo śmierć przez ukamienowanie. Coraz więcej z nich popełnia samobójstwo – bo w takiej rzeczywistości życie staje się koszmarem bez wyjścia.
Nieco tylko lepsza sytuacja panuje w Arabii Saudyjskiej, gdzie ostatnio dokonały się pewne reformy, lecz jeszcze do 2018 roku kobieta nie miała tam np. prawa usiąść za kierownicą. Zakaz obowiązywał od 1990 roku – po fatwie jednego z najwyższych duchownych, Abd al-Aziza Ibn Baza. A gdy kilka odważnych mieszkanek Rijadu wsiadło za kółko w geście protestu, szybko trafiły do aresztu. Dopiero dekret króla Salmana zakończył 28-letnią drogową segregację.
Warto też spojrzeć na Iran. W grudniu 2024 roku tamtejszy parlament przyjął ustawę o „czystości i hidżabie”, która – choć jeszcze nie została podpisana przez prezydenta Masuda Pezeszkiana wciąż wywołuje falę oburzenia. Liczący 74 artykuły dokument przewiduje brutalne sankcje wobec kobiet i dziewcząt, które nie przestrzegają zasad zasłaniania twarzy i ciała. Mowa o chłostach, grzywnach, więzieniu nawet do 15 lat, zakazach podróży, utrudnieniach w dostępie do edukacji i pracy.
Szczególnie niebezpieczny jest artykuł 37 – przewiduje on do 10 lat więzienia i wysokie grzywny dla tych, którzy odważą się na publiczną krytykę fundamentalistycznych zasad. Co więcej, odpowiedzialność spada także na firmy i instytucje, które nie dopilnują obowiązku zasłaniania twarzy. Równie restrykcyjny jest artykuł 60. Uderza on nawet w tych, którzy próbują bronić kobiet przed aresztowaniami czy nękaniem – za samą próbę interwencji grozi im więzienie lub grzywna.
Islam tak- wypaczenia nie?
Konwertytki – i wspierający je intelektualiści – nie mają złudzeń co do tego, jak wygląda codzienność kobiet w wielu krajach muzułmańskich. Doskonale wiedzą, że sytuacja jest często dramatyczna. Mimo to nie widzą w tym winy samego islamu. Ich zdaniem tzw. ucisk kobiet w islamie to nie kwestia religii, ale lokalnych zwyczajów. Raz obwiniany jest szariat, innym razem kultura, a jeszcze innym – po prostu mężczyźni. Sama religia? Jest czysta, prosta i niewinna.
„Wśród tych wszystkich wymienionych kontrowersji jedynym prawdziwym nakazem – według Koranu – jest ten związany z zakrywaniem włosów” – mówi dla Vogue Agnieszka Amatullah Wasilewska, jedna z bohaterek książki Awolusi.
W tej samej rozmowie sama Awolusi przekonuje zaś, że „musimy oddzielić religię od kultury i polityki. Moje bohaterki powtarzają, że nie ma na świecie państwa prawdziwie muzułmańskiego. Gdyby taki twór istniał, musiałby w pełni przestrzegać Koranu, a wtedy wszystkie te kontrowersyjne kwestie przestałyby istnieć.”
Brzmi znajomo? Bardzo. Dokładnie tak samo tłumaczyli się kiedyś marksiści. Gdy system walił się w gruzy, winna była nie ideologia, lecz jej „błędne wdrożenie”. Tu mamy powtórkę z rozrywki: islam – sam w sobie rzekomo jest doskonały – zostaje jednak wypaczony w realnym świecie.
Tymczasem warto powiedzieć jasno: islam to nie tylko duchowość. To przede wszystkim system prawny. Religia ta bowiem wnika w życie prywatne i publiczne, nadzoruje sądy, małżeństwo, ubiór, dziedziczenie, a nawet… sposób karcenia żony. Religia, która powstała w konkretnym miejscu i czasie – wśród plemion VII-wiecznej Arabii. I to właśnie ta plemienna, patriarchalna kultura została wyniesiona do rangi boskiego wzorca.
Koran a kobiety
Wystarczy sięgnąć po tłumaczenie Koranu Józefa Bielawskiego i przeczytać wybrane passusy odnoszące się do podporządkowania kobiet. Oto kilka cytatów:
Koran 4,11
„I daje wam Bóg przykazanie co do waszych dzieci: synowi przypada udział podobny do udziału dwóch córek. A jeśli będzie córek więcej niż dwie, to pozostanie im dwie trzecie z tego majątku; a jeśli będzie tylko jedna, to dla niej będzie połowa.”
Koran 4,15
„A wobec tych spośród waszych kobiet, które popełnią wszeteczeństwo, zażądajcie świadectwa czterech spośród was. I jeśli oni poświadczą, to trzymajcie je w domach, dopóki nie zabierze ich śmierć albo też, póki Bóg nie przygotuje dla nich jakiejś innej drogi.”
Koran 2,228
„Mężczyźni mają nad nimi wyższość.”
Koran 4,34
„Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi, i ze względu na to, że oni rozdają ze swojego majątku. Przeto cnotliwe kobiety są pokorne i zachowują w skrytości to, co zachował Bóg. I napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je! A jeśli są wam posłuszne, to starajcie się nie stosować do nich przymusu. Zaprawdę, Bóg jest wzniosły, wielki!”
Oczywiście fragmenty te nie są jedynymi dotyczącymi kobiet w Koranie. Ktoś mógłby więc powiedzieć, że są wyrwane z kontekstu. Jednak w islamie nie ma centralnego autorytetu narzucającego oficjalną interpretację. Dosłowne rozumienie tych fragmentów może być więc uznane za równie zgodne z islamem jak bardziej subtelna ich interpretacja.
Islam w średniowieczu i nowożytności
Zresztą znaczna część islamu to dzieje pognębiania kobiet. Na przykład w średniowieczu najwięksi myśliciele islamu nie tylko akceptowali jej podporządkowanie – oni je sankcjonowali jako wyraz boskiej woli. Weźmy choćby Al-Ghazalego, jednego z najważniejszych autorytetów sunnickich. Twierdził, że kobieta została ukarana osiemnastoma cierpieniami za grzech Ewy. Menstruacja, ciąża, zakaz rozwodu, brak dziedziczenia, obowiązek zasłaniania ciała, zakaz samodzielnych podróży czy przymus życia w domu – to wszystko zesłane z góry kary.
Małżeństwo? Al-Ghazali nazywa je wprost „formą niewolnictwa”. Żona to – według niego – „niewolnica męża”. Ma być dla niego zawsze dostępna seksualnie, spełniać obowiązki domowe, stawiać go ponad siebie i swoją rodzinę, być posłuszna „we wszystkim, co nie jest grzechem”. Kobieta ma stworzyć mężowi warunki do pracy, nauki i modlitwy. Prosty, brutalny układ.
Również w epoce nowożytnej, od imperium osmańskiego po Persję i Maghreb, rola kobiety w większości społeczeństw muzułmańskich była wyraźnie podporządkowana mężczyźnie. Przypadki wpływowych kobiet w świecie islamu należą do rzadkości. Małżeństwa aranżowane bez zgody dziewczyny, często niepełnoletniej, były normą.
A życie publiczne? Zarezerwowane było wyłącznie dla mężczyzn. W wielu regionach obowiązywała pełna segregacja płci. Kobieta nie mogła podróżować bez opiekuna, edukacja żeńska była wyjątkiem, a nie standardem.
Francuski filozof Rémi Brague zauważa, że w islamie najważniejszym przymiotem Boga nie jest ojcostwo ani miłość, lecz czysta wszechmoc. „W islamie Allah nie jest ojcem – tu pozostaje sama wszechpotęga. Stworzenie ukazuje właśnie ją, a nie piękno Stwórcy. Ta moc częściej przejawia się w zdolności niszczenia niż budowania” – pisze Brague w książce ,,Prawo Boga”. To spojrzenie pomaga zrozumieć, dlaczego Koran i tak wiele krajów świata islamskiego aprobuje przemoc – zarówno wobec wrogów, jak i wobec kobiet. I nie jest to jedynie kulturowe wypaczenie, jak lubią tłumaczyć sobie niektóre konwertytki.
Islam jako iluzja
Coraz częstsze przechodzenie kobiet na islam, także i w Polsce, wynika więc raczej z iluzji duchowego uproszczenia niż z realnych zalet tej religii. Owszem, islam oferuje jasne zasady – ale wraz z nimi stawia również twarde wymogi. I nie ma tu mowy o równowadze między płciami.
Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się proste i przejrzyste: jeden Bóg, niezmienne reguły, poczucie ładu. Ale ta prostota ma swoją cenę. Dopóki żyje się w europejskiej rzeczywistości, gdzie szariat nie ma mocy prawnej, a kodeks karny nie pochodzi z VII wieku – można czuć się bezpiecznie. I tu właśnie działa paradoks: kobieta może przyjąć islam, bo… to prawo Zachodu chroni ją przed jego skutkami.
To taki islam w lekkiej formie – duchowość bez całego ciężaru kulturowego i prawnego, który niesie ze sobą prawdziwa wersja tej religii. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy zderzenie z prawdziwym islamem nie odbywa się już nie na YouTubie, lecz w realnym życiu – w kraju, gdzie Koran ma rangę prawa. Tam, gdzie za brak hidżabu grozi chłosta, a za cudzołóstwo – śmierć. Tam, gdzie prawa kobiet są – w przeciwieństwie do Zachodu – systemowo ograniczone.
W takiej rzeczywistości duchowy porządek łatwo może zamienić się w opresję. I wtedy może się okazać, że ten cały zachodni chaos, przed którym się uciekło – był jednak wolnością. Tylko nie dość docenioną.
Stanisław Bukłowicz