9 października europosłowie po raz kolejny będą mogli wypowiedzieć się w sprawie wotum nieufności wobec szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Tym razem pod głosowanie mają być poddane dwa wnioski: jeden złożony przez „lewicę” i jeden przez „prawicę”. Lewica zapowiedziała, że wniosku prawicy nie poprze.
Manon Aubry, współautorka wniosku Lewicy odmówiła poparcia inicjatywy partii Patriots for Europe, ponieważ ma on mieć „wyraźnie antyimigracyjny” charakter.
Oba wnioski zostały złożone 11 września, w następstwie dorocznego orędzia o stanie Unii wygłoszonego przez von der Leyen. W tym roku będzie to już druga próba usunięcia Niemki ze stanowiska. Wcześniej głosowanie nad wotum nieufności odbyło się w lipcu.
Wesprzyj nas już teraz!
Zarówno grupa socjalistyczna, jak i liberalna zapowiedziały, że będą bronić szefowej KE. Podobnie ma zrobić Europejska Partia Ludowa (EPL). Partie centrowe nie chcą wykorzystywać głosowania jako argumentu w trwających negocjacjach Omnibusa dotyczących reformy gospodarczej Unii Europejskiej.
Lewica zabiegała o to, aby dwa wnioski były oddzielnie debatowane, ale Konferencja Przewodniczących Parlamentu nie zgodziła się na to. Przedstawiciele tej opcji chcieli pozyskać jak najwięcej głosów ze strony Zielonych i socjalistów, zwracając uwagę na brak zdecydowanych działań KE w sprawie Strefy Gazy i jednocześnie poparcie kontrowersyjnych umów handlowych oraz domniemane wycofywanie się z polityki ochrony środowiska, a także „omijanie” Parlamentu w wielu sprawach. Głosowanie nad wnioskiem dotyczącym wotum nieufności ma być swoistym sygnałem dla Komisji i Europejskiej Partii Ludowej pokazującym, że nie mogą brać za pewnik poparcia dla KE na czele z von der Leyen. Aubry zwraca uwagę na podziały istniejące w Partii Zielonych i wśród socjalistów. Ma nadzieję, że europosłowie tych opcji „zdezerterują” i poprą wotum nieufności.
Debaty odnośnie do obu wniosków odbędą się trzy dni przed głosowaniem, to jest 6 października. Czy von der Leyen naprawdę może przegrać? „Politico” nie ma wątpliwości, że „przewodnicząca Komisji przetrwa czwartkowe głosowania”, chociaż rośnie „dezaprobata dla jej przywództwa”. Dodaje także, że „to bezprecedensowe, iż kierownictwo UE musi zmierzyć się z głosowaniem w sprawie wotum nieufności w tak krótkim czasie”.
„Choć europosłowie – w tym niektórzy z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej – są coraz bardziej krytyczni wobec kierownictwa przewodniczącej Komisji, chętniej wykorzystają poniedziałkową debatę w Parlamencie Europejskim do wyrażenia swojego niezadowolenia, niż przyłączą się do skrajnej prawicy i lewicy, by ją odwołać w czwartkowych głosowaniach” – czytamy. Faktem jednak jest narastające niezadowolenie z tego, w jakim kierunku podąża KE pod wodzą von der Leyen.
Parlament składa się z 719 posłów. Dwie trzecie z nich musiałoby zagłosować przeciwko szefowej KE. Łącznie Patrioci, Lewica i ESN mają 158 głosów. Potrzebowaliby znacznego poparcia ze strony deputowanych z centrum. I chociaż „centrum” ma się odwracać od von der Leyen, to jednak nie jest to na tyle poważne, by doprowadzić do jej upadku.
Europosłowie, którzy złożyli wnioski o wotum nieufności, oskarżają von der Leyen o osłabianie UE, brak przejrzystości, błędną ocenę umów handlowych ze Stanami Zjednoczonymi i Ameryką Łacińską, niewłaściwe stanowisko w sprawie Strefy Gazy, porzucenie rolników i osłabienie „Zielonego Ładu”.
Ursula von der Leyen ma spotykać się z „rosnącym sprzeciwem” nawet pośród delegatów krajowych swojej partii. Za wotum Lewicy mają głosować posłowie partii Patriotów, co zadeklarował lider Jordan Bardella, protegowany Marine Le Pen, a także Grupa Konserwatystów i Reformatorów.
Wielu parlamentarzystów uważa, że gdyby von der Leyen została odsunięta, to wybrano by jeszcze gorszego kandydata. Z kolei dla liberałów i socjalistów usunięcie von der Leyen z urzędu oznaczałoby osłabienie ich własnych komisarzy, a co za tym idzie, ograniczenie ich wpływów.
Źródła: brusselssignal.eu / politico.eu
AS
Czy von der Leyen ujawni rozmowy z Pfizerem? Orzeknie o tym Trybunał