Od 1 października w Polsce obowiązuje system kaucyjny. Póki co mamy jeszcze okres przejściowy, ale niebawem machina ruszy na całego. Po co? Oficjalnie – dla środowiska. Faktycznie… dla ogromnych pieniędzy. O sprawie mówił Radosław Pogoda goszczący w Klubie „Polonia Christiana” w Olsztynie.
System kaucyjny, w ocenie Pogody, jest przygotowany z dwóch powodów. Pierwszy z nich doskonale jest nam znany i promowany przez media – kwestie ochrony środowiska, co w rzeczywistości jest bzdurą. – Powód jest prosty. To jest 12 miliardów złotych do wzięcia co roku dla tak zwanych operatorów systemu – powiedział Radosław Pogoda. – Parę złotych zarobią ci, którzy będą produkowali automaty do zbierania tych butelek. Ogromne pieniądze, ponad te, o których mówię tutaj, będą wydane na to, żeby te automaty utrzymywać. Nic to nie zmieni, jeśli chodzi o kwestię śmieci. Nic to nie zmieni, jeśli chodzi o kwestię środowiska. To będą pomijalne wartości – ocenił.
Pogoda zauważył, że my już dzisiaj „zachowujemy się jak pracownicy zakładów oczyszczania, sortując śmieci w naszych domach na dwa, na trzy, na cztery różne worki”. Teraz zamiast wyrzucać np. plastikowe butelki do żółtego worka, będziemy je przechowywać niezgniecione i oddawać w automacie. Jeśli tego nie uczynimy, stracimy wpłaconą wcześniej kaucję.
Wesprzyj nas już teraz!
– Co to oznacza szerzej? (…) Dzisiaj ogromna część samorządów już się połapała, że śmieci to jest doskonały biznes dla krewnych i „znajomych królika”. Prywatne polskie firmy, które od lat zajmowały się wywożeniem śmieci, wywożeniem gruzu, tych wszystkich rzeczy związanych z odpadami komunalnymi, przemysłowymi itd. dzisiaj są zastępowane masowo przez spółki zakładane przez samorządy. Tu będzie więc prosta sprawa. Te wszystkie spółki będą nierentowne, bo mogą być, bo są karmione waszymi pieniędzmi z waszych podatków lokalnych. W miejsce biznesu śmieciowego, który na całym świecie zarabia kolosalne pieniądze właśnie na odzyskiwaniu plastiku, na odzyskiwaniu szkła, aluminium, stali itd., będziemy mieli nierentowne, utrzymywane z naszej kieszeni firmy samorządowe, które będą karmnikiem, kolejnym korytem dla ludzi funkcjonujących na poziomie lokalnym – mówił.
Co robią Niemcy?
Radosław Pogoda zauważył, że można dostrzec też pewne zwiastuny zmiany. Oto bowiem Niemcy zaczynają buntować się wobec tego, co płynie z Brukseli. – Kanclerz Merz mówi wprost, dosyć zielonego ładu, wycinamy w tej chwili wiatraki i w miejsce wiatraków kopiemy dalej węgiel kamienny, kopiemy dalej węgiel brunatny. Jeśli państwo nie wierzycie, zobaczcie sobie takie dwie nazwy. Alfa Ventus to jest pierwsza farma wiatrowa postawiona przez Niemców na Morzu Północnym. Ona miała funkcjonować przez 30 lat w momencie, kiedy przestano dopłacać z budżetu państwowego do tej farmy wiatraków, Niemcy stwierdzili: tniemy to wszystko, bo to nie jest w stanie zarobić na siebie pieniędzy. Druga nazwa Garzweiler, kopalnia koło Aachen. To tam właśnie wycina się w tej chwili wiatraki, żeby poszerzyć ilość miejsca dla odkrywkowego pozyskiwania węgla, który w niedalekiej elektrowni idzie w komin i napędza niemiecką gospodarkę – wyliczał.
Jak mówił, Niemiecki przemysł dzisiaj rozumie, że przegrał wojnę z Chinami i zrobi wszystko, żeby się wycofać z błędnej polityki. Tak mamy zapowiedzi kanclerza Merza, że Niemcy nie pozwolą na wprowadzenie zakazu rejestracji samochodów spalinowych po roku 2035, czy przeznaczenie 30 miliardów euro na to, by nie likwidować kopalni węgla kamiennego, żeby nie usuwać sprzętu z elektrowni węglowych, które miały do roku 2028 być
– Wygląda na to, że jest nadzieja. To znaczy moment, w którym bogatym przestaje starczać nasze życie, kiedy przestaje przede wszystkim wystarczać pieniędzy na to, żeby karmić socjale migrantów, których przyjęli na swój pokład miliony, oni doskonale wiedzą, co trzeba zrobić. Kłopot jest tylko taki, że – tu przychodzi powiedzonko mojego dziadka – zanim gruby schudnie, to chudy zdechnie. My jesteśmy tym chudym – dodał.
Więcej w materiale filmowym PCh24.TV