W Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych (19 października) przejmująco wybrzmiewa historia dwóch bł. księży marianów – Jerzego Kaszyry i Antoniego Leszczewicza, którzy dosłownie, za swoimi parafianami poszli w ogień. Niezłomna postawa księży męczenników, była zasiewem krwi, który wskrzesił Kościół na Białorusi.
Wybitny marianin
Jerzy Kaszyra urodził się 4 kwietnia 1904 roku w Aleksandrowie (dziś miejscowość ta leży w obwodzie witebskim na Białorusi). W roku 1922 wstąpił do seminarium księży marianów w Drui. Ukończył je i śluby zakonne przyjął w roku 1926. Nauka szła mu bardzo dobrze, więc jego przełożeni skierowali go na studia filozoficzne do Angelicum w Rzymie, a potem studiował jeszcze teologię w Wilnie. Dopiero wówczas, 20 czerwca 1935 roku, przyjął święcenia kapłańskie. Pierwsze lata posługi kapłańskiej oraz duszpasterskiej pełnił w mariańskich parafiach na Litwie (był przełożonym domu zakonnego w Wilnie). W Drui był natomiast wychowawcą młodzieży i kleryków. Później skierowano go do Raśnej na Polesiu (rok 1938) gdzie został przełożonym klasztoru.
Wesprzyj nas już teraz!
Kiedy po 17 września 1939 Sowieci zajęli Raśną, skonfiskowali wszystkie dobra zakonne. Ksiądz Jerzy Kaszyra wyjechał na Litwę do klasztoru marianów w Kalwarii Żmudzkiej. W lipcu 1942 roku wraz z ks. Antonim Leszczewiczem został skierowany przez władze zakonne na misje do Rosicy.
Doświadczony misjonarz
Antoni Leszczewicz urodził się w roku 1890 w Abramowszczyźnie na Wileńszczyźnie. Seminarium Duchowne w Petersburgu, ukończył w roku 1914. Po święceniach kapłańskich wyjechał na misje na Daleki Wschód. Przez rok pracował jako wikariusz w Irkucku. Później był prefektem szkół w syberyjskim mieście Czyta i misjonarzem w Mandżurii. W roku 1937 podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu księży marianów. Złożył swoje podanie o przyjęcie w Rzymie, osobiście na ręce generała zakonu i został przyjęty. Pod koniec sierpnia roku 1939 objął funkcję ekonoma domu zakonnego w Drui (obecnie Białoruś). W lipcu 1942 roku wraz z ks. Jerzym Kaszyrą został skierowany przez władze zakonne na misje do Rosicy.
Poszli na śmierć razem ze swoimi parafianami
O księży marianów poprosili polscy mieszkańcy terenów na rzeką Dźwiną, którzy od wielu lat pozbawieni byli przez Sowietów kapłanów. Ksiądz Leszczewicz został wyznaczony na przełożonego misji. To właśnie on na centrum pracy misyjnej wybrał Rosicę, w której był jedyny funkcjonujący kościół parafialny. Księżom misjonarzom pomagał miejscowy proboszcz oraz siostry Eucharystki. Rozpoczęła się trudna praca misyjna, wówczas tereny te zajęte były, od roku, przez Niemców. Książa marianie Kaszyra i Leszczewicz wyjeżdżali do okolicznych miejscowości, w których mieszkało wielu Polaków katolików i zakładali tam punkty duszpasterskie.
Na początku roku 1943 do księży dotarły pierwsze ostrzeżenia o niebezpieczeństwie przeprowadzenia niemieckich akcji odwetowych, związanych z działalnością sowieckiej partyzantki, na ludności cywilnej i duchowieństwie. Księża misjonarze postanowili jednak nie opuszczać swoich parafian. Niebawem obawy przerodziły się w rzeczywistość. W lutym 1943 roku w ramach ekspedycji karnej odziały niemieckie wraz z kolaborującymi z nimi oddziałami łotewskimi rozpoczęły akcję pacyfikacyjną. Poległa ona na paleniu wsi oraz zamykaniu ich mieszkańców w kościele w Rosicy. W świątyni przebywali oni bez jedzenia kilka dni.
Spodziewano się najgorszego, więc księża marianie spowiadali, chrzcili, udzielali ostatniego namaszczenia. Na prośbę księdza Leszczewicza Niemcy wypuścili siostry Eucharystki. Ludzi młodych wywożono z kościoła do obozu koncentracyjnego w okolicach Rygi. Najsłabszym – starym, chorym i dzieciom Niemcy, z ich łotewskimi pomocnikami, zgotowali zagładę. 17 lutego kilkuset osobową grupę więzionych w kościele, razem z ich duchowym opiekunem księdzem Leszczewiczem, zapędzono do dużej drewnianej stajni.
Kiedy stajnia była pełna ludzi, zamknięto i zabarykadowano drzwi, polali stajnię benzyną, a potem bestialsko do środka budynku, przez okienka, okupanci zaczęli wrzucać granty. Eksplozje grantów zabiły wiele osób i zapaliły stajnię. Niektórym ludziom udało się wybić w ścianie deski i podjąć próbę ucieczki. Większość z nich zginęła od kul oprawców, jednak część zbiegła do lasu. To właśnie ci ocaleńcy wrócili po jakimś czasie żeby pochować zwłoki 380 zabitych m.in. ks. Antoniego Leszczewicza.
Podobną, męczeńską śmiercią zakończyło się święte życie ks. Jerzego Kaszyry. Został zamordowany przez niemieckich oprawców 18 lutego 1943 roku. Poszedł na śmierć nie chcąc opuścić swoich parafian. Niemcy i Łotysze, wraz z grupą 30 osób, zamknęli kapłana w drewnianym domu należącym do miejscowej rodziny Hadziuków. Scenariusz zbrodni był standardowy, co ciekawe bardzo podobny do niemieckiej zbrodni na Żydach w Jedwabnem. Budynek zamknięto, oblano benzyną i podpalono.
13 VI 1999 roku Ojciec święty Jan Paweł II w czasie uroczystej Mszy św. na Placu Piłsudskiego w Warszawie beatyfikował 108 męczenników Kościoła w Polsce z okresu II wojny, wśród nich ks. Antoniego Leszczewicza oraz ks. Jerzego Kaszyrę.
Adam Białous