27 października 2025

Ulgi, dotacje i preferencyjne warunki. Radosław Pogoda mocno o „wiatrakowym biznesie”

(Źródło: YouTube/Wolność i Własność)

Sprawa budowy farm wiatrowych co jakiś czas odżywa w Polsce, głównie z uwagi na pomysły zmian prawa tak, by umożliwiało stawianie turbin coraz bliżej domostw. Wiele nam mówi się wówczas o zielonej energetyce i opłacalności jej wiatrowej odmiany. A jak jest naprawdę? Sprawę na kanale Wolność i Własność przybliżył Radosław Pogoda.

Jak zauważył, szwajcarskim dziennikarzom udało się zebrać dane z ok. 18 tys. turbin wiatrowych w Niemczech (to około 2/3 zainstalowanych tego typu urządzeń) i na ich podstawie obliczono, że zaledwie jedna czwarta wiatraków jest w stanie osiągać wydajność na poziomie nieco poniżej 20 proc. (w większości przypadków są to niższe współczynniki).

Tymczasem już w roku 2003, kiedy rozpoczynała się ofensywa wiatrakowa szacowano, że siłownia wiatrowa, a by być rentowna, winna osiągać wskaźnik 23 proc. – Tyle wystarczało, taka efektywność samej turbiny wystarczała, żeby po dodaniu pieniędzy, które dokłada do takiej turbiny państwo, po dodaniu wszelkiego rodzaju dodatków, „niedodatków”, zwolnień podatkowych, które wynikają z tego, że jest to inwestycja ekologiczna, aby taka siłownia wiatrowa była rentowna w takim codziennym użytkowaniu. Jeżeli patrzymy na dane dzisiejsze z roku 2024-2025, to sytuacja wygląda zupełnie inaczej – mówił.

Wesprzyj nas już teraz!

Okazuje się, że zmiany na rynku finansowania, zmiany systemu dopłat w Niemczech poszły tak daleko, że „o ile w roku 2003 wystarczyło 23%, dzisiaj ten współczynnik powinien sięgać 30%, a najlepiej 30% przekraczać”.  – System zmienił się na tyle mocno, że nie wystarczy tego dofinansowania państwowego, aby taka turbina dla inwestora była rentowna. Tak naprawdę dzisiaj, jak popatrzymy na dane szczegółowe (…) wniosek jest jeden: większość farm wiatrowych (…) utrzymuje się na rynku tylko i wyłącznie ze względu na dopłaty niemieckiego systemu finansowania i inwestycji w zieloną energię – ocenił.

– To właśnie zmiana systemu dofinansowania, zmiana systemu, która zabrała pieniądze z energetyki wiatrowej, tej morskiej, była powodem tego, aby zamknąć pierwszą, eksperymentalną, odtrąbioną jako sukces, wielką farmę wiatrową na Morzu Północnym. Ta farma została zwinięta. A tu nie było żadnej zmiany – nie zmieniło się morze, nie zmienił się wiatr, nie zmieniły się żadne inne wskaźniki, zmienił się tylko ten jeden: to ile pieniędzy do każdej godziny pracy tego ustrojstwa, do każdej kilowatogodziny wyprodukowanej przez taką wiatrową machinę dokłada niemieckie państwo, czyli dokłada końcowy użytkownik prądu, końcowy użytkownik sieci energetycznej – podkreślił Radosław Pogoda.

Jak ocenił w dalszej części programu, okazuje się, że wiatraki, o których tu wcześniej wspomniano, nigdy nie były w stanie zarobić na siebie – „nie tylko tą energią wypracowaną przez wiatr, ale nawet po dodaniu tych wszystkich dodatków, dopłat itd.” – One nie były w stanie na siebie zarobić. Były stawiane tylko i wyłącznie w celach politycznych oraz w celach inwestycyjnych, żeby dostać preferencyjny kredyt, żeby skorzystać z dopłat – podkreślił. Szacunki wskazują, że wśród zainstalowanych urządzeń tego typu zaledwie 15 proc. osiąga wyniki, które uzasadniają ekonomicznie sens ich istnienia.

Więcej w nagraniu na kanale Wolność i Własność:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie