2 listopada 2025

Prof. Roberto de Mattei: Błędna droga synodalna Kościoła we Włoszech. Co na to Leon XIV?

(Prof. Roberto de Mattei/youtube/TVP)

Tylu jest wspaniałych małżonków, których można postawić młodym za wzór chrześcijańskiego życia. Zamiast tego włoski proces synodalny chce towarzyszyć związkom niesakramentalnym… O skandalu pisze historyk Kościoła, prof. Roberto de Mattei.

Louis Martin (1823–1894) i Zélie Guérin (1831–1877), rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, zostali wspólnie kanonizowani w 2015 roku. W dziesiątą rocznicę ich wyniesienia na ołtarze, 1 października, papież Leon XIV skierował do bp. Bruno Feilleta, ordynariusza Séez, obszerny list, z którego warto przytoczyć najważniejsze fragmenty.

„Spośród powołań, do których Bóg wzywa kobiety i mężczyzn, małżeństwo – mówi Papież – należy do najbardziej szlachetnych i wzniosłych. (…) Louis i Zélie zrozumieli, że mogą dążyć do świętości nie pomimo małżeństwa, lecz poprzez małżeństwo, w małżeństwie i razem jako małżonkowie; że ich związek miał być punktem wyjścia dla wspólnego wzrastania ku Bogu. Święci małżonkowie z Alençon są więc jasnym i porywającym wzorem dla wszystkich, którzy już podjęli tę drogę lub chcą ją podjąć z pragnieniem prowadzenia życia pięknego i dobrego przed obliczem Pana – w radościach i w próbach. Realizowali swój stan życia w zwyczajnej codzienności (…). Nie dajmy się jednak zwieść: to życie pozornie «zwyczajne» było przeniknięte obecnością Boga – i to obecnością nadzwyczajną. Bóg był dla nich absolutnym centrum. «Bóg na pierwszym miejscu» – oto motto, na którym zbudowali całe swoje istnienie”.

Wesprzyj nas już teraz!

„Oto więc – dodaje Leon XIV – wzór małżeństwa, jaki Kościół Święty ukazuje młodym, którzy może z wahaniem rozważają wejście na tak piękną drogę: wzór wierności i wzajemnej troski; wzór gorliwości i wytrwałości w wierze; wzór chrześcijańskiego wychowania dzieci; wzór hojności w praktykowaniu miłości i sprawiedliwości społecznej; wzór ufności w doświadczeniach… Ale nade wszystko ta wzorcowa para świadczy o niewysłowionym szczęściu i głębokiej radości, jaką Bóg już tu, na ziemi, a potem na wieczność, daje tym, którzy kroczą drogą wierności i płodności duchowej. W czasach trudnych i zamęczonych, gdy młodym przedstawia się tyle kontr-wzorów związków – przelotnych, indywidualistycznych, egoistycznych, dających gorzkie i rozczarowujące owoce – rodzina zamyślana przez Stwórcę może wydawać się czymś przestarzałym i nudnym. Louis i Zélie Martin świadczą, że jest inaczej (…).

Jaką radością jest spotkanie przy stole w niedzielę po Mszy, gdy pierwszym gościem jest Jezus, który dzieli radości, troski, plany i nadzieje każdego! Jaką radością są wspólne modlitwy, święta rodzinne, wydarzenia znaczące rytm życia! Jakim pocieszeniem jest bycie razem w doświadczeniach, złączenie z Krzyżem Chrystusa, gdy przychodzi chwila próby! I jaką nadzieją jest perspektywa ponownego zjednoczenia w chwale Nieba!

Drogie małżeństwa, zachęcam was, abyście odważnie trwali na tej drodze – niekiedy trudnej i skomplikowanej, lecz pełnej światła. Przede wszystkim postawcie Jezusa w centrum waszych rodzin, waszych zajęć i waszych decyzji. Ukażcie waszym dzieciom Jego miłość i bezgraniczną czułość, i starajcie się prowadzić je ku umiłowaniu Go tak, jak na to zasługuje. To wielka lekcja, jakiej udzielają nam Louis i Zélie – tak potrzebna dziś Kościołowi i światu. Jak Teresa mogłaby tak ukochać Jezusa i Maryję – i przekazać nam tak piękną naukę – gdyby nie uczyła się tego od swoich rodziców od najmłodszych lat?”

Kilka tygodni po tym przesłaniu, 25 października, [włoskie] „Trzecie zgromadzenie synodalne” zatwierdziło – 781 głosami „placet” na 809 głosujących – dokument podsumowujący Konferencji Episkopatu Włoch, zatytułowany „Zaczyn pokoju i nadziei”. Dokument ten nie ma charakteru doktrynalnego, ale duszpasterski, i należy oceniać go przede wszystkim pod kątem stylu i języka, które powinny być jasne i ewangeliczne, a są tymczasem zawiłe i przesiąknięte duchem świata.

Uderza przede wszystkim brak pozytywnych wzorców proponowanych młodym i rodzinom. A przecież, nawet bez odwoływania się do wspomnianych przez Papieża małżonków, można byłoby – pozostając tylko na gruncie włoskim – wskazać jako przykłady: błogosławionych Luigi Marię Beltrame Quattrocchiego i jego żonę Marię; czcigodnych sług Bożych Sergio Bernardiniego i Domenicę Bedonni; sług Bożych Ulissego Amendolagine i Lelię Cossidente – wszyscy żyjący w XX wieku (por. La santità nelle famiglie del mondo, Libreria Editrice Vaticana 2022).

Ponadto, można było jasno określić rodzinę chrześcijańską – związek mężczyzny i kobiety, nierozerwalnie związanych dla założenia rodziny – jako piękny wzór dla młodych. Tymczasem nie tylko tego nie uczyniono, ale w punkcie „Troska o relacje” w części I włoscy biskupi proponują „drogi towarzyszenia, rozeznania i integracji” dla „stabilnych sytuacji uczuciowych i rodzinnych innych niż sakrament małżeństwa”, precyzując, że chodzi o „drugie związki, konkubinaty, małżeństwa i związki cywilne itd.” (nr 30) – a więc o to, co Leon XIV słusznie nazywa „kontr-wzorami”, rodzącymi owoce gorzkie i rozczarowujące.

W następnym punkcie wyraża się życzenie, aby „Kościoły lokalne, przezwyciężając niekiedy rozpowszechnione w środowiskach kościelnych i społecznych postawy dyskryminacyjne, zaangażowały się w promowanie uznania i towarzyszenia osobom homoafektywnym”. Warto odnotować zastąpienie terminu „homoseksualny” terminem „homoafektywny” oraz przypisanie pozytywnego słowa „uznanie” sytuacjom obiektywnie grzesznym.

Język i duch dokumentu stoją w wyraźnym kontraście do tonu Leona XIV. O ile Papież w swoim przesłaniu wzywa do postawienia „Jezusa w centrum” i „Boga na pierwszym miejscu”, o tyle w tekście zatwierdzonym przez biskupów Jezus Chrystus i Bóg są konsekwentnie nieobecni. Perspektywa staje się socjologiczna i antropocentryczna. Patrzy się nie ku Chrystusowi, ale ku światu – po to, by go pobłogosławić.

W słowach dokumentu – jak podkreśla we „Wprowadzeniu” przewodniczący [włoskiej] Drogi synodalnej, bp Erio Castellucci – zawarta jest historia i sens synodalnego procesu Kościołów we Włoszech. „W tych czterech latach – pisze biskup – inspirowaliśmy się nauczaniem papieża Franciszka, który od początku synodalnej drogi Kościoła powszechnego zachęcał nas – przypominając Yves’a Congara – by nie tworzyć nowego Kościoła, lecz Kościół inny, otwarty na nowość, jaką Bóg chce mu zasugerować”. Castellucci dodaje, że dokument „odzwierciedla rzeczywistość ponad dwustu Kościołów lokalnych, ze wszystkimi ich odgałęzieniami”, „wspólnot chrześcijańskich”, które „nie są w rozsypce”. Odwołanie do dwóch setek Kościołów lokalnych brzmi jak zawoalowana groźba możliwej rebelii wobec papieża, gdyby ośmielił się przeciwstawić temu kierunkowi.

Taka jest rzeczywistość, którą Leon XIV odziedziczył po swoim poprzedniku. Ale co dziś może zrobić Papież, by zatrzymać proces samorozkładu Kościoła, proces nie tylko włoski, ale globalny, zapoczątkowany nie za pontyfikatu Franciszka, lecz w latach posoborowych? Kim są dziś przewodniczący i sekretarze konferencji episkopatów na świecie? Kim jest ponad pięć tysięcy biskupów rezydencjalnych? Kim jest ponad czterystu tysięcy kapłanów, zależnych od tych biskupów, jeśli nie w wielkiej mierze ludźmi Kościoła ukształtowanymi w seminariach i uczelniach kościelnych przesiąkniętych relatywizmem i neomodernizmem, którzy do swoich funkcji zostali powołani w zgodzie z tymi doktrynami i którzy współtworzą łańcuch dowodzenia, z którego dotąd eliminowano i marginalizowano kapłanów i biskupów najbardziej wiernych niezmiennemu nauczaniu Kościoła?

Pytanie jest pełne bólu i należy je stawiać z różańcem w ręku, ponieważ to, co po ludzku wydaje się niemożliwe, może stać się możliwe z pomocą Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych (Mt 19, 26).

Roberto de Mattei

Corrispondenza Romana

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie