W listopadzie mają ruszyć szkolenia wojskowe dla chętnych. Ich forma budzi jednak wątpliwości części ekspertów – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
W kwietniu premier Donald Tusk zapowiadał szolenia wojskowe dla chętnych, podkreślając, że Polska potrzebuje przynajmnie „100 tys. armii rezerwistów”. Obecnie statystyczny rezerwista ma 46-lat, a ich liczba kurczy się w liczbie 130 tys. rocznie.
Szkolenia wojskowe dla chętnych cywilów rozpoczną się w listopadzie. Rząd pragnie połączyć szkolenia z zakresu rzadzenia sobie w sytuacji kryzysowej z elementami obrony cywilnej. Oferta MON zostanie podzielona na cztery kursy. Osobny element ma zostać skierowany do aktywnej rezerwy WP. Ministerstwo liczy na przeszkolenie przynajmniej 30 tys. obywateli do końca roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozwiązanie budzi wątpliwości ekspertów. Ich zdaniem przygotowania z zakresu obrony cywilnej nie mają nic wspólnego z przeszkoleniem wojskowym. – Nie wiem, dlaczego chcemy łączyć szkolenia wojskowe z obroną cywilną. Totalna aberracja. OC nie ma nic wspólnego z wojskiem. Brniemy w jakieś PR-owe improwizacje i atrapy. Jednodniowe szkolenie jest zmarnowanym czasem – mówi „Gazecie Prawnej” Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR
Krzysztof Bosak: obowiązkowa służba wojskowa nie wróci, ale potrzebne są szkolenia dla chętnych