Stolica Apostolska ogłosiła: Maryja nie jest „Współodkupicielką”, a użycie tego tytułu jest „zawsze niewłaściwie”. Bardzo krytycznie oceniono też tytuł „Pośredniczki wszystkich łask”. Jednym z głównych autorytetów dla Watykanu był… Józef Ratzinger.
Nowy dokument kardynała Fernándeza
4 listopada Stolica Apostolska ogłosiła nową „notę doktrynalną”. Przygotował ją prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kardynał Victor Manuel Fernández. Nosi tytuł: „Mater Populi fidelis. Nota doktrynalna dotycząca niektórych tytułów maryjnych odnoszących się do współpracy Maryi w dziele zbawienia”. Dokument ogłasza Maryję „Matką wiernego Ludu”, krytycznie odnosząc się do kilku innych tytułów, jakimi niekiedy obdarzali Matkę Bożą wierni – w tym papieże i święci.
Wesprzyj nas już teraz!
„Mater Populi fidelis” to już kolejny ważki dokument kardynała Fernándeza. W grudniu 2023 roku opublikował notę „Fiducia supplicans” o „spontanicznych” błogosławieństwach pozaliturgicznych dla par tej samej płci i par żyjących bez ślubu; w kwietniu 2024 roku notę „Dignitas infinita” o godności osoby ludzkiej. Z kolei w maju 2024 roku opublikował „Normy postępowania w rozeznawaniu domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych”, które utorowały drogę do nowej oceny wielu fenomenów objawieniowych.
Zasadniczym skutkiem nowego dokumentu „Mater Populi fidelis” jest kategoryczne odrzucenie tytułu „Współodkupicielki” oraz bardzo krytyczna ocena tytułu „Pośredniczki wszystkich łask”.
Dykasteria już we wstępie pisze, że jej celem jest określenie miejsca Maryi w Jej relacji z wiernymi w świetle tajemnicy Chrystusa „jako jedynego Pośrednika i Odkupiciela”. Dykasteria wskazuje, że z jednej strony chce zachować głęboką wierność wobec tożsamości katolickiej, a z drugiej być zaangażowana ekumenicznie.
Wydaje się, że bardzo „ostre” odrzucenie tytułu „Współodkupicielki” jest motywowane właśnie względami ekumenicznymi. Tytuł ten był krytycznie oceniany zarówno przez protestantów, jak i przez prawosławnych. Protestanci widzieli w nim zamach na wyjątkowość zbawczą Chrystusa; prawosławni uważali, że nie ma swojego źródła w Piśmie Świętym ani u Ojców, bo historycznie pojawił się dopiero w późniejszych wiekach, a szczególnie rozwinęła go teologia katolicka już po schizmie XI stulecia.
Dokument kardynała Fernándeza pisze wprawzdie o współpracy Maryi w dziele zbawienia – w dwóch perspektywach. Pierwszą jest perspektywa Jej udziału w obiektywnym odkupieniu dokonanym przez Chrystusa w Jego życiu; drugą wpływ, jaki Maryja obecnie wywiera na ludzi. Stolica Apostolska odwołując się do II Soboru Watykańskiego wskazuje, że Maryja „nie została tylko biernie użyta przez Boga, lecz wolną wiarą i posłuszeństwem współpracowała w dziele ludzkiego zbawienia”. Tekst stara się pod wieloma względami pokazać absolutną wyjątkowość roli Matki Bożej w historii zbawienia, niemniej jednak krytycznie ocenia wspomniane tytuły.
Odrzucenie „Współodkupicielki”
Główną partię dokumentu zajmuje omówienie różnych tytułów, które odnoszą się do współpracy Maryi w dziele zbawienia. Pierwszym z nich jest tytuł Współodkupicielki. Watykan przypomina, że taki tytuł ma swoje korzenie w XV wieku, a szczególnie zyskuje na popularności w wieku XX. Używali go również papieże, na przykład św. Jan Paweł II przynajmniej siedmiokrotnie. Jak czytamy w tekście, Karol Wojtyła łączył go „przede wszystkim z wartością zbawczą naszego cierpienia, ofiarowanego razem z cierpieniem Chrystusa, do którego w sposób szczególny dołącza się Maryja, zwłaszcza pod krzyżem”.
Tytuł negatywnie oceniał za to Józef Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, wskazując, że w teologii nie ma jasności, jaka miałaby być dokładna treść tego tytułu – jego sens doktrynalny byłby nazbyt niejasny, za słabo umocowany w Piśmie Świętym i Tradycji Apostolskiej. Zdaniem Ratzingera używanie tego tytułu jest wprawdzie motywowane dobrymi intencjami i ma cenne aspekty, ale ostateczne termin jest błędny, jako że również Maryja wszystko zawdzięcza Chrystusowi. Również papież Franciszek krytycznie odnosił się do tego tytułu; dokument cytuje jego wypowiedzi, gdzie wskazywał, że tylko Chrystus jest Odkupicielem, a Maryja nie chciała nigdy przedstawiać się jako niemal-odkupicielka czy współodkupicielka.
Ostatecznie Stolica Apostolska uznała, że tytuł ten należy odrzucić.
„Biorąc pod uwagę konieczność wyjaśnienia podporządkowanej roli Maryi wobec Chrystusa w dziele Odkupienia, używanie tytułu Współodkupicielki dla określenia współpracy Maryi jest zawsze niewłaściwe. Tytuł ten grozi bowiem zaciemnieniem jedynego zbawczego pośrednictwa Chrystusa i może w związku z tym prowadzić do zamętu i zachwiania harmonii prawd wiary chrześcijańskiej” – napisano.
Watykan zacytował słowa z Dziejów Apostolskich: „nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12).
„Gdy jakieś wyrażenie wymaga licznych i nieustannych objaśnień, by nie zostało błędnie zrozumiane, nie służy wierze Ludu Bożego i staje się niestosowne. W tym przypadku nie przyczynia się to do wywyższenia Maryi jako pierwszej i najważniejszej współpracowniczki dzieła Odkupienia i łaski, gdyż niebezpieczeństwo przesłonięcia wyłącznej roli Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia i jako jedyny mógł złożyć Ojcu ofiarę o nieskończonej wartości, nie stanowiłoby prawdziwego zaszczytu dla Matki. W istocie – jako «Służebnica Pańska» (Łk 1, 38) – wskazuje nam na Chrystusa i zachęca: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5)” – napisał kardynał Fernández.
Ukłon wobec protestantów?
Trzeba przyznać, że trudno zrozumieć ostrość, z jaką reaguje Stolica Apostolska. Używanie tytułu „Współodkupicielka” przez papieży i świętych, jego obecność w pobożności wielu wiernych na całym świecie – to wszystko wskazuje, że rzecz nie jest wcale tak sprzeczna z katolickim sensus fidei, jak zdaje się to wypływać z dokumentu Watykanu. Jest oczywiste, że na poziomie czysto językowym można źle zrozumieć ten tytuł, w tym sensie, że miałby zaciemniać jedyność zbawczą Chrystusa; zarazem jest jednak jasne, że tytuł jest sui generis „skrótem” myślowym, który odnosi się do niezwykłej roli Matki Bożej w dziele Odkupienia – tak, jak to widział św. Jan Paweł II czy św. Ludwik Maria Grignion de Montfort. Można zaryzykować tezę, że Stolica Apostolska postanowiła kategorycznie „przeciąć” używanie tego tytułu wcale nie z obawy o czystość wiary katolików, która nie wydawała się bynajmniej zagrożona – ale z uwagi na protestantów. Byłby to zatem kolejny przykład wysoce wątpliwego zaangażowania ekumenicznego, gdzie Kościół katolicki rezygnuje z istotnych elementów własnej pobożności w celu… no właśnie, jakim? Czy protestanci nawrócą się teraz na katolicyzm? Chyba nie…
„Pośredniczka wszystkich łask” na cenzurowanym
Dokument odniósł się też do ogólnego tytułu „Pośredniczka”. Ocenił go bardzo ostrożnie, wskazując, że należy pamiętać, iż choć Maryja rzeczywiście pośredniczyła w umożliwieniu prawdziwego Wcielenia Syna Bożego w nasze człowieczeństwo, to pośrednictwo Chrystusa jest wyjątkowe. Pod terminem „Pośredniczki” należałoby zatem rozumieć współuczestnictwo w pośrednictwie w Chrystusa, bo z racji na współpracę z Jego zbawczym planem, wszyscy możemy być w komunii z Chrystusem pośrednikami jedni dla drugich.
Bardziej krytycznie oceniony został tytuł Maryi „Pośredniczki wszystkich łask”, który, jak pisał Józef Ratzinger, miałby być zbyt mało wyraźnie oparty na Objawieniu Bożym i miałby stwarzać poważne trudności teologiczne i duchowe. Wobec tego należy według Stolicy Apostolskiej uznać macierzyństwo Maryi w porządku łaski jako „przygotowawcze”. „Wszystkie wyrażenia dotyczące Jej «pośrednictwa» łaski należy rozumieć w odległej analogii do Chrystusa i Jego jedynego pośrednictwa”, napisano. „W doskonałej bliskości między człowiekiem a Bogiem, w przekazywaniu łaski, nawet Maryja nie może interweniować. Ani przyjaźń z Jezusem Chrystusem, ani zamieszkanie Trójcy Świętej (w nas) nie mogą być postrzegane jako coś, co dociera do nas poprzez Maryję lub świętych. W każdym razie możemy powiedzieć, że Maryja pragnie tego dobra dla nas i prosi o nie razem z nami. Liturgia, która jest również lex credendi, pozwala nam potwierdzić tę współpracę Maryi, nie w przekazywaniu łaski, ale w macierzyńskim wstawiennictwie” – wskazano w tekście.
Następnie wprost skrytykowano tytuł „Pośredniczki wszystkich łask”. „Niektóre tytuły, jak na przykład Pośredniczka wszystkich łask, mają ograniczenia, które nie ułatwiają prawidłowego zrozumienia wyjątkowej roli Maryi” – głosi dokument. „Rzeczywiście, jako pierwsza odkupiona, nie mogła być Ona pośredniczką łaski, którą sama otrzymała. Nie jest to szczegół bez znaczenia, ponieważ ujawnia coś istotnego: że nawet w Niej dar łaski Ją poprzedza i wynika z całkowicie bezinteresownej inicjatywy Trójcy Świętej, w oczekiwaniu na zasługi Chrystusa. Ona, podobnie jak i my wszyscy, nie zasłużyła na swoje usprawiedliwienie żadnym swym wcześniejszym ani tym bardziej żadnym późniejszym działaniem” – tłumaczy Watykan.
Dlatego Stolica Apostolska, nie zakazując użycia tego tytułu, poleca jednak używanie innych tytułów. Najlepszym określeniem byłoby „Matka w porządku łaski”, które „oddaje uniwersalność macierzyńskiej współpracy Maryi i które jest niezaprzeczalne w ścisłym znaczeniu: Ona jest Matką Chrystusa, który jest Łaską doskonałą i Źródłem wszelkiej łaski”.
Maryja jako Matka
Dokument kardynała Fernándeza wiele miejsca poświęca macierzyństwu Maryi, rozważanemu pod wieloma względami. Pozytywnie przyjęto ogólny tytuł „Matki”, wskazując na głębokie zakorzenienie macierzyństwa Maryi wobec wierzących w Tradycji Kościoła oraz w samych słowach Jezusa Chrystusa. Konkretnie mówi się o różnych jego użyciach, proponując zwłaszcza jedno: Mater Populi fidelis, czyli Matka wiernego Ludu. Zwraca się uwagę na matczyną bliskość Maryi wobec wiernych, na Jej wstawiennictwo i orędownictwo, na pomoc, której udziela chrześcijanom w ich codziennym życiu. „Podziwiajmy wiarę Ludu Bożego, w którym rzesze wiernych braci i sióstr spontanicznie uznają Maryję za Matkę, tak jak sam Chrystus nam to wskazał z krzyża. Lud Boży miłuje pielgrzymować do różnych sanktuariów maryjnych, gdzie znajduje pocieszenie i siłę, by iść naprzód, jak ktoś, kto pośród zmęczenia i bólu otrzymuje pieszczotę Matki” – czytamy w tekście.
Specyficzny to chrystocentryzm…
O pontyfikacie Leona XIV mówi się, że jest bardzo Chrystusowy. To dobrze, dziwne jednak, że leonowy chrystocentryzm wyraża się również kosztem pobożności maryjnej. Kościół katolicki okazuje Matce Bożej szczególny kult, większy niż wszystkim innym świętym, co ma swoje doskonałe uzasadnienie biblijne i teologiczne. W ostatnich wiekach ten kult wyraził się również w dogmatach maryjnych – o niepokalanym poczęciu oraz o wniebowzięciu Matki Bożej. Oba te dogmaty, choć miały swoich przeciwników, odpowiadały pobożności katolików na świecie. Wydaje się, że kategoryczne odrzucenie tytułu „Współodkupicielki” oraz silne odradzanie użycia tytułu „Pośredniczki wszystkich łask” nie ma takiego poparcia w pobożności wiernych. Jest dość zaskakujące, że Stolica Apostolska, kierując się ewidentnie względami ekumenicznymi, podejmuje tak ostre decyzje bez przeprowadzenia szerszych konsultacji. W epoce synodalności, wydawałoby się, należy pozwolić wiernym dojść do głosu. Nawet jeżeli taki proces konsultacyjny nie musiałby zakończyć się jednoznacznym przyjęciem wspomnianych tytułów, to być może pozwoliłby na zachowanie status quo, czyli dalszego ich używania w pobożności prywatnej. Stało się jednak inaczej. Gwoli ekumenizmu i specyficznie rozumianego chrystocentryzmu, jeden tytuł Matce Bożej niejako „odebrano”, drugi postawiono w stan oskarżenia…
Paweł Chmielewski