Międzynarodowy Fundusz Walutowy sugeruje, że francuskie i włoskie gospodarki są znacznie bardziej zadłużone aniżeli Ukraina, która prowadzi wojnę z Rosją.
Biorąc pod uwagę wskaźnik długu w stosunku do PKB, dług publiczny Ukrainy wynosi w 2025 r. 109% PKB. Dla porównania dług Francji to 117% PKB, a Włoch – 137% PKB. Jeszcze wyższe zadłużenie utrzymuje się w przypadku Grecji i wynosi ono 147% PKB. Pięć lat temu, w szczytowym momencie zadłużenie Grecji miało przekraczać 210% PKB.
Wskaźnik długu do PKB mierzy całkowity dług publiczny danego kraju w stosunku do wielkości jego gospodarki. Ma on pokazywać zdolność kraju do obsługi lub spłaty swojego zadłużenia.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze w 2021 r. zadłużenie Ukrainy – jak podawała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) – wynosiło mniej niż 50% PKB. Trzy lata później dług ten wzrósł do 89,8% PKB, a obecnie sięgnął prawie 110%.
Ekonomista ING Belgium sugeruje, że o ile w przypadku Ukrainy można mówić o szybkim przyroście długu z powodu prowadzonych działań wojennych, o tyle w przypadku Francji „wysoki dług jest wynikiem strukturalnie wysokich wydatków rządowych utrzymywanych na przestrzeni wielu lat”.
Ruben Dewitte dodał, że „deficyt utrzymywał się przez ostatnie kilka lat na poziomie około 5,4–5,8% PKB, co spowodowało wzrost długu z 94,2% w 2014 roku do 113,2% w 2024 roku”. – Wraz z planowanym wzrostem wydatków na obronność, kontrolowanie tego długu będzie jeszcze trudniejsze – zasugerował.
Christofer Govaerts, główny strateg belgijskiego banku Nagelmackers dodał z kolei, że „rentowność 10-letnich obligacji Francji przewyższa obecnie rentowność obligacji Belgii, Włoch i Grecji, co odzwierciedla obawy o niestabilność polityczną i nierozwiązane problemy budżetowe”.
Równie wysokie, a nawet zdecydowanie wyższe zadłużenie mają Stany Zjednoczone (125%), Japonia (aż 230%) i Wielka Brytania (103%).
„The Economist” kilka dni temu straszył, że Kijów czeka „drastyczny kryzys gotówkowy” na początku 2026 r. Wynika to z kurczącej się pomocy ze strony USA, które wstrzymały comiesięczną pomoc finansową. Europa także ma nie pomagać w wystarczającym stopniu. Jak donosi „The Economist”, potencjalny wkład Europy w postaci pożyczek lub zamrożonych aktywów rosyjskich dla Ukrainy, stał się skomplikowany politycznie i technicznie.
MFW zauważył, że największy wzrost zadłużenia w ostatnich latach miał miejsce w krajach G7 i to one powinny wspierać Ukrainę.
Kraje UE obecnie szukają możliwości udzielenia pomocy Kijowowi o wartości około 140 mld euro. Bierze się pod uwagę udzielenie pożyczek zabezpieczonych zamrożonymi aktywami rosyjskimi. Sprzeciwia się temu jednak Belgia, która jest siedzibą głównej unijnej izby rozliczeniowej dla tych aktywów. Bruksela domaga się, by inne kraje UE zobowiązały się do wykorzystania aktywów rosyjskich w swoich jurysdykcjach np. Francja, Luksemburg czy Cypr.
Przeciwko emisji nowego długu, który miałby zapewnić środki dla Ukrainy występują między innymi Niemcy i Holandia.
Ukraina w latach 2026 i 2027 ma – według szacunków MFW – potrzebować około 55 miliardów euro. To dlaczego Bruksela debatuje nad pomocą o wartości 140 mld euro?
Jak wskazywali w październiku unijni decydenci, chodzi o zapewnienie pomocy dla Kijowa w sytuacji, gdy odmawiają jej Amerykanie i to przynajmniej na trzy lata. Stąd pomysł, aby pożyczyć Ukrainie potencjalne 140 mld euro (120 mld funtów) na trzy lata, zabezpieczone aktywami rosyjskiego banku centralnego, które zostały unieruchomione przez sankcje UE wkrótce po pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Około dwie trzecie z szacowanych 290 mld euro rosyjskich aktywów na Zachodzie – głównie papierów dłużnych w formie obligacji rządowych – jest zdeponowanych w Euroclear, centralnym depozycie papierów wartościowych w Brukseli. Unijni urzędnicy zastrzegli, że nie skonfiskują rosyjskich aktywów państwowych i zasugerowali podpisanie przez UE z Euroclear umowy o udzieleniu Ukrainie pożyczki zabezpieczonej tymi funduszami.
Po zakończeniu wojny Ukraina miałaby spłacić dług UE, wykorzystując potencjalne odszkodowanie otrzymane od Rosji za inwazję. Dopiero po wypłaceniu reparacji, Bruksela miałaby znieść sankcje wobec Moskwy, a ta mogłaby odzyskać zamrożone aktywa.
Ci, którzy wymyślili ten plan nie wiedzą jednak, co się stanie, jeśli Rosja odmówi wypłaty reparacji albo wojna będzie trwała bardzo długo. Belgia w ogóle obawia się, że sama zostanie z problemem. Większość krajów UE zadeklarowała gotowość do udzielenia gwarancji podziału ryzyka w razie ewentualnego pozwu rosyjskiego przeciwko Euroclear.
Jeśli chodzi o sankcje wobec Moskwy, to są one odnawiane co sześć miesięcy i wymagają jednomyślności unijnych przywódców. Istnieje obawa, że Węgry albo inne państwo wyrażą sprzeciw i Rosja mogłaby wówczas zażądać zwrotu swoich aktywów.
Aby sobie poradzić z tym problemem, prawnicy Komisji Europejskiej proponują wykorzystanie mało znanego zapisu traktatu UE (artykuł 31 ust. 2), aby uniemożliwić jakiemukolwiek państwu uwolnienie aktywów poprzez zawetowanie sankcji. Ale i z tym przepisem związane jest pewne ryzyko. Obecnie urzędnicy unijni chcą zatwierdzić nowe podstawy prawne sankcji i zabiegają o zgodę w tym zakresie do końca obecnego roku. Dzięki temu Kijów miałby otrzymywać środki od kwietnia 2026 roku, gdy – jak szacuje Bruksela – zabraknie pieniędzy na finansowanie działań wojennych i utrzymanie gospodarki.
Belgia posiada dwie trzecie rosyjskich aktywów państwowych na świecie, a 86% tych funduszy jest w UE. 25 mld euro ma być zdeponowanych w innych krajach UE i rozproszonych w różnych bankach, które mają różne umowy z Rosją.
Według Parlamentu Europejskiego, kraje spoza UE posiadają rosyjskie aktywa państwowe o wartości 80 mld euro, w tym Japonia (28 mld euro), Wielka Brytania (27 mld euro) i Kanada (15 mld euro).
Niemcy zasugerowali, że potencjalne fundusze przyznane Ukrainie powinny być przeznaczone wyłącznie na finansowanie obronności Ukrainy, a nie na ogólne wydatki związane z utrzymaniem kraju.
Francja oczekuje, że Kijów zakupi za nią broń europejską, a nie sprzęt wyprodukowany za granicą. Szwecja, Holandia i sojusznicy z Europy Środkowej i Wschodniej uważają, że Ukraina sama powinna zadecydować, jak wydać potencjalne fundusze. KE uważa, że większą część potencjalnego budżetu Kijów powinien przeznaczyć na broń wyprodukowaną w Europie lub na Ukrainie, a mniejszą na ukraiński budżet.
Mimo potencjalnej pożyczki krajów UE dla Ukrainy, środków nie wystarczy, aby wypełnić lukę powstałą po wycofaniu wsparcia ze strony USA.
Stany Zjednoczone dostarczały Ukrainie pomoc finansową i broń opłacaną między innymi przez rządy europejskie. By wypełnić lukę po USA – wg ekspertów z Instytutu Kilońskiego – UE musiałaby co roku wydawać 82 mld euro rocznie, czyli około 0,21% PKB.
Kolejne wydatki związane będą z odbudową kraju po wojnie. Bank Światowy oszacował, że odbudowa naszego wschodniego sąsiada będzie kosztować około 524 mld dolarów. I nie ma tylu aktywów rosyjskich, które można byłoby zamrozić na te potrzeby.
Źródło: brusselssignal.eu, guardian.com
AS