Transformacja klimatyczna zawiodła – i żeby ją przeprowadzić, trzeba dokonać gruntownego zmiany systemu jej przeprowadzania. Pisze o tym na łamach „Foreign Affeirs” Jessica Green, z Uniwersytetu w Toronto.
Jessica Green w swoim tekście w „Foreign Affairs” stawia tezę, że trzy dekady globalnej dyplomacji klimatycznej, prowadzonej pod auspicjami Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu i porozumienia paryskiego, nie doprowadziły do realnego odchodzenia od paliw kopalnych. Jej zdaniem system ten znalazł się na progu politycznego braku znaczenia. Mimo że porozumienie paryskie z 2015 roku miało wyznaczyć jasny cel — ograniczenie wzrostu temperatury do dwóch stopni Celsjusza, a najlepiej do 1,5 stopnia — to się nie wydarzyło.
Green pokazuje, że obecna architektura polityki klimatycznej została zbudowana wokół koncepcji „zarządzania tonami” emisji, czyli systemów offsetów i cen emisji. Ich logika jest rynkowa: zamiast uderzać w fundamenty gospodarki paliwowej, pozwalają podmiotom dalej emitować, o ile zapłacą za redukcje gdzie indziej lub wywiążą się z minimalnych reguł handlu uprawnieniami. Offsety miały rekompensować emisje poprzez projekty ochrony środowiska, na przykład finansowanie ochrony lasów tropikalnych. Jednak badania obejmujące ponad dwa tysiące takich projektów wykazały, że tylko niewielka część faktycznie prowadziła do realnych redukcji emisji. Podobnie systemy cen emisji korzystają z niskich stawek i licznych wyjątków, które mają chronić konkurencyjność dużych emitentów, co w praktyce blokuje transformację.
Wesprzyj nas już teraz!
Według Green problem jest bardziej strukturalny niż techniczny. Polityka klimatyczna została wpisana w ramy, które utrwalają władzę i zyski posiadaczy aktywów paliwowych. Mechanizmy finansowe konferencji klimatycznych również zawodzą: obietnice wielomiliardowego wsparcia dla państw rozwijających się są albo opóźniane, albo realizowane poprzez przesunięcia już istniejących funduszy. W wyniku tego globalne Południe pozostaje w sytuacji rosnących kosztów adaptacji przy minimalnym wsparciu.
Green proponuje przesunięcie zasadniczego ciężaru działań klimatycznych poza system ONZ. Jej zdaniem transformacja musi uderzyć w finanse i podatki, a nie tylko w deklaracje i raportowanie emisji. To oznacza między innymi walkę z unikaniem opodatkowania, ponieważ ogromna część globalnych aktywów korporacyjnych znajduje się w rajach podatkowych. Repatriacja tych środków mogłaby dostarczyć państwom realnych funduszy na inwestycje w zieloną energię. Kolejnym krokiem miałaby być reforma międzynarodowych umów inwestycyjnych, które chronią inwestorów paliwowych przed regulacjami środowiskowymi. W ramach systemu ISDS państwa, które ograniczają wydobycie, ryzykują wielomiliardowe pozwy, co skutecznie zniechęca je do odważnych działań.
Autorka sugeruje, że zmiana centrum ciężkości polityki klimatycznej w stronę OECD, reform podatkowych i renegocjacji traktatów inwestycyjnych pozwoli na realne osłabienie ekonomicznej potęgi koncernów paliwowych i przesunięcie zasobów finansowych w stronę sektorów odnawialnych. UNFCCC mogłaby pozostać forum wymiany informacji, ustalania standardów raportowania i przyznawania ograniczonego finansowania, ale nie powinna już pełnić roli głównego silnika globalnej polityki klimatycznej.
Green wzywa do zerwania z iluzją, że kolejne konferencje lub niewielkie korekty istniejących narzędzi przyniosą zmianę. Jej diagnoza jest jednoznaczna: aby ograniczyć katastrofę klimatyczną, trzeba zmniejszyć władzę ekonomiczną właścicieli paliw kopalnych i skierować kapitał globalny ku alternatywom. Jeśli to się nie uda, porozumienie paryskie stanie się dokumentem symbolicznym, a COP — cyklicznym rytuałem bez realnego wpływu na rzeczywistość.
pach