Nieustanne szczekanie psa z sąsiedztwa może zamienić codzienność w prawdziwy koszmar – przyznaje „Dziennik Gazeta Prawa”. Choć portal wskazuje szereg możliwości rozwiązania problemu, podkreśla, że egzekwowanie przepisów może być problematyczne.
W Polsce posiadanie psa to coś znacznie więcej niż tymczasowa moda. Nasz kraj znajduje się w czołówce państw europejskich pod względem liczby czworonogów przypadających na jednego mieszkańca. Takie zwierzę posiada już 1 na 5 Polaków. Dane z 2023 roku wskazują, że psy posiadało 49 proc. polskich gospodarstw domowych.
Raport Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia stwierdza z kolei, że w Polsce jest obecnie więcej domostw z psami niż z dziećmi. Za tymi zmianami podąża też nowa nomenklatura zjawisk i trendów. Coraz częściej mówi się o tzw. pet boomie lub o fur-baby boomie (ang. boom na futrzane dzieci). Nic dziwnego, że problemy z czworonogami rosną w miarę przybywania zwierząt domowych. Jedną z najczęściej spotykanych niedogodności jest ciągłe szczekanie lub ujadanie, często dające się we znaki sąsiadom właściciela psa.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z prawem, właściciel zwierzęcia ma obowiązek sprawować nad nim opiekę i nadzór. Oprócz zapobiegania potencjalnym atakom na inne zwierzęta i ludzi, właściciel musi również zapewnić, że zwierzę nie będzie utrudniać życia codziennego sąsiadów. W praktyce jednak sprawy wyglądają różnie.
„Obowiązujące przepisy dają mieszkańcom ograniczone możliwości reagowania na tego typu uciążliwości, a sprawy – jeśli ktoś zdecyduje się na taki krok – często kończą się długotrwałymi postępowaniami sądowymi” – podkreśla „DGP”.
Wśród potencjalnych rozwiązań problemów, portal wymienia m.in. możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń, czyli zakłócanie spokoju publicznego lub ciszy nocnej. Oskarżyciel musi jednak udowodnić, że to celowe działanie właściciela doprowadziło do złego zachowania psa, co jest niezwykle trudne.
Drugą opcją jest powołanie się na art. 144 kodeksu cywilnego, dotyczący ochrony przed szkodliwymi emisjami (w tym hałasem). Wśród rozwiązań „DGP” wymienia również wytoczenie powództwa o ochronę dóbr osobistych – prawa do spokoju i wypoczynku.
Eksperci „DGP” podkreślają jednak na niską skuteczność powyższych rozwiązań.
„Sprawy sądowe ciągną się miesiącami, a nierzadko latami, a w tym czasie mieszkańcy nadal muszą znosić hałas i stres. Coraz częściej pojawiają się głosy, że konieczne są zmiany w prawie, które umożliwiłyby szybsze reagowanie w podobnych sytuacjach” – podkreślają cytowani eksperci.
Źródło: własne PCh24.pl / gazetaprawna.pl
PR