14 listopada 2025

„Edukacja zdrowotna” – niechciana, ale MEN chce przepchnąć ją na siłę

(Ilustracja: m-ming/Pixabay)

Chociaż większość polskich rodziców i uczniów nie chce korzystać z tak zwanej edukacji zdrowotnej – a może właśnie dlatego – resort oświaty kierowany przez przedstawicielki skrajnej lewicy nie rezygnuje z dążeń do nadania temu przedmiotowi statusu obowiązkowego.

 

Wiceszefowa MEN Paulina Piechna-Więckiewicz zapowiedziała w piątek, że edukacja zdrowotna zostanie poddana ewaluacji. Wyraziła nadzieję, że jeszcze w tym roku szkolnym zapadnie decyzja, by przedmiot był obowiązkowy. Przyznała też, że wolałaby, by frekwencja była wyższa.

Wesprzyj nas już teraz!

Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało w czwartek dane o udziale uczniów w zajęciach z edukacji zdrowotnej w poszczególnych województwach i większych miastach. Wynika z nich, że w zajęciach w tym roku szkolnym uczestniczy 920 925 uczniów, czyli zaledwie około 30 proc. wszystkich uprawnionych.

Wiceszefowa MEN Paulina Piechna-Więckiewicz w piątkowej rozmowie z dziennikarzami przyznała, że „wolałaby, żeby [dane] były inne”. – Ten przedmiot jest po prostu potrzebny. W mojej opinii – niezbędny do prowadzenia działań profilaktycznych w szkołach – zaklinała rzeczywistość.

Zapytana, co dalej z przedmiotem, odparła, że będzie to zapowiadana wcześniej ewaluacja oraz – wyraziła nadzieję – w ciągu tego roku szkolnego „decyzja o tym, że przedmiot nabierze charakteru obowiązkowego”. – To jest dla mnie, także jako wiceministra odpowiedzialnego za profilaktykę, bardzo istotne – powiedziała.

Argumentowała, że „jeżeli mielibyśmy do dyspozycji edukację zdrowotną jako przedmiot obowiązkowy, to (…) jest dużo łatwiej, bo do każdego dziecka ona dociera również jako działanie profilaktyczne”. – Mam nadzieję, że ewaluacja wykaże potrzebę, że edukacja zdrowotna powinna stać się przedmiotem obowiązkowym – dodała.

Zapytana, kiedy zapadnie ostateczna decyzja, czy zmiana nastąpi od przyszłego roku szkolnego, odparła: – Nie umiem tego w tej chwili powiedzieć. Natomiast obowiązuje nas kalendarz legislacyjny (…), więc myślę, że odpowiedź musi się kształtować pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku – dodała. Zaznaczyła, że decyzja należy do ministra edukacji.

Zdaniem wiceminister, na frekwencję złożyło się kilka czynników. – Z jednej strony mamy negatywną kampanię pewnych środowisk, które uznały błędnie, że edukacja zdrowotna jest jakimś zagrożeniem dla konstytucyjnych uprawnień rodziców (…). W to wmieszała się polityka i edukacja zdrowotna na tym „ołtarzu politycznym” została przez wiele środowisk złożona – powiedziała.

Myślę jednak, że podstawowym czynnikiem, szczególnie w klasach szkół średnich, jest to, że pracując z uczniami (…) wiemy, że czują się przeciążeni. Dodatkowy przedmiot, który nie jest przedmiotem obowiązkowym, pozostawia lekkość w decydowaniu o tym, żeby na niego nie uczęszczać – oceniła Piechna-Więckiewicz. – Jeżeli chodzi o uczniów szkół podstawowych, to myślę, że czasami to była też kwestia tego, że część dyrektorów postanowiła, że lekcje będą się odbywać o godzinie 7:00 rano – dodała.

Wiceminister, zapytana, czy resort planuje kampanię informacyjną, by rozwiewać wątpliwości wokół edukacji zdrowotnej, odparła: – Planujemy przede wszystkim pozyskanie informacji od rodziców, uczniów i nauczycieli o tym, jak ten przedmiot jest odbierany, co powinno jeszcze się zmienić.

Na pytanie, czy po wypisaniu z edukacji zdrowotnej można zmienić zdanie w trakcie roku szkolnego, odpowiedziała, że są pewnie „różne interpretacje”. – Myślę, że jeżeli uczeń zdecyduje się, rodzice będą chcieli, żeby dziecko uczęszczało na te zajęcia – niekoniecznie związane jest to z zapisem – to pewnie część szkół nie będzie miała z tym problemu – oceniła.

Edukacja zdrowotna to przedmiot, który w tym roku szkolnym zastąpił wychowanie do życia w rodzinie – w szkołach podstawowych w klasach IV-VIII (w wymiarze jednej godziny tygodniowo w każdej z tych klas, przy czym zajęcia w klasie VIII mają być realizowane tylko w pierwszym semestrze) i w szkołach ponadpodstawowych (w wymiarze jednej godziny tygodniowo przez dwa lata).

Wbrew pierwotnym zapowiedziom resortu, edukacja zdrowotna nie jest w tym roku szkolnym obowiązkowa. Rodzic, który nie chciał, by jego dziecko uczestniczyło w zajęciach, musiał złożyć do 25 września pisemną rezygnację dyrektorowi szkoły, a uczeń pełnoletni musiał to zrobić samodzielnie.

MEN wyjaśniło, że wskazanie terminu „usprawni organizację pracy szkoły, w tym jej odpowiednie funkcjonowanie, a także zaplanowanie etatów koniecznych do realizacji zajęć z edukacji zdrowotnej. Jednocześnie rezygnacja będzie dotyczyła danego roku szkolnego”. Resort poinformował ponadto, iż „zakłada się, że decyzja w sprawie rezygnacji z zajęć będzie podejmowana świadomie (ze względu na organizowanie spotkań informacyjnych nt. zajęć z tego przedmiotu) i z tego też względu nie przewiduje się możliwości wycofania rezygnacji dotyczącej udziału w zajęciach w trakcie roku szkolnego”.

pap logo

Źródło: PAP

RoM

 

Wielka porażka propagandowego przedmiotu Nowackiej. Znamy frekwencję w poszczególnych województwach

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 236 915 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram