Rząd Friedricha Merza subwencjami i obniżką podatków zamierza zapewnić niemieckim firmom najtańszą energię elektryczną w Europie. Jednocześnie Polska bedzie płacić rekordowo wysokie ceny prądu, patrząc na Berlin jak na potencjalnego eksportera taniej energii.
Bundestag uchwalił nowelizację ustawy o energetyce i podatku od energii elektrycznej. Wśród beneficjentów nowego prawa znajdzie się 600 tys. firm produkcyjnych, rolników i leśników. Skorzystają również małe i średnie przedsiębiorstwa – od sklepów mięsnych i piekarni po energochłonne przedsiębiorstwa przemysłowe i branżę budowlaną. Rząd tłumaczy zmiany chęcią ochrony miejs pracy i obraniem kursu na wzrost gospodarczy.
Przyspieszenie rozwiązań wymusza spadająca konkurencyjność niemieckiej gospodarki, opartej na eksporcie. RFN jest trzecim, po USA i Chinach eksporterem na świecie. Od trzech lat kraj pozostaje jednak w recesji, wypierany przez agresywne praktyki Pekinu i Waszyngtonu na rynkach międzynarodowych.
Wesprzyj nas już teraz!
By zapewnić tańszą energię, rząd Merza zamierza ograniczyć mechanizmy subdsydialne dla odnawialnych źródeł energii, obniżyć opłaty za magazynowanie gazu oraz obniżyć stawki VAT za energię elektryczną. Oblicza się, że po wprowadzeniu zmian, ceny prądu dla gospodarstwa domowego spadną średnio o 159 euro. Z kolei wydatki za gotowanie i ogrzewanie przy pomocy gazu spadną o ok. 188 euro.
W Polsce średnia cena energii płacona przez firmy wynosiła w 2025 r. 0,37 dolara za kilowatogodzinę. „Interia” podkreśla, że za kilka miesięcy cena ta będzie dwa razy wyższa niż w Niemczech i być może najwyższa w całej Unii.
Źródło: interia.pl
PR