Szopki bożonarodzeniowe i inne symbole świąteczne związane z chrześcijaństwem są od kilkunastu lat przedmiotem sporu prawnego i politycznego w związku z laickością Francji. Każdego roku, w miarę zbliżania się Bożego Narodzenia, merowie wielu miast natrafiają na coraz większe ograniczenia dotyczące np. szopek bożonarodzeniowych.
Już sam termin „Boże Narodzenie” i jego religijne znaczenie bywają kwestionowane. Nawet „zbyt religijne” życzenia przekazywane przez samorządy lokalne są przedmiotem ostrej krytyki. W gruncie rzeczy, walka o zachowanie religijnych konotacji świątecznych wystrojów urzędów i możliwości wystawiania szopek to zmagania i walka o ochronę europejskiej cywilizacji.
Chociaż przepisy pozwalały i nadal pozwalają na umieszczanie takich instalacji w merostwach, to naciski na zmianę interpretacji zasad laickości powodują, że włodarze miast zaczynają się obawiać wystawiania szopek bożonarodzeniowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa z 1905 roku o rozdziale państwa i Kościoła, której w tym roku przypada120. rocznica, ustanowiła zasady świeckości we Francji. Od tego czasu dochodziło do wielu prób nowych interpretacji przepisów. W orzecznictwie z 9 listopada 2016 roku francuska Rada Stanu interpretuje ustawę w punkcie dotyczącym szopek bożonarodzeniowych w taki sposób, że zezwala na ich instalację w budynkach publicznych, o ile mają one „charakter tradycyjny”, nie stanowią elementu „nawracania” obywateli (prozelityzmu) i mają charakter tymczasowy.
Taka interpretacja rodzi jednak pewną dowolność i wyroki sądów bywają różne. Merom bardzo trudno jest uzasadnić w sądzie prymat „charakteru kulturowego” szopek nad ich „charakterem religijnym”, czy udowodnić „tradycyjność” takiej instalacji. Trwają tu dodatkowo naciski „laikardów” na zawężoną i ideologiczną interpretację ustawy. Ludzie ci mają tu także pewne wsparcie medialne. Niedawno Ruth Elkrief, wpływowa dziennikarka polityczna, z dużym przekonaniem twierdziła na antenie TV, że „szopki wystawiane w ratuszach są nielegalne” i to we wszystkich przypadkach.
Wielu merów nie daje się jednak zastraszać, a czasami posuwają się do forteli godnych Pana Zagłoby. Mer miasta Béziers, Robert Ménard, po raz jedenasty z rzędu ustawił szopkę przed ratuszem, chociaż za te inicjatywy był już skazywany w sądach ośmiokrotnie. Lewacka Liga Praw Człowieka zorganizowała mu nawet demonstrację przed merostwem, w której wzięło jednak udział raptem około… stu osób. W tym roku ich donos został w postępowaniu apelacyjnym odrzucony wyrokiem z 4 grudnia i Béziers mogło swoją szopkę zachować.
W ubiegłym roku sąd administracyjny nakazał burmistrzowi Beaucaire, Nelsonowi Chandonowi, usunięcie szopki z holu ratusza. Burmistrz nakazał więc jej przeniesienie o kilka metrów dalej, tak aby nie znajdowała się w holu, lecz w… recepcji merostwa. Fortel się powiódł.
Debata na temat laickości w okresie Bożego Narodzenia przybiera jednak na sile. Radykalni laikardzi chcą wręcz wykreślić z kalendarza obchodów sam termin „Boże Narodzenie”. Powołują się tu na pochodzący z 2021 roku z kręgu Komisji Europejskiej „wewnętrzny unijny przewodnik komunikacyjny”, zachęcający do stosowania „języka inkluzywnego” w komunikacji oficjalnej. Wśród terminów, których należy unikać, znalazło się w nim właśnie „Boże Narodzenie ”. Publikacja ta wywołała wówczas duże kontrowersje i podjęto decyzję o aktualizacji dokumentu.
We Francji takie pomysły są jednak chętnie podchwytywane.
Mer podparyskiego miasta Asnières został pozwany za stwierdzenie w artykule redakcyjnym lokalnej gazety z grudnia 2023 roku, że ważne jest, aby nie zapominać, że „przede wszystkim Boże Narodzenie to święto narodzin Jezusa Chrystusa”. Sąd administracyjny ostatecznie orzekł na jego korzyść, stwierdzając, że artykuł redakcyjny został „napisany jako noworoczne życzenia, przedstawiając święta Bożego Narodzenia w sposób czysto faktograficzny i historyczny”. Jednak już sama potrzeba tłumaczenia się przed sądem z użycia oczywistego wyjaśnienia istoty tych chrześcijańskich świąt, pokazuje stopień aberracji francuskiego pojmowania i prób reinterpretacji laicyzmu.
To właśnie w tym kontekście senator Stéphane Ravier z regionu Bouches-du-Rhône, w grudniu tego roku złożył propozycję poprawki do ustawy z 1905 roku, mającej na celu „ochronę tradycji bożonarodzeniowych”, która zagwarantowałaby bezpieczeństwo prawne radnym i merom, którzy podejmują decyzję o wystawieniu szopek w ratuszach, składają życzenia „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, a nie np. „świąt końca roku”, czy ustawiają choinki na publicznych placach.
Constance Avenel z ECLJ, na łamach tygodnika „Valeurs” zastanawia się jak „daleko pójdzie ta laicka krucjata, która dąży do podeptania 1500 lat historii i tradycji”? Dodaje, że Francja „stoi w obliczu ideologii, która w imię neutralności zamierza zabić Boże Narodzenie i pomijać chrześcijańskie fundamenty naszej cywilizacji”.
Taka sytuacja dotyczy też innych krajów. Można tu podać przykład Belgii, gdzie szopka na brukselskim Grand Place stała się symbolem owej „poprawnej neutralności”, bo jej inscenizacja wymazała całą religijną symbolikę Bożego Narodzenia. Zamiast tradycyjnych figurek mamy w szopce bezimienne szmaciane lalki… Niektórzy uważają, że to nie przypadek i przypominają, że we francuskim Roubaix w 2022 roku wybuchła afera po tym, jak niektóre sklepy z zabawkami sprzedawały lalki bez rysów twarzy, aby dostosować się do radykalnej interpretacji zasad islamu, która zabrania przedstawiania wizerunku ludzi.
W Brukseli poszli tym samym tropem? Twórczyni szopki, Victoria-Maria Geyer, wyjaśniała, że przyświecała jej idea zrobienia „szopki inkluzywnej”, ale można to również postrzegać jako pewne novum – „szopkę zgodną z szariatem” .
Walka z „Bożym Narodzeniem” to także ilustracja narastającej chrystianofobii. We Francji rośnie liczba aktów antychrześcijańskich i w 2025 roku zwiększyła się o 13%. Radykalni laikardzi mają tu swój udział. Nie zmieni to jednak faktu, że chrześcijaństwo jest i pozostanie historyczną religią niemal wszystkich narodów Europy, a laikardzi podcinają korzenie drzewa, z którego sami wyrośli.
Bogdan Dobosz