Dzisiaj

Chrzest bez wody? Czyli o chrzcie krwi, świętych Młodziankach i herezji feeneyizmu

(© José Luiz Bernardes Ribeiro )

„Poza Kościołem nie ma zbawienia” – głosi doktryna obecna w Kościele od stuleci. Zgodnie z nią, nie mogą się zbawić ci, którzy nie przyjęli sakramentu Chrztu Św. Kościół naucza jednak, że są szczególne przypadki, kiedy chrzest może być przyjęty nie przez polanie wodą, a poprzez pragnienie stania się chrześcijaninem, bądź przez oddanie życia za Chrystusa. I to właśnie ten ostatni rodzaj – chrzest krwi – przyjęły dzieci zabite podczas urządzonej przez Heroda rzezi niewiniątek.

Który sakrament jest najważniejszy? Św. Tomasz z Akwinu odpowiada (ST III q. 65 a. 3), że bez wątpienia największą wartość ma Eucharystia, ponieważ zawiera w sobie samego Chrystusa. Jednak z innego punktu widzenia najważniejszy jest sakrament chrztu – a to dlatego, że dzięki niemu wchodzimy na drogę prowadzącą do zbawienia i dopiero po jego przyjęciu możemy przystąpić do kolejnych sakramentów – również Eucharystii. O konieczności chrztu do zbawienia mówił sam Chrystus w słowach: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego (J 3,5). Tak z kolei wyjaśnia to Katechizm Kościoła Katolickiego:

Chrzest święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu (vitae spiritualis ianua) i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania (KKK 1213).

Wesprzyj nas już teraz!

Sakramentu chrztu normalnie udziela kapłan bądź diakon, polewając głowę kandydata wodą z jednoczesnym wypowiedzeniem słów: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Jednak w sytuacjach nadzwyczajnych, jaką jest choćby zagrożenie życia, obecność duchownego nie jest konieczna. Ważnego chrztu może bowiem udzielić każdy człowiek – nawet niewierzący i nieochrzczony – byleby zachował poprawną formułę i miał intencję czynienia tego, co Kościół czyni.

Zwyczajnym szafarzem chrztu jest biskup i prezbiter, a w Kościele łacińskim także diakon. W razie konieczności może ochrzcić każda osoba nawet nieochrzczona, mająca wymaganą intencję, używając trynitarnej formuły chrzcielnej. Wymagana intencja polega na tym, aby chcieć uczynić to, co czyni Kościół, gdy chrzci. Kościół widzi uzasadnienie tej możliwości w powszechnej woli zbawczej Boga oraz konieczności chrztu do zbawienia – czytamy w Katechizmie (KKK 1256).

Są jednak przypadki, kiedy nawet bez fizycznego polania wodą można uzyskać łaskę sakramentalną wraz z odpuszczeniem grzechu pierworodnego. Chodzi tu oczywiście o chrzest pragnienia i chrzest krwi. Ten pierwszy ma miejsce wówczas, gdy dana osoba usłyszała o Chrystusie i chciała zostać chrześcijaninem, ale zmarła przed przyjęciem chrztu. Dzisiaj takie przypadki są niezwykle rzadkie, jednak w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy wyznawcy Chrystusa byli prześladowani i musieli się ukrywać, do takich sytuacji dochodziło częściej. Z kolei o chrzcie krwi mówimy, gdy osoba nieochrzczona oddała swoje życie za wiarę w Chrystusa. Ten rodzaj chrztu przyjęła choćby św. Emerencjana, męczennica, o której Martyrologium Rzymskie wspomina: Gdy modliła się nad grobem swojej świętej siostry, została napadnięta i ukamienowana przez pogan. Była wtedy jeszcze katechumenką. O chrzcie krwi i pragnienia jasno mówi również Katechizm:

Kościół zawsze zachowywał głębokie przekonanie, że ci, którzy ponoszą śmierć za wiarę, nie otrzymawszy chrztu, zostają ochrzczeni przez swoją śmierć dla Chrystusa i z Chrystusem. Chrzest krwi, podobnie jak chrzest pragnienia, przynosi owoce chrztu, nie będąc sakramentem (KKK 1258).

Oznacza to, że obydwa wspomniane rodzaje chrztu zmazują grzech pierworodny oraz wszystkie grzechy popełnione za życia, a dzięki temu ochrzczony ma otwartą drogę do zbawienia. Nie są one jednak sakramentami, a więc nie wyciskają niezatartego znamienia na duszy człowieka, jak to ma miejsce w przypadku chrztu wody.

Do grupy tych, którzy przyjęli właśnie chrzest krwi Kościół zalicza również świętych Młodzianków, czyli dzieci zabite w Betlejem i okolicy na polecenie Heroda, w razie gdyby jedno z nich miało być nowonarodzonym Królem Żydowskim. Święta Rodzina, natchniona ukazaniem się anioła św. Józefowi we śnie, uciekła do Egiptu i tam pozostała aż do śmierci okrutnego władcy. Śmierć dotknęła jednak wszystkich chłopców do lat dwóch, co określa się jako rzeź niewiniątek. Oddali oni swoje życie za Chrystusa, a zatem przyjęli chrzest krwi i zasłużyli na podwójną aureolę: dziewictwa i męczeństwa. Jak mówi Kolekta przeznaczona na ich święto (28 grudnia), ci męczennicy głosili Chrystusa „nie słowami, lecz śmiercią”.

Niestety w I połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych zrodziła się herezja, która odrzucała zbawczą moc chrztu krwi i pragnienia. Od nazwiska założyciela ruchu, ks. Leonarda Feeneya SJ, nazywana jest ona „feeneyizmem”. Jego poglądy można streścić w stwierdzeniu, że bez chrztu wody nie można oglądać Boskiego Oblicza w niebie. Oznaczałoby to, że nie ma absolutnie żadnej możliwości zbawienia dla osób, które nie są członkami widzialnych struktur Kościoła. Taki pogląd przeczy nauczaniu Kościoła, który zawsze dopuszczał możliwość zbawienia – które jako takie jest jedynie w Kościele katolickim – u osób niebędących jego członkami, jak choćby w przypadku niezawinionej (!) niemożności poznania nauki Kościoła, czy śmierci bez chrztu, ale z pragnieniem jego przyjęcia.

Wydaje się, że poglądy ks. Feeneya były nawet bardziej skomplikowane. Nie odrzucił on bowiem możliwości uzyskania łaski uświęcającej poprzez chrzest krwi lub pragnienia, ale twierdził, że taka dusza wciąż trafia do piekła. Pogląd ten jest wręcz absurdalny, bowiem jak może do piekła trafić dusza posiadająca nadprzyrodzoną miłość Bożą? Jest to również poważna herezja, jednoznacznie sprzeciwiająca się wyznawanemu od wieków Magisterium Kościoła. Już w XIII w. Doktor Anielski tak pisał o chrzcie krwi i pragnienia:

Człowiek może – bez chrztu wody – otrzymać skutek tego sakramentu z męki Chrystusa, o ile upodabnia się do Chrystusa przez cierpienie dla Niego. Stąd napisano (Ap 7,14): „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili”. Podobnie człowiek otrzymuje skutek chrztu mocą Ducha Świętego nie tylko bez chrztu wody, lecz także bez chrztu krwi, o ile jego serce zostaje poruszone przez Ducha Świętego do wiary w Boga i do miłowania Go oraz do żalu za grzechy (ST III q. 66 a.11 c.).

Co stało się z ks. Feeney’em? W 1947 r. publicznie odrzucił możliwość zbawienia przez chrzest krwi i pragnienia. Wielokrotnie był przez przełożonych wzywany do odwołania swojej herezji, jednak nie podporządkował się i dwa lata później został suspendowany, a w 1953 r. – ekskomunikowany. Co ciekawe, w 1972 r. pojednał się z Kościołem, ale nie odwołał swoich poglądów. Tymczasem założone przez niego zgromadzenie – Niewolnicy Niepokalanego Serca Maryi – podzieliło się na kilka grup, z których tylko niektóre są w jedności z Kościołem.

Ks. Feeney miał zapewne szczytną intencję: chciał odeprzeć pojawiający się w jego czasach heretycki pogląd jakoby piekło było puste. Niestety przeszedł „ze skrajności w skrajność”: popadł w przeciwną herezję i nie słuchał upomnień swoich przełożonych, którzy próbowali przyprowadzić go do wierności nauczaniu Kościoła.

Co zaś tyczy się samych Młodzianków Męczenników, to ciekawostką jest, że do 1960 r. Kościół traktował ich święto na sposób pokutny, z fioletowymi szatami liturgicznymi. Nie oznaczało to zaprzeczenia ich męczeństwa, a raczej skupienie się na smutku ich rodziców po stracie swoich maleńkich dzieci. Fioletowy kolor liturgiczny podkreślał również, że nie dostąpili oni zbawienia od razu, lecz wraz ze świętymi Starego Testamentu musieli czekać na Zmartwychwstanie Chrystusa. Tak wyjaśniał to magazyn „The American Ecclesiastical Review” w 1902 r.:

W święto Świętych Młodzianków w Mszy i Oficjum zwyczajowo używa się koloru fioletowego. Duch tego święta wyraża bowiem podwójne odczucie: z jednej strony smutek, współodczuwany z płaczącymi matkami hebrajskimi, z drugiej zaś stan otchłani (limbo), w którym mali Młodziankowie musieli pozostawać aż do chwili dopełnienia naszego Odkupienia w Zmartwychwstaniu naszego Pana.

Adrian Fyda

Źródło: aleteia.org, piusx.org.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie