Czy Europa podlega islamizacji? Dlaczego Kościół nie jest w stanie przeciwstawić się postępom religii mahometańskiej? O tym mówił na antenie PCh24 TV red. Paweł Lisicki.
Nakładem wydawnictwa „Fronda” ukazało się niedawno drugie, poszerzone wydanie książki Pawła Lisickiego pt. „Dżihad i samozagłada Zachodu”. W związku z tym autor mówił w PCh24 TV o problemie islamu oraz islamizacji Europy.
– Nie ma wątpliwości: mamy do czynienia z islamizacją. Wystarczy porównać obraz Europy dzisiejszej z obrazem sprzed kilkudziesięciu czy nawet kilkunastu lat – wskazał Paweł Lisicki.
Wesprzyj nas już teraz!
– Tak jest również z Polską. Zarejestrowanych muzułmanów jest niewielu, ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma się czym przejmować. Jeżeli jednak popatrzymy na to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 10 lat, to liczba muzułmanów gwałtownie wzrasta – zarówno tych zarejestrowanych, jak i niezarejestrowanych, czyli pracowników najemnych, którzy przyjechali do Polski na masową skalę – dodał.
– Jest tylko kwestią czasu, kiedy ten podskórny, społeczny wzrost znajdzie swój wyraz w znaczącej sile politycznej. Tak jest zawsze. Ta siła polityczna przejawi się w podejściu do prawa, rzeczywistości politycznej i tak dalej – zauważył.
Jak powiedział Paweł Lisicki, są trzy źródła zasilania islamu w Europie. Pierwszym są urodzenia, bo w rodzinach muzułmańskich cały czas przychodzi na świat statystycznie więcej dzieci, niż w rodzinach chrześcijańskich (czy też po prostu niemuzułmańskich). Drugim źródłem jest migracja, legalna i nielegalna. Rozmówca PCh24 przypomniał, że w Polsce wszyscy sprzeciwiają się nielegalnej migracji, co jest wprawdzie słuszne, ale tak naprawdę jest ona tylko częścią problemu. – Większość państw zachodnich zmieniło swoje oblicze na skutek jak najbardziej legalnej migracji – przypomniał. Wreszcie trzecim źródłem zasilania islamu są nawrócenia na wiarę mahometańską. W części są to kobiety, które wychodzą za mąż za muzułmanina i przyjmują islam. Poza tym to także ludzie, którzy zaczynają wyznawać mahometanizm z powodu głodu duchowego, jakichś poszukiwań religijnych. Islam jawi im się jako odpowiedź na obecną dekadencję i kulturową katastrofę Europy.
Paweł Lisicki mówił też o stanowisku Kościoła katolickiego. Dziś wielu hierarchów próbuje przekonywać wiernych, że szerokie otwarcie granic bez żadnej kontroli to nieledwie nakaz religii katolickiej.
– Takie tezy są kompletnie sprzeczne z przekazem tradycji i nauki katolickiej. To powielenie globalistycznego myślenia, które wtargnęło do Kościoła w latach 60-tych – powiedział.
– Państwa zobowiązują się do pomocy uchodźcom, na przykład prześladowanym wskutek wojny. Polska nie graniczy z żadnym państwem muzułmańskim, więc nie jesteśmy zobowiązani do pomocy żadnej z islamskich grup, które tu przybywają. Zgodnie z prawem międzynarodowym, pomocy ma udzielać to państwo, które znajduje się najbliżej terenu, gdzie toczy się wojna – wskazał.
– Oczywiście możemy pomagać, na przykład organizując pomoc humanitarną dla ludzi także w krajach islamskich. Najbardziej roztropne jest udzielanie pomocy na miejscu, tam, gdzie znajdują się ludzie w potrzebie. Rozsądna polityka powinna polegać na tym, by likwidować źródła masowej migracji do państw europejskich. Likwidować można tylko na miejscu, a nie u siebie – dodał.
Paweł Lisicki przypomniał, że choćby św. Paweł Apostoł nie podważał nigdy porządku społecznego – i tak też działa Kościół. Kościół naucza o konieczności troski o dobro wspólne. To jemu ma służyć władca – czy to król, czy to przywódca demokratyczny. Do dobra wspólnego zalicza się również poczucie bezpieczeństwa i dobrobytu. Rządzący zgodnie z nauką Kościoła nie mogą powiedzieć obywatelom: „nie interesują nas wasze obawy, wasz niepokój, strach przed gettoizacją, przestępstwami”. – Kult inności, rozumiany jako zaprzeczenie własnej tożsamości, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. To wyraz utopijnego globalizmu – zaznaczył.
Rozmówca PCh24 stwierdził, że w przypadku masowej migracji można mówić częściowo o planie, częściowo o ideologii. Nie jest tak, że wszystko zostało po prostu zaplanowane, bo w grę wchodzi także czynnik demograficzny i próba szybkiego łatania ubywającej ludności w Europie. Nie ma jednak wątpliwości, że nie jest to tylko racjonalne. – Gdyby kierować się wyłącznie zdrowym rozsądkiem, to łatwo zauważyć, że masowy napływ taniej, ale często całkowicie niekompetentnej siły roboczej z państw islamskich nie ma żadnego uzasadnienia. Przyjeżdżający tu ludzie stają się często natychmiastowym obciążeniem socjalnym dla państwa, a do tego zachodzi szybko proces gettoizacji – podkreślił.
Autor książki „Dżihad i samozagłada Zachodu” powiedział też, że trudno jest uwierzyć w możliwość jakiegoś znaczącego przełomu politycznego. Z jednej strony poparcie dla Zjednoczenia Narodowego we Francji czy Alternatywy dla Niemiec w Niemczech rośnie, ale niekoniecznie coś z tego wynika.
– Kiedy AfD ma już dojść do władzy, okazuje się, że działali tam jacyś agenci, wypływają jakieś zdjęcia i tak dalej. Partii antysystemowej bardzo trudno przebić się do władzy. Na pewnym etapie, kiedy staje się ona realnym zagrożeniem dla estabilishmentu, służby specjalne robią to, co do nich należy. Służby razem z wielkimi mediami sprawiają, że w ostatnim momencie ludzie zaczynają się wahać. W podobny sposób wygląda to we Francji. Marine Le Pen już tyle razy miała wygrać, aż się okazało, że nie może nawet startować. W sumie zawsze słychać: jeszcze cztery lata; i jeszcze cztery lata… – zaznaczył.
– Myślę, że nie doceniamy skuteczności estabilishmentu w obronie swoich interesów. Jedynym państwem, w którym udało się dokonać przewrotu w polityce migracyjnej, są Stany Zjednoczone. Być może głównie z tego powodu, że mimo wszystko USA są o wiele mniej zetatyzowane niż państwa Europy Zachodniej. W związku z tym oligarchii było trudniej się utrzymać i zachować pełną kontrolę nad systemem – dodał.
Paweł Lisicki mówił także o islamie jako religii. – Na islam patrzę jak na religię fałszywą, w której przetrwały pewne pozytywne elementy religii naturalnych. Fałsz oznacza, że w islamie są fałszywe przesłania, błędne dogmaty, cała masę błędów etycznych i teologicznych, swoista karykaturę chrześcijaństwa. Z drugiej strony w islamie są też rzeczy, które wywodzą się z religii naturalnej, jak szacunek dla autorytetu, do starszych, przekonanie o obowiązywaniu prawa. Powiedziałbym, że islam jest w sumie radykalną herezją – stwierdził.
– Islam odrzuca podstawowe elementy wiary chrześcijańskiej: Trójcę Świętą, kult Chrystusa, przekonanie, że Chrystus był Bogiem i człowiekiem. Odrzuca przekonanie, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a to oznacza de facto odrzucenie godności osobowej. Dlatego islam jest religią błędną i fałszywą – zaznaczył.
Jak podkreślił, chrześcijaństwo opierało swoją wiarygodność na dwóch zasadniczych kwestiach: zapowiedziach prorockich oraz cudach. Jezus Chrystus nie przyszedł „znikąd”, został zapowiedziany w Starym Testamencie – wypełnił dane przez Boga obietnice. Ponadto, było wielu świadków Jego cudów. W przypadku Mahometa nie ma ani jednego, ani drugiego. Islam pojawia się nagle, nie jest przez nic zapowiedziany. Nie ma też żadnych cudów Mahometa. Islam ma zatem fundamentalny problem z uwiarygodnieniem się.
Lisicki zaznaczył też, że trudno jest mówić o budowie jakiegoś wspólnego, chrześcijańsko-islamskiego etosu. Takie koncepcje pojawiają się dość często, mówią o tym papieże, zwłaszcza Franciszek, choć nie tylko. Nie ma jednak takiej możliwości ze względu na istotne rozbieżności pomiędzy chrześcijaństwem a islamem. Możliwa jest raczej współpraca pomiędzy państwami: państwo chrześcijańskie oraz islamskie mogą dojść do porozumienia, by w żaden sposób nie prześladować wyznawców drugiej z religii.
Autor książki „Dżihad i samozagłada Zachodu” wskazał też, że można dziś mówić o swoistej socjologicznej przewadze islamu nad chrześcijaństwem. Współcześnie chrześcijanie wszystko podważają, co sprawia wrażenie niepewności. Islam jawi się tymczasem jako religia przekonana o własnej słuszności. Człowiek, który wyznaje islam, wierzy, że w Koranie jest słowo Boga – i że żyjąc zgodnie z Koranem, naprawdę żyje tak, jak chce tego Bóg. Chrześcijanom jest trudno o taką pewność ze względu na poważny kryzys Kościoła.
– Po stronie chrześcijańskiej musi występować ktoś, kto jest przekonany, że Bóg przemówił do człowieka; że Jego Słowo jest prawdziwe, a naszym obowiązkiem nie jest dialogowanie, tylko pokazanie temu, z kim się spotykam, gdzie jest prawda. To absolutna podstawa – powiedział Lisicki. – Istnieje obowiązek przyjęcia prawdy, nie dlatego, że jak tak uważam, tylko dlatego, że tak przemówił Bóg. Trzeba jednak wierzyć, że Bóg tak przemówił, a nie głosić przekonanie, że każda modlitwa jest prawdziwa. Jeżeli każda jest „prawdziwa”, to tak naprawdę każda jest nieprawdziwa. Tę chorobę trzeba wyplenić, żeby być w stanie opierać się islamowi – podsumował.
Więcej w nagraniu na PCh24. TV – kliknij TUTAJ
Pach