Dzisiaj

Krystian Kratiuk: Maryja to Święta Boża Rodzicielka czy „zwykła dziewczyna”?

(Źródło: National Museum of Serbia)

Odpowiedź na tytułowe pytanie powinna być oczywista dla katolika. Ale dziś już, niestety, wcale nie dla każdego.

Walka z tak zwanym maksymalizmem maryjnym trwa. Prowadzą ją zarówno teologowie doceniający rolę Maryi w historii zbawienia ale obawiający się mitycznej „przesady”, jak i tacy hochsztaplerzy, którzy chcieliby w niej widzieć tylko „zwykłą dziewczynę” – dokładnie taką samą jak każdy z nas.

Postępowi katolicy uważają bowiem, że wierni przywiązani do Tradycji albo do pobożności ludowej, czczą Maryję „za bardzo”. Sugerują nawet, że Jej kult może „przysłonić prawdę o jedynozbawczości Chrystusa”. Te absurdalne obawy spotęgowała ostatnio nikomu do niczego nie potrzebna nota doktrynalna, opublikowana przez kontrowersyjnego prefekta Dykasterii Nauki Wiary – kardynała Fernandeza – a poświęcona niektórym tytułom maryjnym. Skrytykowano w niej używanie m.in. tytułu Współodkupicielki czy Wszechpośredniczki Łask.

Wesprzyj nas już teraz!

Wśród komentarzy do tego dokumentu pojawiły się, po raz kolejny, oskarżenia właśnie o „maksymalizm maryjny”. Przypomnijmy – dla katolików postępowych „maksymalizm maryjny” to taka forma mariologii i pobożności, która – ich zdaniem – zbyt mocno rozbudowuje rolę Maryi, rzekomo kosztem centralnego miejsca Chrystusa i „prostoty wiary”.

Warto jednak pamiętać, że gdyby nie taki właśnie „maksymalizm maryjny” niektórych z przedstawicieli poprzednich pokoleń, nie doczekalibyśmy się licznych dogmatów i licznych tytułów związanych z Najświętszą Maryją Panną. Ale to dzięki „maksymalistom maryjnym” sprzed wieków, Maryja cieszy się w Kościele słuszną czcią i nadzwyczajną pozycją.

Matka Boga czy „zwykła dziewczyna”?

Pierwszego dnia każdego roku kalendarzowego obchodzimy w Kościele Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki – Matki Boga. Przypomnijmy sobie zatem, że już ten tytuł wywoływał kontrowersje i zamieszanie, oraz że należało go tłumaczyć ówczesnym wiernym (mówimy o V wieku), tak by dobrze go rozumieli. Gdyby wtedy w Kościele władzę doktrynalną sprawował kardynał Fernadez, uznałby zapewne, że taki tytuł Maryi nie przysługuje – właśnie dlatego, że rodzi zamieszanie! Takimi przecież argumentami zakazywał tytułowania Jej mianem Współkodkupicielki.

Spór o to, czy Maryję można nazywać Matką Boga (Theotokos), dotyczył w istocie nie tyle samej Maryi, ile pytania kim dokładnie jest Jezus Chrystus i jak w Nim łączą się natura boska i ludzka.

Przeciwnikiem tytułu Theotokos był Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola. Argumentował, że Bóg jako byt odwieczny nie może mieć początku ani „być zrodzony”, dlatego Maryja mogła urodzić jedynie Jezusa-człowieka. Proponował więc tytuł Christotokos („Matka Chrystusa”), podkreślając wyraźne rozróżnienie między naturą boską i ludzką w Chrystusie. Obawiał się, że nazywanie Maryi Matką Boga prowadzi do pomieszania natur i sugeruje, że boskość Chrystusa podlega ludzkim ograniczeniom, takim jak narodzenie czy cierpienie.

Zwolennikiem tytułu Theotokos był zaś Cyryl Aleksandryjski, który wychodził z założenia o jedności osoby Chrystusa. Twierdził, że Jezus jest jedną osobą – Boskim Synem – który przyjął naturę ludzką. Skoro Maryja urodziła osobę Jezusa Chrystusa, a nie „oddzielnego człowieka”, to można ją nazwać Matką Boga nie w sensie pochodzenia boskości, lecz w sensie osoby, którą zrodziła. Cyryl argumentował, że odrzucenie tytułu Theotokos prowadzi do faktycznego „rozdzielenia” Chrystusa na dwie osoby, co zagraża samej doktrynie zbawienia: jeśli Bóg nie stał się naprawdę człowiekiem, to człowiek nie został naprawdę zbawiony.

Spór miał także wymiar polityczny i kościelny, ponieważ dotyczył rywalizacji między głównymi ośrodkami chrześcijaństwa (Aleksandria i Konstantynopol) oraz autorytetu biskupów. Trwał kilka lat i zakończył się w 431 roku na Soborze Efeskim, gdzie oficjalnie uznano tytuł Theotokos za wyraz prawowiernej nauki o Chrystusie, a naukę Nestoriusza potępiono. Decyzja ta na trwałe weszła do doktryny Kościoła, a tytuł „Matka Boga” stał się przede wszystkim chrystologicznym, a nie wyłącznie maryjnym wyznaniem wiary.

Czy Cyryl Jerozolimski nie był – jak na swoje czasy – maksymalistą maryjnym? To pytanie retoryczne, ale niech o jego losach świadczy to, że został przez Kościół ogłoszony świętym, a potem ojcem i doktorem Kościoła.

Niepokalana czy „zwykła dziewczyna”?

Podobnie rzecz ma się z określeniem „Niepokalana” (w sensie wolności Maryi od grzechu pierworodnego od pierwszej chwili istnienia), którego niemal non stop używał święty Maksymilian Maria Kolbe. Również i ono kształtowało się bowiem bardzo długo i wzbudzało kontrowersje. We wczesnym chrześcijaństwie wszyscy uznawali wyjątkową świętość Maryi, ale nie było zgody, czy została ona zachowana od grzechu pierworodnego przed czy po poczęciu. W średniowieczu spór się zaostrzył: przeciw byli głównie teologowie dominikańscy, idąc za autorytetem Tomasz z Akwinu, który obawiał się, że nauka o Niepokalanym Poczęciu podważa powszechność odkupienia przez Chrystusa. Za opowiadali się franciszkanie, zwłaszcza Jan Duns Szkot, który argumentował, że Maryja także została odkupiona przez Chrystusa, lecz w sposób uprzedni i doskonalszy (zachowana od grzechu, a nie z niego oczyszczona).

W XVI wieku spór był na tyle ostry, że za pontyfikatu Pius V – mimo jego osobistej pobożności maryjnej i propagowania różańca – zakazano publicznego stosowania określenia „Niepokalana”, jednocześnie jednak wstrzymywano się od używania sformułowań sugerujących definitywne rozstrzygnięcie. W praktyce tytuł „Niepokalana” bywał traktowany jako teologicznie ryzykowny, a niektórzy kaznodzieje i autorzy (zwłaszcza franciszkańscy) byli karani gdy głosili go zbyt stanowczo. Kościół nie negował samej idei, ale celowo wstrzymywał się od jej zatwierdzenia, by nie rozbijać jedności doktrynalnej.

Stopniowo jednak opinia „za” zyskiwała przewagę: papieże XVII i XVIII wieku coraz wyraźniej ją popierali, dopuszczając kult i święto Niepokalanego Poczęcia. Ostatecznie w 1854 roku Pius IX uroczyście zakończył wielowiekowy spór, dogmatyzując naukę o Niepokalanym Poczęciu konstytucją Ineffabilis Deus. Od tego momentu tytuł „Niepokalana” nie tylko stał się w pełni dopuszczony, lecz wszedł do centrum katolickiej mariologii.

A i sama Matka Boża kilkukrotnie potwierdziła ów tytuł w prywatnych objawieniach, jak choćby w Lourdes czy Gietrzwałdzie.

Matka Boża według niejednego współczesnego postępowego katolika zapewne też jest „maksymalistką maryjną”, choć jej skromność i pokora raczej by na to nie wskazywały. Maksymalistą maryjnym był też zapewne Pius IX, ale jeden z poprzedzających go imienników – wspomniany Pius V – nie da się już tak łatwo zakwalifikować. Blokował używanie terminu „Niepokalana” ale przecież po wielkiej Bitwie pod Lepanto, kiedy to na jego wezwanie cały Kościół na różańcu modlił się o zwycięstwo za pośrednictwem… Maryi, ten sam papież ogłosił święto Matki Bożej Zwycięskiej, przemianowane później na Matki Bożej Różańcowej.

Ot, rzekłby ktoś, maksymalizm częściowy.

Współodkupicielka czy „zwykła dziewczyna”?

Kontrowersje wzbudzały i inne tytuły, którymi wierni czcili Matkę Boga. Obawiano się zatem Pośredniczki, Królowej Nieba, Nowej Ewy czy Matki Kościoła. Ten ostatni tytuł istniał w teologii, ale długo nie był oficjalny – część ojców Soboru Watykańskiego II obawiała się, że osłabi on chrystocentryzm i eklezjologię. Ale ostatecznie tytuł został ogłoszony przez Pawła VI, wbrew tym obawom.

Czy rzeczywiście przez ostatnie sześćdziesiąt lat używania terminu Matki Kościoła względem Maryi cokolwiek odebrało Chrystusowi? Spotkali się Państwo z takim zjawiskiem?

Nie chcę teraz ponownie opisywać sporu o tytuł Współodkupicielki – przez ostatnie dwa miesiące dostatecznie wiele na ten temat powiedziano i napisano. Chciałem tylko przypomnieć Drogim Czytelnikom, że tytuły na które Matka Boża zasługuje, w historii Kościoła prędzej czy później trafiają do Niej z odpowiednią oprawą i czcią, nawet jeśli musi to trwać wiele lat czy stuleci i wzbudzać niemałe kontrowersje.

Jednocześnie, w święto Świętej Bożej Rodzicielki, pragnę podzielić się jednym z argumentów, zasłyszanym od wybitnego teologa: otóż każdy człowiek na świecie w jakiś sposób cierpi lub będzie cierpiał – za grzechy, własne, bo każdy urodził się z grzechem pierworodnym. Chrystus – jak wiadomo – urodził się bez grzechu i żył bez grzechu, ale cierpiał i umarł za grzechy. Czyje? Ludzi. Odkupił ich grzechy, jest naszym Odkupicielem.

A co z Matką Boga? Maryja, jak wiadomo, jest niepokalanie poczęta i jako jedyna prócz Jej Syna żyła bez grzechu. Czy cierpiała? Tak, miecz boleści był Jej zapowiedziany ledwo osiem dni po przyjściu na Świat Zbawiciela. Czcimy ją również jako Matkę Bolesną. Dlaczego cierpiała Maryja? Za grzechy. Czyje? Przecież nie swoje, jako Niepokalana.

Więc za czyje?

Możliwe odpowiedzi są tylko dwie: albo Matka Boża WSPÓŁCIERPIAŁA również za grzechy ludzkości, albo jest jedyną osobą w historii świata, która cierpiała bez sensu…

Trzeciej opcji nie ma.

Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko.

Święta Panno nad pannami, Matko Chrystusowa, Matko Kościoła, Matko miłosierdzia, Matko łaski Bożej, Matko nadziei, Matko nieskalana, Matko najczystsza, Matko dziewicza, Matko nienaruszona, Matko najmilsza, Matko przedziwna, Matko dobrej rady, Matko Stworzyciela, Matko Zbawiciela, Panno roztropna, Panno czcigodna, Panno wsławiona, Panno można, Panno łaskawa, Panno wierna, Zwierciadło sprawiedliwości, Stolico mądrości, Przyczyno naszej radości, Przybytku Ducha Świętego, Przybytku chwalebny, Przybytku sławny pobożności, Różo duchowna, Wieżo Dawidowa, Wieżo z kości słoniowej, Domie złoty, Arko przymierza, Bramo niebieska, Gwiazdo zaranna, Uzdrowienie chorych, Ucieczko grzesznych, Pociecho migrantów, Pocieszycielko strapionych, Wspomożenie wiernych, Królowo Aniołów, Królowo Patriarchów, Królowo Proroków, Królowo Apostołów, Królowo Męczenników, Królowo Wyznawców, Królowo Dziewic, Królowo Wszystkich Świętych, Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta, Królowo Wniebowzięta, Królowo Różańca świętego, Królowo rodzin, Królowo pokoju, Królowo Polski, módl się za nami.

Krystian Kratiuk

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki
A.D. 2026

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie