„Cechą charakterystyczną dziecinnych uczuć są zmienność i skrajność. Trudno mi się powstrzymać przed stwierdzeniem, że dokładnie takie zachowanie obserwuję, co się tyczy stosunku polskich polityków, a przynajmniej większości z nich, do Kijowa”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Redaktor naczelny pisma jest zdania, ze zdecydowana większość polskich polityków zbyt mocno uwierzyła we własną propagandę o nieskończonej miłości między Warszawą a Kijowem. „Nie wiedzą zatem, co zrobić, kiedy słyszą, jak media donoszą, że prezydent Wołodymyr Zełenski ponoć znudził się współpracą z PiS i stawia na opozycję. Nie wiedzą, jak wytłumaczyć coraz ostrzejsze zarzuty Kijowa, że Polska manipuluje, zdradza, uprawia populizm itd., itp. Co powiedzieć na słowa premiera Ukrainy, który porównał postępowanie Polski w sprawie importu zboża z Ukrainy do zachowania Rosji?”, pyta.
Autor „Epoki Antychrysta” przypomina najbardziej radykalne elementy „polskiego stanowiska” od początku wojny na Ukrainie.
Wesprzyj nas już teraz!
„Po pierwsze, pomoc dla Ukrainy, co wielokrotnie powtarzali politycy rządu, miała być bezwarunkowa. Żadnych negocjacji, żadnych transakcji. Żadnej troski o polskie interes. Po drugie, Polska występowała jako główny rzecznik Kijowa na świecie. Polska była najgłośniejszym zwolennikiem przyjęcia Ukrainy do NATO i jak najszybszego włączenia jej do Unii Europejskiej. Swego rodzaju symbolem tej postawy było to, że głowa polskiego państwa – prezydent Andrzej Duda – na szczycie NATO w Wilnie ogłosiła, że Polska nie ma żadnych własnych interesów, zamierza jedynie występować w roli adwokata Ukraińców. Po trzecie, polscy politycy, na czele z premierem, głosili, że istnieje ścisła i bezpośrednia zależność między suwerennością polskiego państwa a suwerennością Ukrainy”, wylicza publicysta.
„Jeśli prawdą jest, że prezydent Zełenski stawia na zwycięstwo antypisowskiej opozycji, to co zrobią propagandyści rządowi? Doprawdy, to wyzwanie na miarę Hamleta. Jednak dla Polski większym problemem jest to, że osoby odpowiedzialne za naszą politykę zagraniczną po prostu takiego obrotu spraw – potencjalnego konfliktu Warszawy z Kijowem – nie przewidziały. Koszty błędów mogą być ogromne”, podsumowuje Paweł Lisicki.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
„Wszystkie maski Kremla. Czy Rosja się nawróciła?” ZOBACZ CAŁY FILM!