O tym, że Adwent jest czasem przygotowania na przyjście Jezusa niby wiemy. Doświadczenie pokazuje jednak, że adwentową atmosferę czuwania kradną nam między innymi specjaliści od handlu. Tymczasem przestrogą powinny być słowa śląskiego poety i mistyka Angelusa Silesiusa: „Wierzysz, że Bóg zrodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada Ci, jeśli nie zrodził się w Tobie”. By nie zaprzepaścić być może ostatniej szansy na zrodzenie się w tym szczególnym czasie Odwiecznego Słowa w niepowtarzalny sposób w naszym sercu, warto wiedzieć, co stało lub staje się przeszkodą w czujnym oczekiwaniu na przyjście Chrystusa.
Nie będzie wielkim odkryciem, gdy stwierdzimy, że przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia z roku na rok komercjalizują się w coraz większym stopniu. Widać to po ilości reklam oferujących produkty potrzebne do przygotowania bożonarodzeniowych uroczystości, jak i atrakcji, z jakich można skorzystać podczas świątecznej przerwy. W ofertach reklamowych zachęcających do spędzenia świąt Bożego Narodzenia w określonym miejscu możemy przeczytać o magii niezapomnianych chwil, której doświadczymy, odwiedzając dany kurort. Pokoje z widokiem na góry, górka do zjazdów na sankach czy workach z sianem, wizyta św. Mikołaja, pachnąca choinka, koncert muzyki na żywo, sauna fińska, grota solankowa czy bawialnia dla dzieci, to tylko niektóre z uciech, jakie świadczą reklamodawcy. Równocześnie na świąteczne stoły serwowane są tradycyjne wigilijne potrawy z opcją podzielenia się przy nich opłatkiem. Wydaje się, iż powodem rosnącego zainteresowania taką formą spędzania okresu świąt Bożego Narodzenia, która bardziej skupia nas na doświadczaniu przyjemności niż kontemplowaniu Bożych tajemnic, jest źle przeżyty Adwent.
Warto zauważyć, że czas przygotowujący do uczczenia narodzin Jezusa w Betlejem oraz do powtórnego Jego przyjścia na ziemię jest nam dany właśnie po to, by właściwie wejść i przeżyć Tajemnicę Wcielenia. Pomocna w naszym przygotowaniu się na to spotkanie z Bogiem jest przesycona ciągłym przypominaniem o radosnym oczekiwaniu na Mesjasza liturgia Adwentu. W tajemnicy Bożego Narodzenia mieszczą się nie tylko wspominane wydarzenia historyczne, obejmujące opisane w Ewangelii dzieje małej wioski w Judei, ale też zapowiedź ostatecznego przyjścia Chrystusa.
Wesprzyj nas już teraz!
Czas poprzedzający świętowanie narodzin Boga Człowieka powinien nauczyć nas rozpoznawać Jego obecność w wydarzeniach codziennego życia. Adwent ukierunkowuje zatem człowieka na Tego, który już przyszedł, który przyjdzie i który stale przychodzi.
Dziś jednak za biskupem Milewskim należy pytać: „czy w Polsce potrafimy się jeszcze modlić w Adwencie, czy chcemy żyć w adwentowej atmosferze czuwania”?
Dlaczego tracimy sens i istotę tego wydarzenia duchowego i religijnego? Pomocne w odpowiedzi na te pytania byłoby wskazanie przyczyn tego stanu rzeczy. Przyjrzyjmy się zatem najważniejszym z nich.
1.Sekularyzacja
Postępująca od czasów Rewolucji Francuskiej (1789) eliminacja Kościoła katolickiego z życia społecznego w imię głoszonej zasady „rozdziału Kościoła i Państwa” skutkuje dzisiaj zanikiem tradycyjnych praktyk religijnych i rozumienia znaczenia katolickich wartości duchowych. Proces ten obejmuje już nie tylko jednostki, ale całe wspólnoty. W efekcie zredukowany w swoim myśleniu do wymiaru horyzontalnego człowiek zapomina o Bogu, pomniejsza znaczenie Stwórcy w swoim życiu, a nawet odrzuca Go, czyniąc przedmiotem uwielbienia najróżniejsze „bożki”. Oderwany od Stwórcy człowiek skoncentrowany jest na działaniu prowadzącym do konsumpcji i zapewniającym przyjemność. W następstwie zanika troska o zbawienie własnej duszy. A to w końcu musi obrócić się przeciwko człowiekowi, ponieważ bez Boga nie jest w stanie pojąć rzeczywistości, w tym zrozumieć, kim jest.
2.Dechrystianizacja
Obok negatywnych skutków różnorakich przemian cywilizacyjnych powszechne zagrożenie stanowi dzisiaj rezygnacja z dziedzictwa kultury chrześcijańskiej, która prowadzi do życia bez Boga. Kwitnące niegdyś chrześcijańskie kraje i narody wypchnęły religię ze świata publicznego do świata prywatnego. Wyrugowały też z przestrzeni publicznej chrześcijańskie normy, wartości, symbole, praktyki i wzorce życia społecznego. Zanurzony w takiej rzeczywistości człowiek żyje, jakby Chrystus nie istniał, jakby go nie odkupił, jakby go nie zbawił. O tym przypominały mu wcześniej choćby bożonarodzeniowa szopka z Dzieciątkiem Jezus, figurki Świętej Rodziny, Betlejemska Gwiazda, Trzej Królowie.
Współczesne modne plakaty o treściach dotyczących świąt zimowych nic nie mówią o niepojętym uniżeniu się Stwórcy, który z niemożliwej do ogarnięcia ludzkim umysłem Miłości wcielił się, by umrzeć za człowieka najbardziej haniebną śmiercią.
W niektórych krajach zetknąć się możemy z czymś, co na użytek omawianych zagadnień nazwać należałoby podmianką – w najgorszym tego słowa znaczeniu. „Szopka” z… narządami płciowymi, odwrócone krzyże, wielki jednorożec… to tylko niektóre przykłady „świątecznych” ozdób, o których pisały światowe agencje medialne. Do wrogich wobec tradycji i duchowości chrześcijańskiej należą również działania polegające na zmianie rozumienia różnych słów, zastępując je innymi znaczeniami. Przykładem może być przegłosowanie jakiś czas temu przez Radę Miejską Oksfordu wniosku o zmianę nazwy obchodzonych publicznie świąt. Zamiast Bożego Narodzenia radni postanowili świętować „Zimowe Święto Światła”. Na celowniku znalazła się też choinka. Nazywana zwykle przez Anglosasów „bożonarodzeniowym drzewkiem” zmieniła gdzieniegdzie nazwę na „drzewko wakacyjne” albo „zimowe”. Ofiarą wrogości wobec chrześcijaństwa na Wyspach Brytyjskich padło również bożonarodzeniowe pozdrowienie. Zamiast „Merry Christmas” w niektórych sieciach handlowych można było usłyszeć obligatoryjne „Happy holidays”. Przedmiotem podobnych zabiegów stały się również tradycyjne teksty kolęd, z których eliminuje się wyraz „Boże Narodzenie”. Niechęcią darzona jest też praktyka składania świątecznych życzeń na kartkach pocztowych.
Obecne zmaganie się z kulturą i tradycją chrześcijańską jest przejawem wrogości do chrześcijaństwa, którą najohydniej pokazali francuscy rewolucjoniści, eliminując, przykładowo, wyrosły z historii powszechnej kalendarz. Nowa rachuba czasu zamiast ery chrześcijańskiej liczona była od 1789 r. jako „era Francuzów”. Dzisiaj na miejscu szafotów stawianych wrogom Rewolucji buduje się świat odarty z jego najgłębszej istoty, czyli świat bez odniesień do Boga. Prowadzić to musi do śmierci duchowej człowieka niezdolnego do zrozumienia siebie i swojego przeznaczenia.
3.Konsumpcjonizm
Nawoływanie różnego rodzaju ekspertów do ograniczenia konsumpcji wynikają z przekonania, że szkodzi ona człowiekowi, a nawet jest dla niego groźna. Ale jak uciec ze świata konsumpcji, w którym jesteśmy wszyscy podporządkowani przedmiotom? Współczesne galerie handlowe przyciągają ludzi bardziej niż kościoły, w których spotkać możemy się z realnie obecnym tam Panem Wszechświata. „Kult zakupów” stał się rodzajem nowej religii. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w okresie przedświątecznym, który w świątyniach handlu zaczyna się tuż po Halloween, a gdzieniegdzie nawet wcześniej. O tym, że właśnie wkroczyliśmy w czas Adwentu, przypominają nam słodkie „kalendarze adwentowe” z Barbie, upstrzone choinki, błysk kojarzących się nam z Bożym Narodzeniem lampek, renifery i „Mikołaje”, niemające nic wspólnego z biskupem z miasta Mira.
Wyjałowione z jakiegokolwiek kontekstu religijnego świąteczne produkty skupiają uwagę klientów na jednym z najważniejszych wyzwań „świeckiego adwentu”, jakim jest kupno prezentów. Bądź „Mistrzem Prezentów” – słyszymy nieustannie w telewizyjnych materiałach reklamowych. Pogoń za wyjątkowymi zakupami pomaga konsumentom, co pokazały badania, odnaleźć się w niestabilnym i pełnym zmian świecie. Dlatego w świątyniach handlu nic nie jest przypadkowe: zapach, muzyka, roślinność, fontanny – wszystko to ma dać poczucie bezpieczeństwa i komfort. I tak, powolutku, wartości wyższe (duchowe i religijne) zastepują dobra materialne. W tym kontekście trudno odmówić bp. Milewskiemu słuszności. Podczas niedawnej homilii wyraził on bowiem spostrzeżenie, że „symbolem nadchodzącego Bożego Narodzenia coraz częściej staje się wyjeżdżający z marketu wózek z zakupami”.
Smutkiem napawa fakt, że przygotowania do Uroczystości Narodzenia Pańskiego dzisiaj dla tak wielu, w tym praktykujących katolików, polegają na trosce o wypełnienie lodówki i przestrzeni pod świąteczną choinką. Zamiast oczyszczających sakramentów i modlitwy, z pietyzmem sprzątane są domy i piwnice, jakby w odpowiedzi na rychłe nadejście jakiejś inspekcji czystości. Głębokie przesłanie duchowe o tym, że nadszedł i ponownie przyjdzie Ten, który „będzie rozjemcą pomiędzy ludami i sędzią dla licznych narodów”, dzięki któremu ludzie „swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy” (por. Iz 2,4) przyćmiewa wspomniany kicz i tandeta.
Ale nie musi tak być. Bóg daje nam czas do szczególnej refleksji. Adwent! Kościół zachęca, byśmy czuwali razem z Maryją w czasie rorat. Pomocne we właściwym przeżywaniu tego okresu mogą być dni skupienia i rekolekcje, a nawet specjalnie stworzone do praktykowania codziennej modlitwy aplikacje. Niech więc nasz Adwent kończy się dla nas prawdziwym Bożym Narodzeniem. Parafrazując słowa przywołanego na początku Silesiusa, jeśli wierzymy, że Bóg narodził się w betlejemskim żłobie, to biada nam, jeśli nie zrodzi się we mnie i w Tobie.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha