U kobiet poddanych aborcji, ryzyko wystąpienia problemów psychicznych wzrosło o 81 proc. To ciężar, z którym kobiety często nie są w stanie sobie poradzić. To słychać także w konfesjonałach, do których matki zabijające nienarodzone dzieci, powracają spowiadając się z tej samej aborcji. Nie są w stanie zaakceptować rozgrzeszenia.
O tym z jakimi problemami może zmagać się kobieta, która zdecydowała się na usunięcie swojego nienarodzonego dziecka na łamach magazynu „Plus Minus” (dodatku do „Rzeczpospolitej”) opowiada psychoterapeuta dr n. med. Marek Gajowy w rozmowie z Eweliną Pietrygą. Ekspert choć przyznaje, że zdarzają się przypadki, gdy matki decydujące się na aborcję traktują temat dość lekko, to nie można wykluczyć, że problemy z akceptacją takiej decyzji pojawią się u nich z czasem. Jednak wiele kobiet po aborcji przeżywa prawdziwy dramat.
Wesprzyj nas już teraz!
Z przywołanych danych z ostatnich dwóch dekad publikowanych w 2011 roku rzez British Journal of Psychiatry wynika, że „u kobiet poddanych aborcji ryzyko wystąpienia problemów psychicznych wzrosło o 81 proc.” Pojawiło się u nich zwiększone ryzyko wystąpienia depresji, stanów lękowych, myśli samobójczych, pojawiał się alkoholizm. Podobny wydźwięk miały badania skandynawskie. – Okazało się, że kobiety po aborcji częściej niż niemające takiego doświadczenia targały się na własne życie – podkreślił dr Gajowy. Jak dodał, są też opracowania przeczące takim tezom i z pewnością temat wymaga dalszych badań.
Jednak czerpiąc ze swego doświadczenia ekspert nie krył, że częstą konsekwencją aborcji bywa powikłany żal i poczucie winy. Bowiem aborcja mająca być rzekomo wyjściem z impasu, daje poczucie straty, rozwiązania „problemu” kosztem macierzyństwa, dziecka. Ten żal może być powikłany wewnętrznie. – Nie zawsze pojawia się od razu, może być odroczony. Zjawi się na przykład w terminie niedoszłego porodu czy kolejnych rocznic tego zdarzenia – mówił ekspert.
Wymowne są tu doświadczenia spowiedników, do których powracają kobiety, próbujące po fraz kolejny znaleźć ukojenie dla swojego sumienia. – O podobnych przypadkach słyszałem od księży. Spotykają stałe, niemłode już parafianki od lat spowiadające się uparcie z tej samej aborcji, nie mogąc zaakceptować rozgrzeszenia. Taka decyzja może być, jak widać, wciąż powtarzającym się motywem żalu i braku samoprzebaczenia, co może odzwierciedlać powikłaną żałobę – dodał.
Dr Gajewski mówił też o trudnej sytuacji kobiet, które stają wobec problemu podjęcia decyzji o zabiciu nienarodzonego dziecka. Często przyzywają one mocne rozdarcie, a nawet jeśli są w stanie unikać rozterek, to mogą one pojawić później, gdy spiętrzą się problemy życiowe. – Są badania, które mówią, że także znacząca większość związków po aborcji ulega pogorszeniu nawet wtedy, gdy decyzja ta miała służyć poprawie ich jakości – podkreślił Gajewski. Z jednej strony pojawiają się trudności z zaufaniem do ojca dziecka, z drugiej strony swoją porażkę przeżywa też mężczyzna, pojawia się obwinianie, oskarżanie za to co się stało. Aborcja może też wpływać na relacje z żyjącym potomstwem. To chociażby nadopiekuńczość.
Ekspert mówił również o rodzicach, którzy wiedzą, że ich dziecko urodzi się niepełnosprawne. Taka sytuacja budzi pewien strach przed nieznanym i różne uczucia – od bezgranicznej miłości, po niechęć. Tu rodzice dowiadują się o innym „wyjściu” – aborcji. Jak zauważył dr Gajowy, przyjęcie życia jest tu podążaniem za naturalnym rytmem przeżyć. – Jeśli ktoś się rodzi, choruje i umiera, możemy przeżyć żałobę we wszystkich jej fazach. I przeciwnie: decyzja o poddaniu się aborcji tworzy zupełnie inną konfigurację emocjonalną dla rodziców. To dokładanie żalu powikłanego poczuciem winy do własnej tragedii – dodał.
Źródło: „Rzeczpospolita” – „Plus Minus”
MA