Amerykańska gospodarka traci biliony dolarów (sic) z powodu aborcji. Zabijanie setek tysięcy dzieci nienarodzonych rocznie powoduje, że kraj przestaje się rozwijać. Pisze o tym Rob Schwarzwalder na łamach „The Washington Stand”.
Zgodnie z danymi federalnego Biura Cenzusowego USA w 2021 roku populacja amerykańska rosła najwolniej w całej historii kraju. A będzie coraz gorzej. Biuro Budżetowe Kongresu podało, że już w roku 2043 więcej Amerykanów będzie rocznie umierać niż się rodzić. To oznacza, że ewentualny wzrost populacji USA będzie po tej dacie możliwy tylko dzięki imigracji.
Schwarzwalder zwrócił uwagę, że oznacza to także poważne problemy ekonomiczne, co zauważają także lewicowi ekonomiści. Już w 2005 roku noblista Paul Krugman stwierdził, że najbliższe 50 lat będzie charakteryzować się zmniejszeniem wzrostu gospodarczego Ameryki właśnie w związku z brakiem rąk do pracy. Jak zauważa Schwarzwalder, trzeba to rozpatrywać również w kontekście postępów medycyny: żyjemy dłużej. To dobrze, ale oznacza to, że coraz trudniej będzie utrzymać rosnącą liczbę emerytów.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor zaznacza, że dla lewicowców nie jest to jednak problemem: spadek dzietności uważają za postęp, bo oznacza, że kobiety mają obecnie większą władzę nad swoim ciałem i życiem. „«Władza nad swoim ciałem»: to jest oczywiście kod oznaczający «nieograniczony dostęp do aborcji na żądanie, który jest ważniejszy niż dzieci, dobrobyt i witalność ekonomiczna»” – pisze. Według Schwarzwaldera większość mainstreamowych autorów, nawet tych, którzy dostrzegają problemy, nie chce zobaczyć, gdzie leży jedna z fundamentalnych przyczyn. Piszą o imigracji, socjalnych programach rządu, ale zamilczają jeden temat. „Innymi słowy, liberalni dziennikarze i analitycy odmawiają skonfrontowania się z najoczywistszą przyczyną dla naszej katastrofalnej przyszłości populacyjnej: z aborcją”, czytamy w jego artykule.
Autor przypomniał, że w roku 2020 aborcją zakończyła się co piąta ciąża w USA. Od 1973 roku, kiedy zabijanie dzieci zostało zalegalizowane, wykonano w Stanach około 64 mln aborcji. Abstrahując od kwestii moralnych, ma to zarazem, zauważa, „destrukcyjny wpływ na naszą demografię a co za tym idzie, na naszą zdolność do pozostania wiodącą światową ekonomią i narodem ze zdrową bazą populacyjną”. „Rozłączanie aborcji od kalkulacji ekonomicznych przypomina mówienie, że wytniemy z alfabetu litery od A do L i będziemy twierdzić, że mamy spójny alfabet”. Według badania przeprowadzonego przez Republikanów pracujących na rzecz Joint Economic Commitee, w 2019 roku koszt ekonomiczny aborcji wyniósł 6,9 biliona dolarów, czyli 32 proc. rocznego PKB. To koszt wynikający ze straty 630 tysięcy zabitych obywateli. Według raportu ekonomiczny koszt aborcji jest 425 większy niż pieniądze zarobione przez matki w okresie, w którym, gdyby nie zabiły dziecka, opiekowałyby się nim w domu.
Schwarzwalder wskazuje, że tak naprawdę dane mówiące o 6,9 bln dolarów są jeszcze zaniżone: bo wiele z zamordowanych dziewczynek same urodziłyby dzieci.
Zdaniem autora są też dobre wieści: dzięki decyzji Sądu Najwyższego z 2022 roku w sprawie aborcji, rocznie może rodzić się w USA o 160 tysięcy dzieci więcej.
„To jednak dopiero początek” – pisze. Jak podkreśla, chrześcijanie muszą bronić życia dzieci nienarodzonych, bo są chrześcijanami – ale również dlatego, że są obywatelami państwa i chcą, aby jego ekonomia się rozwijała. Kultura na rzecz życia temu właśnie sprzyja. Nowe dzieci to nie tylko dobra moralność, ale także silna gospodarka.
Źródło: washingtonstand.com
Pach