Marszałek Szymon Hołownia zamienił „zamrażarkę” sejmową na „uśmiechniętą chłodnię”, gdzie trafiły proaborcyjne projekty. Lewica żąda szybkich decyzji w sprawie ułatwienia zabijania dzieci w łonach matek i sugeruje, że przetrzymywanie projektów ustaw sprawi, że na ulicach znów pojawią się „błyskawice”.
W Sejmie awantura w aborcyjnej koalicji. Choć sprawujące władzę środowiska polityczne popierają rozwiązania, które ułatwiłyby zabijanie nienarodzonych dzieci w łonach matek, to mają na to inne rozwiązania. Na dodatek marszałek Sejmu zapowiedział odłożenie aborcyjnej debaty na czas po wyborcach samorządowych (po ich pierwszej turze). To rozwścieczyło Lewicę.
Poseł Anna Maria Żukowska zarzuciła Hołowni zamianę zamrażarki sejmowej na „uśmiechniętą chłodnię” i zasugerowała, że na ulicach znów mogą pojawić się „błyskawice”. Lewica chce bowiem szybko załatwić kwestię aborcji w parlamencie. I domaga się tu radykalnych rozwiązań – możliwości nieograniczonego zabijania nienarodzonych dzieci do 12. tygodnia ich życia. Lewica chciała, by wszystkie projekty proaborcyjne były rozpatrywane na trwającym posiedzeniu Sejmu.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister ds. równości, Katarzyna Kotula zapowiedziała, że Lewica zrobi wszystko, by kobiety mogły same podejmować decyzje o swoim zdrowiu, ciele i życiu. Zaś minister rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zaapelowała do kobiet, by 7 kwietnia zagłosowały za „prawami kobiet”. Z kolei Krzysztof Paszyk z Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdził, że rozwiązaniem jest tu oddanie woli narodowi w aborcyjnym referendum. Takiego rozwiązania, podobnie jak pomysłu powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, nie akceptuje Lewica.
Źródło: rmf24.pl
MA