Parlament Europejski chce zapełnić „finansową lukę” powstałą po wycofaniu się przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa z finansowania zabija dzieci nienarodzonych w krajach rozwijających się.
Większość deputowanych do PE wezwała 14. lutego Radę Europejską oraz rządy państw unijnych do zbudowania międzynarodowego funduszu mającego wspierać tak zwane „prawa reprodukcyjne i seksualne”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pod tym sloganem kryją się tak naprawdę „prawa” kobiet do sterylizacji czy zabijania własnych dzieci. Przez długie lata Stany Zjednoczone finansowały ze swojego budżetu działalność organizacji, które ułatwiały takie praktyki kobietom w krajach rozwijających się na całym świecie. W styczniu jednak Donald Trump specjalną ustawą zakazał kontynuowania tego procederu, co w liberalnych kręgach europejskich wywołało prawdziwe oburzenie.
W odpowiedzi eurodeputowani Socjalistów, Zielonych, Nordyckiej Lewicy oraz Liberałów zaproponowali poprawki w sprawie unijnych priorytetów na 61. sesję Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet, domagając się przejęcia przez Europę ciężaru promowania aborcji na świecie. 14. lutego większość eurodeputowanych uznała, że decyzja prezydenta USA stanowi „bezpośredni atak” na tak zwane „prawa kobiet”.
To swoista kontynuacja planów podjętych już wcześniej przez kilka państw europejskich – między innymi Belgię, Holandię, Szwecję i Luksemburg – które zaproponowały utworzenie międzynarodowego funduszu proaborcyjnego.
25. września 2015 roku ONZ przyjęła 17 celów, jakie mają przyświecać polityce światowej do 2030 roku między innymi w kwestii poprawiania statusu kobiet. Nie zawarto tam bezpośrednich odniesień do praktyki aborcji i Parlament Europejski zażądał teraz, by rzecz zmienić. Eurodeputowani proponują dołączyć do celów próbę zadbania o „powszechny dostęp do [usług z dziedziny] zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz powiązanych z tym praw”. Chodzi o „edukację seksualną dziewcząt i chłopców oraz młodych kobiet i mężczyzn, tak, by zmniejszyć liczbę wczesnych ciąż i rozpowszechnienie chorób płciowych”.
Dalej eurodeputowani domagają się „przeciwdziałania” wycofaniu się USA z promocji aborcji poprzez „znaczące podwyższenie finansowania w obszarze seksualnego i reprodukcyjnego zdrowia i powiązanych z tym praw oraz utworzenie międzynarodowego funduszu finansowania dostępu do kontroli narodzin i legalnych możliwości [przeprowadzania] aborcji, by wypełnić luki finansowe powstałe wskutek środków przedsięwziętych przez rząd prezydenta Trumpa”.
Tego rodzaju tekst poparło 371 eurodeputowanych, a zatem 58 proc. wszystkich posłów. Przeciw zagłosowało 198 (31 proc.), a 74 wstrzymało się od głosu. 108 deputowanych nie wzięło udziału w głosowaniu. Na „tak” zagłosował co trzeci eurodeputowany nominalnie konserwatywnej i chrześcijańskiej Europejskiej Partii Ludowej, co umożliwiło tryumf socjalistów, zielonych, komunistów i liberałów wnoszących projekt. W 100 procentach przeciwko uchwale zagłosowała wyłącznie frakcja Europa Narodów i Wolności.
Przeciwko uchwale protestowali między innymi eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości. Poseł Jadwiga Wiśniewska w wydanym specjalnie oświadczeniu stwierdziła między innymi, że działania lewicowych i liberalnych członków PE „stanowią skandaliczne naruszenie równowagi kompetencyjnej między Unią Europejską a jej państwami członkowskimi, kolejny raz podważają zasadę jej światopoglądowej neutralności, a także stanowią zagrożenie dla stosunków UE ze Stanami Zjednoczonymi. Wykraczają przy tym ponad wszystko, co do tej pory zaprezentowały skrajnie ideologiczne środowiska feministyczne w Parlamencie Europejskim”.
Źródła: Katholisches.info, pch24.pl
Pach