Sekretarz Generalny Światowej Organizacji Zdrowia, Tedros Adhanom Ghebreyesus wyraził niezadowolenie z powodu niedawnego orzeczenia Sądu Najwyższego w USA, unieważniającego aborcyjny precedens. Uznając dzieciobójstwo za „opiekę zdrowotną” lamentował, że decyzja osłabi wysiłki aborcjonistów w skali międzynarodowej.
Szef WHO określił ratujące tysiące amerykańskich dzieci, wyroki w sprawie Roe v. Wade oraz Casey przeciwko Planned Parenthood, mianem „porażki”. Do poparcia swoich słów użył znanych w retoryce aborcjonistów manipulacji, jakoby ograniczenia w dostępie do „bezpiecznej aborcji” wpychały kobiety w objęcia tzw. podziemia aborcyjnego, gdzie zabiegi bez nadzoru skutkują licznymi komplikacjami, a w niektórych przypadkach nawet śmiercią matki.
Safe #abortion is health care. It saves lives. Restricting it drives women and girls towards unsafe abortions, resulting in complications, even death. The evidence is irrefutable. https://t.co/EB5BsKIxG7 #RoeVsWade
Wesprzyj nas już teraz!
— Tedros Adhanom Ghebreyesus (@DrTedros) June 24, 2022
Mimo stwierdzenia o „niepodważalności” dowodów na wygłoszoną tezę, w rozwiniętych krajach, takich jak Polska, gdzie dzieciobójczy proceder jest drastycznie ograniczony, nie słyszymy o coraz liczniejszych przypadkach śmierci okołoporodowej. Paradoksalnie, sytuacja zmienia się wraz z legalizacją procederu.
Jak przedstawiono na łamach „The Lancet”, w Wielkiej Brytanii, gdzie aborcja jest legalna, odnotowano w 2013 r. dwa razy więcej zgonów matek (6,6 na 100 000 urodzeń) niż w Irlandii (3,3), gdzie aborcja w tym czasie była znacznie ograniczona. Natomiast w Stanach Zjednoczonych, średnia ta wynosi aż 18,5.
Również w artykule opublikowanym na łamach British Medical Journal w 2015 r., autorzy przyznali, że przepisy ograniczające lub zapobiegające aborcji nie prowadzą do wyższych wskaźników śmiertelności matek.
Mimo to, Etiopczyk przekonuje o porażce praw człowieka. „Tak naprawdę nie spodziewaliśmy się tego po USA” – powiedział, podkreślając, że decyzja Sądu Najwyższego jest cywilizacyjnym krokiem wstecz. Wyraził również zaniepokojenie tym, jak decyzja pro-life może wpłynąć na prawo w innych krajach.
Z kolei jeden z czołowych przedstawicieli WHO, dr Soumya Swaminathan, twierdził, że odmowa komuś aborcji jest „jak odmówienie komuś leku ratującego życie”.
„To, co te zakazy robią… to wciąganie kobiet w ręce ludzi, którzy są tam, aby wykorzystać sytuację, wykonując niebezpieczną aborcję i bardzo często powodując ogromne szkody dla ich zdrowia, a czasami śmierć” – powiedział Swaminathan, starając się ukazać dzieciobójczy proceder jako szlachetne rozwiązanie prozdrowotne. „To przykre, że niektóre kraje się cofają” — dodał.
Źródło: lifesitenews.com
PR