Benedykt XVI wiedział, że przewodzenie Kościołowi nie ogranicza się jedynie do podejmowania decyzji, wydawania poleceń czy wyznaczania kierunku, ale polega też na cierpieniu za Kościół. I tego cierpienia było bardzo dużo – powiedział Radiu Watykańskiemu osobisty sekretarz zmarłego papieża seniora. Cierpienie to wynikało z odrzucenia i niezrozumienia, z jakim spotkał się w Kościele podczas swego pontyfikatu.
Odnosząc się do testamentu, który pozostawił Benedykt XVI, abp Georg Gänswein zauważa, że ten krótki tekst doskonale odzwierciedla ducha zmarłego papieża seniora.
„Testament jako taki bardzo mnie poruszył. Został napisany już 29 sierpnia 2006 roku: w liturgiczne święto ścięcia św. Jana Chrzciciela. Napisał go odręcznie, drobnym pismem, ale czytelnie, w drugim roku pontyfikatu. I jest w tym tekście cały Benedykt. Gdybym otrzymał ten tekst, nie znając autora, od razu bym wiedział, kto to napisał. Jest w tym duch Benedykta. Czytając go lub medytując nad nim, można zauważyć, że zawarł w nim całego siebie na dwóch stronach. Jest tam dziękczynienie Bogu i rodzinie, ale też apel do wiernych, aby nie dali się zwieść żadnym hipotezom w teologii, filozofii czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie. Ostatecznie liczy się Kościół, który jest żywym Ciałem Chrystusa, który przekazuje wiarę wszystkim i dla wszystkich. Czasami nawet w teologii pojawiają się bardzo światłe teorie, a potem po roku czy dwóch latach nic z tego nie pozostaje. Dlatego ważna jest wiara Kościoła katolickiego, to ona daje nam Objawienie i umożliwia nam kontakt z Panem” – stwierdził abp Gänswein.
KAI