– Kościół nie jest jak socjologia, która oschle i bez emocji spogląda na dzisiejszą rodzinę. Niej jest też jak notariusz, który rejestruje zmiany dzisiejszej rodziny. Ani nie jest sędzią, który rozstrzyga w sądzie rodzinnym co jest dobre a co złe. Kościół jest raczej matką, patrzy na wszystkie rodziny z wielkim współczuciem – powiedział abp Vincenzo Paglia w czasie konferencji, która odbyła się 27 maja na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Co ciekawe, słowa arcybiskupa spotkały się z kontrą pozostałych uczestników spotkania.
– Kościół bardzo dobrze wie, że rodziny przeżywają także trudne chwile. Kościół wie, że są trudne choroby, ale jak powiedział Jezus do swojego przyjaciela – Łazarza: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci”. Wiemy, że rodzina jest darem Boga, którego nikt nie może wykorzenić, ponieważ tylko rodzina może utrzymywać przy życiu i Kościół i społeczeństwo. Dlatego Kościół z wielką troską i miłością patrzy na rodzinę – podkreślił abp Vincenzo Paglia, prefekt Papieskiej Rady ds. Rodziny.
Wesprzyj nas już teraz!
Arcybiskup starał się wykazać ciągłość nauczania papieży Pawła VI, Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. „Gaudium et spes” jest więc według hierarchy źródłem doktryny o rodzinie, która rozwijana była w „Humanae vitae”. Kolejni papieże szli tą wyznaczoną drogą, w co wpisuje się również „Amoris Laetitia”. – Papież Franciszek, podobnie jak Jan Paweł II swój pierwszy synod poświęcił rodzinie. Chciał jednak dodatkowo wzbogacić drogę synodalną. […] Zakończeniem całej tej pracy jest adhortacja „Amoris laetitia”. Dokument ten można zrozumieć tylko znając długą drogę jaką Kościół pokonał w tym czasie – powiedział arcybiskup.
– Kościół sam w sobie jest rzeczywistością rodzinną. Mówiąc o rodzinie Kościół mówi o sobie samym i mówiąc o sobie mówi o rzeczywistości rodzinnej. W tej perspektywie Kościół przeciwstawia się dwóm rzeczywistościom. Przeciwstawia się kulturze indywidualistycznej, która jest wszechobecna w świecie. Indywidualizm jest wirusem, który truje relacje w dzisiejszym świecie. Pewien socjolog włoski mówi, że dzisiejsza kultura stworzyła egolatrię, kult samego siebie, w którym jednostka jest gospodarzem historii. To jest coś więcej niż zwykły egoizm, który znamy od początku, od Adama i Ewy – stwierdził watykański hierarcha.
Według abp Paglii przez indywidualizm następuje rozdrobnienie społeczeństwa – „Ja” stawia się ponad „my”, w rodzinie, w mieście, (np. osiedle, które jest bogatsze nie chce być z uboższym), w państwie, (np. region bogatszy nie chce być razem z tym, który jest uboższy). W całej Europie nie ma już jedności, następuje podział między krajami bogatymi a ubogimi – powiedział.
Watykański hierarcha odniósł się wprost do zarzutów stawianych niektórym zapisom adhortacji Amoris laetitia. – Papież nie chce obniżyć poprzeczki, nie mówi, że „wszystko jest małżeństwem”, nie mówi, że wszystko jest dobre. Mówi natomiast że nie powinniśmy nikogo opuścić. Gdziekolwiek obecny jest choć mały płomień miłości musimy być obecni, nie żeby kogoś osądzać, ale żeby pozwolić mu wzrastać. Każdy kto mówi, że doktryna jest jasna, a duszpasterstwo zmienne – myli się. Nie śpiewam „Te Deum” przed parą niesakramentalną, ale mówię, że trzeba iść dalej i wzrastać. Stojąc przed rozwiedzionymi nie mówię: „jak pięknie żeście to zrobili”, ale towarzysze im, żeby ich zrozumieć i pozwolić im wzrastać – podkreślił arcybiskup Paglia.
Hierarcha stwierdził, że papież obdarza odpowiedzialnością biskupów i księży. – Ponieważ Poncjusz Piłat stosuje reguły, ale ojciec nie. Stosowanie reguł zdejmuje z nas odpowiedzialność w każdej sytuacji – dodał. – To jest ta reguła duszpasterska, o którą nas pyta papież Franciszek. Czyli nic się nie zmienia, a jednocześnie zmienia się wszystko. Prawdą jest, że małżeństwo jest nie rozerwalne, ale jeszcze bardziej nierozerwalną jest relacja Kościoła z wszystkimi jego dziećmi – stwierdził prefekt.
– Jeśli ktoś mnie pyta czy papież pozwala na Komunię dla rozwiedzionych odpowiadam: nie. Ale czy papież mówi, że jest to niemożliwe w każdym przypadku, też mówię: nie! Papież daje możliwość spowiednikowi, uznania, że w konkretnym przypadku, bardzo rzadko, ale jest to możliwe. […] Oczywiście chcielibyśmy mieć jasne reguły, ale żaden rodzic nie ma określonych norm jak wychowywać swoje dzieci – podkreślił hierarcha.
Oprócz hierarchy z Watykanu głos podczas krakowskiej konferencji zabierali również uczeni księża z Polski. Dziekan wydziału Nauk Społecznych, ks. dr hab. Antoni Świerczek podkreślił, że Kościół powinien towarzyszyć rodzinie na każdym etapie rozwoju. Powinien także zatroszczyć się o rodziny w których są osoby o skłonnościach homoseksualnych oraz takie, które utraciły wiarę.
Ks. Świerczek, stwierdził jednak jednocześnie, że wielość interpretacji Amoris Laetitia wprowadza w błąd wiernych i generuje niepotrzebne zamieszanie sugerując, że nie ma jednej prawdy w odniesieniu do małżeństwa. – To skutkuje nade wszystko powstawaniem różnych praktyk duszpasterskich. Powstaje również pewnego rodzaju sprzeczność pomiędzy doktryną a praktyką duszpasterską – stwierdził. Według niego duszpasterze pracujący w parafiach coraz częściej spotykają się z zarzutem, że „nie stosują nauczania papieża Franciszka”.
– Skoro biskup jest zobowiązany przez papieża do podejmowania decyzji, kapłani słusznie oczekują od swoich biskupów, zwłaszcza w Polsce, określenia jasnych zasad duszpasterskich w odniesieniu do osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach – stwierdził.
– Rodzi się pytanie czy mamy jeden kościół na czele którego stoi pierwszy nauczyciel i pasterz, następca św. Piotra, który powinien być gwarantem jedności wiary i sakramentalnej dyscypliny czy dochodzi do sytuacji kiedy będziemy mieli wiele kościołów partykularnych, pośród których każdy na swój sposób, w oparciu o własną tradycje, o własną kulturę, będzie określać własne reguły i własne normy postępowania – zakończył ks. dr hab. Antoni Świerczek.
Natomiast ks. prof. Piotr Morciniec z Opola, zanalizował w swoim wystąpieniu najważniejsze punkty adhortacji „Amoris Laetitia”. – Antyteza, którą operuje papież, albo „miłość i czułość” albo „zimna doktryna” zdaje się obowiązywać przez cały dokument. Wygląda na to, że nie może być inna doktryna jak tylko „zimna”. Co do tego mam dość istotne wątpliwości. To, że w małżeństwie funkcjonują reguły nie może oznaczać, że to już jest „zimna doktryna” – powiedział.
– Zawsze można powiedzieć, że emerytowani profesorowie bywają zgorszeni, ale jeżeli prof. Robert Spaemann (na którym wszyscy się wychowywaliśmy jako na specjaliście od pojęć i od podstaw moralności) mówi o złamaniu ciągłości nauki katolickiej i o tym, że w pewnych punktach jesteśmy totalnie obok wielowiekowej Tradycji to albo źle czytał, albo są jakieś poszlaki ku temu – podkreślił ks. Morciniec.
– Już przy pierwszym kontakcie z dokumentem czuje się niedosyt związany z rozumieniem miłosierdzia. Bowiem przytulanie i czułości niekoniecznie wypełniają znaczeniowy zakres tego pojęcia. Kiedy Pan Jezus podszedł do kobiety pochwyconej na cudzołóstwie, w świetle tego języka czułości i delikatności, powinien był ją przygarnąć, przytulić i posłać do domu z tekstem „nic się nie stało” – powiedział ksiądz prof. Piotr Morciniec.
A wszyscy wiemy, że Pan Jezus jednak powiedział tej kobiecie: „idź i nie grzesz więcej”.
MR