Arcybiskup Salvatore Cordileone z diecezji San Francisco w USA rozpoczął inicjatywę upamiętnienia „Męczenników komunizmu”. Hierarcha chce przypomnieć Kościołowi katolickiemu o wielkiej ofierze, jaką ponieśli wierzący cierpiący w komunistycznym systemie totalitarnym w przeszłości – i dzisiaj. To, co kiedyś spotykało wiernych w ZSRR albo na Kubie, dziś jest udziałem katolików w Chinach czy Nikaragui.
– Kościół zawsze jest celem tych [komunistycznych] reżimów, bo Kościół chce dać głos tym, którzy głosu nie mają; chce bronić biednych. Siła wiary może stawić czoła tym brutalnym reżimom, jak pokazał to św. Jan Paweł II; może je obalić. To jedyna rzecz, która stoi na przeszkodzie [komunistycznym] dyktatorom. Dlatego próbują zawsze zniszczyć Kościół – powiedział w rozmowie z portalem The Pillar.
Hierarcha wskazał, że Kościół zdecydowane odrzuca komunizm, ale odrzuca też patologiczny kapitalizm, w którym jedynym celem byłby zysk. Tak jest pod wieloma względami w USA, gdzie kwitnie na przykład wart miliardy przemysł aborcyjny.
Wesprzyj nas już teraz!
Pytany o tych, o których myśli szczególnie mówiąc o męczennikach komunizmu, wskazał na amerykańskiego jezuitę polskiego pochodzenia, Waltera Ciszka, nazywanego „apostołem Syberii”.
Innym z prześladowanych jest na przykład ks. Anton Lull, ksiądz z Albanii, który spędził około 20 lat w komunistycznym więzieniu, przez większość czasu – w izolatce. Zwrócił też uwagę na ofiary niemieckiego nazizmu, przypominając, że choć nazizm uchodzi za ideologię prawicową, w istocie był przecież narodowym socjalizmem, a więc w przestrzeni zasad tym samym, co totalitaryzmy komunistyczne.
Źródło: pillar-catholic.com
Pach