ABW dwukrotnie w ciągu dnia wkroczała do redakcji tygodnika „Wprost” z prokuratorskim poleceniem dobrowolnego wydania materiałów z podsłuchów polityków Platformy Obywatelskiej. Dziennikarz pisma twierdzi, że nie spełniono polecenia śledczych.
O sprawie poinformował na Twitterze dziennikarz tygodnika, pracujący nad publikacją materiałów z nagrań, Michał Majewski. Opublikował też zdjęcie prokuratorskiego polecenia.
Wesprzyj nas już teraz!
Czego żąda prokuratura? Chce, by autorzy publikacji opartej na podsłuchach polityków PO, udostępnili materiały, którymi dysponują. Prokuratura zwróciła się o dobrowolne wydanie„rzeczy w postaci wszystkich nośników zawierających treści rozmów prowadzonych podczas spotkań gości w restauracji Sowa i Przyjaciele oraz w restauracji w AmberRoom w Pałacyku Sobańskich w Warszawie przekazanych dziennikarzom tygodnikaWprost”.
Dziennikarze odmówili, ponieważ nie mają pewności czy wydanie żądanych materiałów nie spowoduje ujawnienia źródła. Prokuratura nie komentuje sprawy. „Prowadzimy czynności w śledztwie” – twierdzą lakonicznie śledczy.
Funkcjonariusze ABW dwukrotnie wkraczali dzisiaj do siedziby redakcji. Za drugim razem pojawili się w prokuratorem. Jak wynika z informacji samych dziennikarzy, także przy kolejnej wizycie służb ich postawa pozostała nieugięta – nie oddali nośników na których znajdują się nagrania.
– Wykonujemy czynności zlecone przez prokuraturę w jednej z redakcji – mówi krótko rzecznik ABW Maciej Karczyński.
Źródło: tvpinfo
ged